piątek, 28 listopada 2014

Osiemnasty.

Siedział na kanapie w salonie z głową wpatrzoną w soje buty. Noga chodziła mu z zdenerwowania a palce stukały kolejno o blat stolika. Uniósł swoją głowę ku górze ze świstem wypuszczając powietrze ze swoich ust. Tykanie zegara było dla niego udręką. Tylko ono przerywało ciszę, która panowała w jego mieszkaniu. Nie potrafił zrozumieć jak strasznie się uzależnił od obecności Amelki. Dzisiejszej nocy nocował w swoim domu, długo nie mógł zasnąć. Brakowało mu jej ciała, by mógł się w nią wtulić i zasnąć spokojnie wiedząc, że gdy tylko się obudzi będzie miał ją obok siebie.
Nawet nie próbuj ;)
Uśmiechnął się szeroko, odczytując wiadomość. Znała go za dobrze. Miał straszną ochotę pójść do niej i spędzić razem te cztery godziny, które zostały do wyjścia na bal. Niestety dostał wyraźny zakaz od Amelii, która nawet nie chciała słyszeć jego protestów ani innych podobnych sposobów. Minuty mijały a on chodził z kąta w kąt, lub latał po kanałach w telewizorze nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- A ty już uszykowany? - zapytał Mario śmiejąc się z kumpla - Gustowny dresik - zaśmiał się wskazując przez kamerkę internetową na strój blondyna.
- Bardzo śmieszne - Reus pokazał mu język. - Przecież jeszcze jest czas. - dodał spoglądając na zegarek wiszący na ścianie zegar. 
- Oj Marco, Marco nie denerwuj się już tak kochany - rzekł rozbawiony zachowaniem przyjaciela.
- Spadaj - syknął z uśmiechem.
- Przyznam szczerze jeszcze nie widziałem aż tak zakochanego po uszy Reusa - powiedział - No, no naprawdę wpadłeś po uszy - dodał.
- Wpadłem, i bardzo się z tego cieszę.
- I ja też stary, ja też - posłał mu uśmiech. - Leć już się szykować, bo zostało ci dokładnie półtorej godziny, a znając ciebie kochany i twoje włosy to możesz się nawet spóźnić - zarechotał.
- A ić ty głupi pączku! - zaśmiał się 
- Też cię kocham blondyneczko! Buziaczki! - pomachał mu i rozłączył się.
Reus pokręcił z rozbawieniem głową i zamknął laptopa. Pomaszerował szybko na górę i od razu wskoczył pod prysznic. Odświeżony raz dwa wskoczył w przygotowany wcześniej garnitur i wrócił do łazienki by ułożyć idealnie swoje włosy. Migiem spojrzał na zegarek w telefonie i zaklnął cicho widząc, że zostały mu tylko dwie minuty. Szybko popsikał się swoim ulubionym prefumem i zbiegł po schodach zabierając po drodze kwiatki dla Amelii i klucze od mieszkania. Zamknął je i sprawdził jeszcze czy wziął telefon i portfel. Gdy wszystko było na swoim miejscu biegiem pognał do domu naprzeciwko. Równo o siedemnastej trzydzieści nacisnął dzwonek. Uśmiechnął się promiennie do pana Antoniego, który otworzył mu drzwi i zaprosił go do środka. Uścisnął na powitanie panią Dianę i skierował się do pokoju dziewczyny. Po głośnym proszę wszedł do środka i widząc przed sobą przepiękną blondynkę stał jak słup, i ani drgnął. 
- Marco! - zaśmiała się machając mu dłonią przed twarzą. Pocałowała go w usta, co zadziałało i blondyn ocknął się odwzajemniając gest.
- Wyglądasz pięknie - rzekł skradając z jej warg kolejnego buziaka. - To dla ciebie - dodał podając jej niewielki bukiecik róż.
- Dziękuję - powiedziała uśmiechnięta przytulając się do niego. Włożyła kwiaty do wody i skierowali się w stronę wyjścia. 
- Cudownie razem wyglądacie dzieciaki - uśmiech pani Diany był widoczny z kilometra. Oboje odwzajemnili go, i po szybkim zdjęciu, którego pan Antek nie chciał im darować pojechali na salę. Jej zdenerwowanie całkowicie zeszło w cień, gdy tylko Marco objął ją w pasie. Wchodząc do środka zauważyła, że wszyscy świetnie się już bawią. Część piłkarzy była ze swoimi partnerkami, a część bez. W tym Erik, który gdy tylko ich zauważył od razu podszedł w ich stronę.
- No i zabrałaś mi Marco - powiedział ze sztucznym smutkiem, lecz nie na długo, już po chwili śmiał się razem z parą. 
- No niestety, czasem tak bywa kochany - rzekł roześmiany blondyn - Musi ci wystarczyć tylko nasza przyjaźń. - dodał.
- Marco ma rację, bo ja niestety ci go nie oddam - dodała posyłając mu wielki uśmiech...


~ ~ ~ 


Z wielką chęcią przetańczyła kilka kawałków z Erikiem cz Kevinem lub Łukaszem, lecz resztę wieczoru spędziła w ramionach Marco. Całkowicie jej to odpowiadało, w sumie jemu też. Z uśmiechem objął ją w pasie przyciągając bliżej siebie, gdy powolny kawałek popłynął z głośników. Chwilę później usłyszeli słodką dedykację od Erika, który z żalem ale i też uśmiechem ją powiedział. Nie obyło się bez śmiechu z jego słów. Kołysali się powoli w rytm muzyki. Patrząc się wzajemnie prosto w oczy. 
- No to oficjalnie koniec waszego związku - zaśmiała się nie przestając spoglądać w cudowne oczy blondyna.
- Już dawno nam się nie układało - rzekł rozbawiony - W sumie już dawno powinniśmy to zakończyć - dodał ze śmiechem opierając swoje czoło o jej. Amelka cmoknęła go szybko w usta posyłając mu później wielki uśmiech. Gdy bal zbliżał się ku końcowi, zaczęła zastanawiać się dopiero dlaczego obawiała się tutaj przyjść. Wszystko było cudownie urządzone, a ludzie byli strasznie mili i przyjaźni. Pożegnała się z chłopakami wielkim uściskiem, co wywołało radość u blondyna. bardzo się cieszył, że chłopcy polubili Amelkę a Amelka ich. Zmęczeni wracali do domu. Piłkarz zaparkował swoje auto na podjeździe i razem udali się do jego domu tak jak to ustalali. Żadne z nich nie wypiło dziś nic. Ani on, ani ona nie przepadali za alkoholem. 
- No i co, mówiłem, że nie ma się czego bać - powiedział siadając obok niej i podając jej szklankę schłodzonej wody.
- No dobrze, miałeś rację - powiedziała wtulając się w jego ciało. - Idę się wykąpać - cmoknęła go w policzek po czym pognała do łazienki. Raz, dwa uwinęła się z prysznicem, ubrana w jego koszulkę jak i krótkie spodenki wróciła do sypialni. Stanęła przy oknie i założyła ręce na piersi czekając, aż blondyn wróci. Jej myśli znów dały o sobie znać. Walczyła z nimi na tyle ile mogła. Starała się wszystko ułożyć. Choć sama nie wiedziała czy tak naprawdę wszystko takie miało być. Światło księżyca padało na jej twarz oświetlając jednocześnie cały pokój. Stała bez zapalonej lampki bo nie potrzebowała jej. Drgnęła lekko, gdy usłyszała otwierające się drzwi, Poczuła jak dłonie pomocnika obejmują ją szczelnie w pasie. Uśmiechnęła się i przymknęła swoje oczy rozkoszując się tą piękną chwilą. Odwróciła się w jego stronę i spojrzała w jego oczy. Widziała tą iskrę w jego oczach pomieszaną z odbijającym się blaskiem księżyca. Zatopiła się w tym widoku. Pocałowała go w usta. Na początku delikatnie, lecz z każdą kolejną chwilą pogłębiała ten pocałunek. Reus przyciągnął ją bliżej siebie przejmując inicjatywę. 
- Kocham cię Marco - szepnęła, wywołując tym zdziwiony ale pełen radości wzrok blondyna - Strasznie cię kocham! - dodała uśmiechając się słodko.
- Ja ciebie też - pisnął biorąc ją ja ręce i obracając ją dookoła własnej osi. Zachichotała zarzucając ręce na jego szyję. Kolejny raz pocałował ją namiętnie. Ich języki tańczyły pełen miłości taniec. Blondyn delikatnie położył ją na łóżku nie przestając jej całować. Był strasznie szczęśliwy, że w końcu udało jej się to powiedzieć.
- Mell.. - powiedział czule...
- Chcę tego tak samo jak ty - odparła pomiędzy pocałunkami - Jestem gotowa Marco - dodała.
Znów zobaczyła tą iskrę w jego oczach. Szybkim ruchem pozbawiła go koszulki. Wiedziała, że może mu zaufać, a przede wszystkim w jego ramionach czuła się bezpiecznie. Delikatnie całował jej szyję, co jakiś czas wracając do jej ust. Pomału, tak jakby bał się tego ściągnął jej bluzkę. Błądził rękoma po jej ciele chcąc zapamiętać każdy kawałek jej ciała. Ostrożnie złączył ich ciała. Spełniło się jego marzenie, wreszcie usłyszał Kocham cię wypowiedziane z jej ust.

___________________________________________________________________________

Wreszcie jestem i na wstępie przepraszam za błędy, ale po prostu nie mam siły i czasu sprawdzić tego rozdziału ;/
Waszę obiecuje, że nadrobię! ;)
Kto się w końcu doczekał? XD
Jeszcze jedna spawa, za tydzień nie wiem, o której rozdział się pojawi. na pewno dopiero wieczorem, lub w sobotę, ponieważ muszę jechać do koleżanki zrobić prezentację i projekt na wok ;)
Tymczasem do następnego skarby ♥

piątek, 21 listopada 2014

Siedemnasty.

Nie mogła uwierzyć, że bal był już jutro. Ten tydzień bardzo szybko im minął. Delikatnie pogładziła sukienkę, która wisiała w jej garderobie. Nadal miała mieszane uczucia co do niej. Obawiała się tego wszystkiego, ale starała się nastawić na to pozytywnie. Poznała przecież kilku chłopaków i okazali się świetni. Wyszła szybko ze środka i zamknęła drzwi, gdy usłyszała lekkie trzaśnięcie drzwiami. Blondyn szybko znalazł się w jej pokoju i od razu porwał ją w ramiona.
- Dzień doberek - uśmiechnął się składając na jej ustach słodkiego buziaka.
- Hej miśku - odwzajemniła gest przytulając się do niego 
- Jak się miewamy? - zapytał rzucając się na łóżko
- Dobrze - westchnęła siadając obok niego.
- Słoneczko co się stało? - spytał troskliwie 
- Boję się tego balu - westchnęła kładąc głowę na jego brzuchu. Zaśmiał się cicho, czym wywołał zdziwione spojrzenie blondynki na sobie.  - No co?
- Absolutnie nic - rzekł - A ty moja droga nie masz się czego bać. Będzie świetnie zobaczysz - dodał chwytając jej dłoń.
- Zdrzemnij się - powiedziała cmokając go w usta. Zostawiła go samego. Gdy zamknęła drzwi skierowała się do ogrodu. Ciepły i przyjemny wiaterek otulił jej twarz. Wielgaśny uśmiech wkradł się na jej twarz. Usiadła na huśtawce i zaczęła się bujać. Odchyliła głowę do tyłu. Czuła się jakby latała. Kochała ten stan. Cudowny śpiew ptaków umilał jej jeszcze tą chwilę. Zastanawiała się po raz kolejny nad swoim dziwnym życiem. Zmieniło się, gdyby nie Marco, nadal żyłaby tak jak kiedyś. Byłaby cicha, nieśmiała... Przy nim całkowicie się zmieniła, i to na lepsze. Choć w środku nadal w części była starą Amelią, sprzed poznania blondyna. 
- Marco! - pisnęła gdy blondyn złapał za jej nogi. Usłyszała tylko jego śmiech.
- Chyba nie myślałaś, że tak po prostu pójdę sobie spać, gdy ciebie nie ma obok - rzekł biorąc ją na ręce. Poszedł w stronę salonu usiadł na kanapę sadzając ją sobie na kolanach. 
- Jesteś wariatem wiesz - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Mhhm - mruknął składając na jej wargach pocałunek. Zachichotała cicho wtulając się w jego umięśnione ciało.
Była strasznie szczęśliwa, gdy był tuż obok niej. Czuła się bezpiecznie w jego ramionach. Oderwała się na chwilę od niego. Przymknęła swoje oczy opierając swoje czoło o jego. Stykali się nosami. Oboje poczuli tą magiczną chwilę jak i magiczne powietrze wokół nich. Piłkarz splótł swoje dłonie na jej plecach. Uwielbiał każdą chwilę spędzoną w jej towarzystwie, ale ta była wyjątkowa. Obserwował ją, wiedział dokładnie, że bije się ze swoimi myślami, zwłaszcza ze samą sobą. Wiedział też, że przegrywała tą walkę. A ona chciała, bardzo chciała powiedzieć mu w tamtej chwili, jak strasznie go pokochała, jak cholernie jest dla niej ważny i jak zmienił jej życie, ale nie potrafiła. Nie umiała wygrać tej walki ze samą sobą, by w końcu móc powiedzieć te dwa ważne słowa Kocham Cię...


~ ~ ~ 


- Marco przestań! - zachichotała spoglądając na niego spod byka. Jego uśmiech zdobił całą jego twarz. A jego oczy były przepełnione radością.
- Dlaczego? nie lubisz mojego śpiewu? - zapytał
- Raczej moje uszy - powiedziała cmokając go w policzek.
Chwycił ją w pasie i ze śmiechem przyciągnął ją w swoją stronę. Uśmiechnęła się. A to mu wystarczyło. Jej uśmiech był dla niego najpiękniejszy na całym świecie. To w niego uwielbiał się wpatrywać godzinami. Pocałował ją szybko w usta po czym odskoczył szybciutko od niej gdy jego tyłek spotkał się z miotłą. Zarechotał jak dziecko sprawiając przy tym salwę śmiechu u dziewczyny.
- Bolało - poskarżył się
- Miało boleć - wystawiła mu język - Pomyj za mnie, bo widzę, że sobie nie radzisz z tym zamiataniem - rzekła.
Amelia szybko uwinęła się z posprzątaniem podłogi, w tym czasie on posłusznie spełniał jej rozkaz, polegający na zmywaniu naczyń. Cały czas kątem oka ją obserwował. Nic na to nie poradził, był po prostu zakochanym na zabój chłopakiem.
- No popatrz jak ci cudownie idzie - pochwaliła biorąc do ręki ścierkę i zaczęła wycierać naczynia.
- W takim razie oczekuję nagrody - uśmiechnął się spoglądając na nią.
- Zastanowię się - odparła
Uniósł jedną brew ku górze biorąc do ręki gąbkę. Zwinnym ruchem podniósł swoją rękę i szybko ścisnął ją w dłoni, sprawiając że woda wraz z pianą poleciała na jej oczy. Spojrzała na niego gniewnie, szybko nabierając wody do kubka, którego akurat wycierała. Całą jego zawartość wylała na jego głowę. Marco znów nie był jej dłużny, całą dłoń zanurzył w pianie i wysmarował jej włosy. Złość po chwili przerodziła się w śmiech tej dwójki, tak głośny, że zbudził pana Antoniego z popołudniowej drzemki. Po cichu wjechał do kuchni obserwując dokładnie tą dwójkę. Nie przeszkadzało mu to, że kuchnia w tym momencie wygląda jak po powodzi. Był strasznie radosny widząc szczęśliwą córkę. Wycofał się tak samo cicho jak przyjechał. Zniknął za drzwiami swojego pokoju.
- Ale bajzel - skomentowała szczerząc swoje ząbki.
- Zaraz posprzątamy - rzekł sadzając ją na blacie jednej z szafek. - Moje słońce - dodał całując ją delikatnie w usta. Wplotła dłonie w jego włoscy rozkoszując się tą chwilą. Nie potrafiła się nie uśmiechać. Była strasznie szczęśliwa.
- Marco gamoniu - zaśmiała się cichutko - Zaraz się spóźnisz na trening - powiedziała kątem oka patrząc na zegarek.
- Cholera - zaklnął - Klopp mnie zabije - rzekł - Ami...
- Spokojnie, dam sobie radę - odparła kręcąc z rozbawieniem głową - No leć już!
- Będę wieczorem, do zobaczenia kwiatuszku - pocałował ją szybko w usta i biegiem ruszył do samochodu.
Skupiony był na drodze, ale jego twarz zdobił wielgaśny uśmiech. Już nie mógł się doczekać jutra. Cały wieczór chciał spędzić tylko i wyłącznie z nią. Choć na jeden taniec obiecał Erikowi.

____________________________________________________________________________

Jestem z opóźnieniem, bo mój internet coś zaczyna szwankować ;/
Nie będę znów marudziła, choć moje zdanie na temat rozdziału pewnie znacie :D
Standardowo za błędy przepraszam ;)
Powiem wam, że już niedługo, wszystko się zmieni ;)
Ale nie zdradzę czy na lepsze czy na gorsze ;)
Na waszych blogach obiecuje, że nadrobię jutro lub jeszcze dziś, w co wątpię.
Kto się cieszy na sezon narciarski tak samo jak ja?! :D <3333
Do następnego ♥

piątek, 14 listopada 2014

Szesnasty.

Po raz pierwszy od bardzo dawna Dortmund odwiedziła przepiękna pogoda. Słoneczko grzało od samego rana a na niebie nie było żadnej chmury. Lekki ale bardzo ciepły wiaterek dodawał temu dniu uroku. Wraz z tatą siedziała w ogrodzie i rozkoszowała się tą pogodą. Wylegiwała się na leżaku z zamkniętymi oczami. Jej ulubiona książka leżała na jej nodze. Chciała ją przeczytać, lecz nie potrafiła przestać zachwycać się tym słoneczkiem. Pan Antek z uśmiechem na twarzy rozwiązywał krzyżówki siedząc w cieniu jednego, ale za to ogromnego drzewa, które było posadzone w kącie pięknego ogrodu. Drzewa, które zajmowało ogromne miejsce w sercu Amelii. Choć większe zajmowała huśtawka, która znajdowała się na nim. Była dziewczyną, która uwielbiała huśtawki. Nie ważne czy takie ogrodowe czy jednak takie pojedyncze. Dla niej liczyło się to, że może się pobujać i odchylić głowę w tył obserwując niebo. Czuła się wtedy jakby latała i właśnie dlatego je kochała.
- Tato! - pisnęła nie otwierając oczu - Możesz nie zasłaniać mi tego słoneczka! - dodała.
- Ale to nie ja! - powiedział nie odrywając się ani na moment od krzyżówek, który pochłonęły go całkowicie.
- O wy! - zaśmiała się, gdy otworzyła oczy i ujrzała Marco wraz z małym Nico, który od razu wskoczył na jej kolana. Przytulił ją mocno do siebie i ucałował na powitanie. - Opowiadaj jak tam było na treningu z wujkiem co? - uśmiechnęła się do malca.
- Suuupel! - krzyknął entuzjastycznie - Ujek Julgen kopał ze mną piłke! - wyszczerzył się - Powiedział, ze ja kiedyś wyglyze ujka Malco! - dodał patrząc z triumfalnym uśmiechem na Reusa, który stał smutny obok nich.
- A ty co? - zapytała spoglądając na blondyna, który ani drgnął z miejsca. - Stało się coś?
- Ze mną się już nie przywitasz, czuje się odtrącony - poskarżył się - Jestem na straconej pozycji - dodał wyginając swoje usta w dół.
- Chodź - rozłożyła swoje dłonie. Chytry uśmieszek wkradł się na jego usta co nie umknęło jej uwadze. Czule wpił się w jej usta rozkoszując się ich dotykiem. Śmiech Nico wypełnił cały ogród. - Pasuje? - zachichotała.
- Oczywiście, że tak - rzekł szczerząc swoje ząbki.
- To jak panowie? Co robimy? - zapytała spoglądając na całą trójkę.
- Ja rozwiązuje moje kochane krzyżóweczki - usłyszała głos pana Antka - Nie odłożę ich na półkę, bo będą tęsknić, tak jak ja za nimi - dodał nawet nie podnosząc głowy.
Mela nie potrafiła się powstrzymać i jej śmiech pewnie słyszała cała ulica. Nico wraz z Marco dotrzymali jej towarzystwa również nie potrafiąc się opanować. Szeroki uśmiech wkradł się na twarz jej ojca.
- Może jesteście głodni co? - zapytała a oboje skinęli głową - No to odpoczywajcie, a ja pójdę wam coś zrobić. - ucałowała każdego w czoło i skierowała się do domu. Nico pobiegł pobawić się w piaskownicy więc Reus korzystając z okazji pognał do środka za blondynką. Objął ją w pasie, sprawiając, że podskoczyła lekko z przerażenia.
- Przestraszyłeś mnie!
- Przy mnie nie masz się czego bać - uśmiechnął się składając całusa w zagłębiu jej szyi. Obrócił ją w swoją stronę i pocałował namiętnie. Brakowało mu tego od samego rana, mimo iż spali z Nico u niej to nie miał serca jej budzić i po cichutku wraz z chłopcem udał się na trening, który obiecał mu poprzedniego dnia.
- Marco chciałam wam zrobić obiad - przypominała mu
- Może poczekać - rzekł - Muszę cię wycałować..
Zaśmiała się cicho zarzucając ręce na jego ramiona. Żeby było jej wygodnie posadził ją na blacie. Z uśmiechem na twarzy oddawała pocałunki, które skradał jej ust...


~ ~ ~


Za prośbą siostry jechał wraz ze swoją ukochaną i chrześniakiem do jej domu. Z chęcią zgodził się odwieźć malca. Dodał trochę gazu, gdy zauważył, że zbliża się godzina, na którą zaproszeni byli na obiad. Amelka obejrzała się do tyłu, a uśmiech wkradł się na jej twarz, gdy zauważyła jak Nico w skupieniu ogląda bajki na tablecie piłkarza. Był tak wpatrzony, że nawet nie zauważył jak zatrzymali się pod domem jego rodziców i jego tata pukał w okna.
- Witam mojego szwagra! - zawołał radośnie piłkarz wysiadając z samochodu.
- Cześć młody! - rzekł przytulając brata żony na powitanie - Hej, Peter - podał kulturalnie dłoń blondynce.
- Hej, Amelka - uścisnęła jego rękę posyłając mu uśmiech.
- Synek, a ty nawet nie wysiądziesz z tego samochodu? - zwrócił się do małego. Ten ocknął się w końcu i wyskoczył szybko z auta wpadając ojcu w ramiona.
- Tatuś! - pisnął przytulając się do niego tuż po tym, jak brunet wziął go na ręce. - Idziemy do mamusi! - rozkazał.
We czwórkę udali się do środka. Mały od razu wpadł w uściski swojej mamy. Choć później przyszedł czas na Reusa jak i Amelię. U Melanie spędzili dużo czasu. Siostra piłkarza wypuściła ich dopiero wieczorem, choć zrobiła to z wielką niechęcią. Wolała aby zostali u nich na noc. Niestety ani Amelka, ani Marco nie mogli się na to zgodzić.
- Lubię twoją siostrę - powiedziała przeciągając się ze zmęczenia na siedzeniu pasażera.
- A Petera nie? - zaśmiał się odwracając głowę w jej stronę.
- Jasne, że tak. Oboje są wspaniali - uśmiechnęła się.
- Oni też cie polubili i to bardzo. Znam ich na tyle, że wiem to bez słów potwierdzenia. - powiedział kładąc dłoń na jej udzie. Uśmiechnął się słodko patrząc na nią, po chwili jednak wrócił wzrokiem z powrotem na jezdnię. Droga nie zajęła im długo, już po piętnastu minutach dotarli na miejsce.
- Cześć tato! - krzyknęła w korytarzu ściągając swoje buty.
- Hej córeczko, jesteście już? - zapytał z uśmiechem.
- Dzień dobry pani - dziewczyna wyściskała starszą pielęgniarkę - I dziękuje za pomoc.
- Nie ma sprawy kochanie - odparła - Skoro jesteście będę lecieć - dodała i wyszła.
- Dobry wieczór - rzekł Reus zjawiając się w środku.
- Dobry wieczór Marco
- Ja mam dla was prezent - z wielkim uśmiechem na twarzy podał im bilety na najbliższy mecz Borussii. Wywołał tym ogromną radość pana Antka, który uściskał go mocno. Blondynowi zrobiło się ciepło na sercu. Uwielbiał sprawiać ludziom radość, a zwłaszcza bliskim. We trójkę obejrzeli jeszcze jakiś film. Piłkarz ostrożnie wziął Amelię na ręce i zaniósł do sypialni. Zaśmiał się cicho uświadamiając sobie, że dziewczyna ma jakiś dziwny zwyczaj zasypiania w różnych miejscach.
- No witam pączka! - przywitał radośnie przyjaciela.
- Weź spadaj Reus z tym pączkiem - rzekł radośnie - Co tam u ciebie kolego?
- Wszystko bardzo dobrze - powiedział uśmiechnięty. - A u was jak tam?
- Właśnie słyszę to po twoim głosie. U nas wspaniale - odparł - Czyli, co mam rozumieć, że pan Marco Reus jest zakochany po uszy w swojej prześlicznej sąsiadce?
- Dokładnie tak - zaśmiał się.

______________________________________________________________________

Przychodzę, do was z kolejnym czymś co rozdziałem nie idzie nazwać ;/
Przepraszam, że znów narzekam, ale nie potrafię napisać czegoś sensownego ;c
Za błędy również przepraszam. 
Do tego kompletny brak czasu ;/
Wasze blogi nadrobię jeszcze dziś, znów nie wiem o której będę, ale na pewno będę ;)
Buziaki ♥ 

piątek, 7 listopada 2014

Piętnasty.

Ten poranek postanowiła spędzić w towarzystwie ojca. Marco wraz z Nico wybrali się na trening, więc miała chwilę wolnego. Pan Antek z uśmiechem na twarzy przyjął propozycję córki dotyczącą wspólnego spaceru. Ostatnio nie spędzała tak dużo czasu z tatą, więc postanowiła to nadrobić. Z uśmiechem na twarzy pchała wózek inwalidzki swojego ojca. Usiadła na jednej z ławek w ślicznym zielonym parku. Pan Antoni złapał jej dłoń posyłając jej lekki uśmiech.
- Pani Diana mówiła mi, że byliście ostatnio na badaniach - zaczęła spoglądając na niego - Czemu mi nie powiedziałeś, że miałeś wizytę. Poszłabym z tobą przecież - dodała
- Wolałem, abyś ten czas który zmarnowałabyś na czekaniu na mnie spędziła z Marco - rzekł spokojnie nie puszczając w ogóle ręki córki.
- Nic by się nie stało, gdybyśmy nie widzieli się jeden dzień tato. A pani Diana tak czy tak przebywa u nas coraz częściej właśnie z tego powodu, że ja zaczęłam cię zaniedbywać. Całkowicie skupiłam się na sobie i Marco. Choć wiem, że ona nie ma nic przeciwko, ale dziwnie się czuje, że gdy ty czegoś potrzebujesz ja o tym nie wiem i wyręcza mnie pani Diana. Oddaliliśmy się od siebie tato - powiedziała smutno.
- Nadal jesteśmy tak blisko córeczko. Nawet nie masz pojęcia jak ja się cieszę, że jesteś szczęśliwa. I nawet nie waż mi się myśleć, że tak jest - odparł poważnie.
- No dobrze, przepraszam - westchnęła - To możesz mi chociaż powiedzieć jakie są wyniki?
- Wszystkie są bardzo dobre. Morfologia idealna wręcz. Nie masz się o co martwić zapewniam cię - uśmiechnął się
- To wspaniale - pisnęła radośnie przytulając się do niego.
Kamień spadł z jej serca, gdy wypowiedział te słowa. Czekała na ten dzień, aż wyniki jej taty będą bardzo dobre. Ogromnie cieszyła się z tego powodu. Rozmawiali jak dawniej. Ich śmiechy wywoływały u różnych ludzi uśmiechy na twarzach. A ich nie obchodziło to, czy to z tego powodu, że zachowują się jak głupki czy może zarażali swoją radością wszystkich. Dość sporo czasu minęło zanim zaczęli wracać do domu. Nadrobili wszystko. Spokojnym krokiem maszerowała przez park pchając wózek ojca. W połowie drogi ujrzała idących w ich stronę Marco oraz Nico. Uśmiechnęła się na widok blondyna. Stęskniła się za nim, mimo że nie minęło tak dużo czasu. Uwiesiła mu się na szyi zatapiając w jego cudownych ustach.
- Skąd wiedzieliście gdzie jesteśmy? - zapytała spoglądając to na chłopca, to na piłkarza.
- Twój tata nam powiedział - odpowiedział
Dziewczyna odwróciła się w stronę ojca krzyżując swoje ręce na piersi. Wyczekiwała wyjaśnień.
- Chciałem by przyszli - rzekł - Lubię przebywać w towarzystwie waszej trójki - powiedział posyłając im uśmiech. - Przywykłem już do waszej obecności w domu - dodał śmiejąc się cicho.
- No to co wracamy? - spytała
Wszyscy trzej panowie kiwnęli jej potwierdzająco głową. Amelka wzięła małego Nico na ręce gdy Marco kategorycznie dał jej do zrozumienia, że to on poprowadzi wózek jej taty. Lekki uśmiech wkradł się na jej twarz, gdy spojrzała na blondyna, który zawzięcie dyskutował z panem Antkiem.
- Ciociuuu - spojrzała na Nico, którego nadal trzymała na rękach.
- Co jest brzdącu?
- Odwiedzisz nas kiedyś z ujkiem? - zapytał przytulając się mocno do niej
- Jeśli wujek mnie zabierze to oczywiście - zachichotała.
- Ujeeeeeeeek! - krzyknął.
- Nie masz się o co martwić, zabiorę ją ze sobą nawet siłą - rzekł czym wywołał śmiech u chłopca.
Amelka ucałowała go w głowę, gdy ten kolejny raz przytulił się do niej.


~ ~ ~


Cieszył się ogromnie, gdy Amelia powiedziała mu, że wyniki jej ojca są bardzo dobre. Uspokoił się całkowicie i ulżyło mu. Mały Nico dawno już spał. A oni mieli kolejną chwilę dla siebie. Było mu trochę smutno, że jego chrześniak już jutro wraca do domu, ale zarazem wiedział jak tęskni za rodzicami. Gładził delikatnie włosy blondynki, gdy ta leżała wtulona w jego klatkę piersiową. Od pewnego czasu właśnie tak wyglądały jego wieczory. Można powiedzieć, że zamieszkał u niej. Jego dom od pewnego czasu jest tylko pustym domem. Szedł tam tylko, gdy potrzebował jakiegoś swojego innego ubrania lub jakiejś rzeczy.
- Co powiesz na to, aby spędzić święta razem? - palnął w pewnym momencie. - Zaprosimy moich rodziców i twojego tatę - dodał spoglądając w jej oczy, gdy podniosła głowę.
- Marco to dopiero wakacje a ty już o świętach myślisz? - zachichotała.
- Lubię tak czasami... - rzekł
- Pamiętaj co ci mówiłam, nie warto...
- Nie warto wybiegać w przyszłość, bo zawsze może coś się stać i zniszczyć wszystkie plany, które kiedykolwiek sobie postanowiliśmy, pamiętam spokojnie - cmoknął ją w czoło.
- Zuch chłopak - poklepała go lekko po klatce piersiowej i zaśmiała się cicho.
- Małpa - skwitował z rozbawieniem
- Niestety nie kochany, jestem człowiekiem - pokazała mu język.
Roześmiała się głośno, gdy pomocnik zaczął ją łaskotać. Rzucała się w różne strony szukając jakiejś deski ratunku. Udało jej się na chwilę wyrwać z jego uścisku i szybko pobiegła w stronę salonu. Nie potrafiła przestać się śmiać. Schowała się za swoim tatą, który również nie potrafił się nie roześmiać widząc całą sytuację.
- Jak dzieci, dosłownie jak dzieci - podsumował ze śmiechem
- Właśnie Nico! - pisnęła cicho - Idę sprawdzić, czy go nie obudziliśmy - dodała,
Na palcach poszła w stronę pokoju, gdzie drzemał chłopiec. Ulżyło jej, gdy zobaczyła, że mały chrapie w najlepsze. Wróciła do pokoju, gdzie czekał na nią Marco. Od razu porwał ją w ramiona. Kolejny raz tego wieczoru zaczął ją łaskotać.
- Głupku przestań! Obudzimy Nico!
- A co dostanę w zamian? - uśmiechnął się cwaniacko opierając swoje dłonie obok jej głowy. Zniżył się trochę i pocałował ją delikatnie w usta. Położył dłoń na jej policzku i całkowicie się rozpłynął pod wpływem jej wspaniałego pocałunku. Całował ją delikatnie i za żadne skarby nie chciał przestać. Gdy odsunęła się od niego by zaczerpnąć powietrza przytulił ją do siebie. Był tak strasznie szczęśliwy, że nie potrafił tego opisać.
- Marco..
- Słucham się słońce - spojrzał na nią.
- Dziękuje, że jesteś - powiedziała całując go.
Zasnęła chwilę później, wtulona jak zawsze w jego ramiona. Przykrył ją szczelnie i ucałował w głowę. Zrozumiał, że uzależnił się od jej dotyku, pocałunków i jej obecności. Po prostu teraz nie potrafiłby pójść do swojego domu i zasnąć bez niej obok siebie. Przyzwyczaił się do tego, że budził się obok swojej ukochanej. A później dostawał soczystego buziaka na dzień dobry.

__________________________________________________________________________

Zniknęłam wiem, za co przepraszam ;c ale po prostu nie miałam ani ochoty, czasu, pomysłu dosłownie niczego.
Zaniedbałam u was. Co postaram się jak najszybciej nadrobić dzisiaj. Więc spodziewajcie się mnie, nie wiem o której ale na pewno będę ;)
Za błędy przepraszam.
Zostawiam was z tym czymś do góry i lecę ;)
Do następnego ♥