- Dzień doberek - uśmiechnął się składając na jej ustach słodkiego buziaka.
- Hej miśku - odwzajemniła gest przytulając się do niego
- Jak się miewamy? - zapytał rzucając się na łóżko
- Dobrze - westchnęła siadając obok niego.
- Słoneczko co się stało? - spytał troskliwie
- Boję się tego balu - westchnęła kładąc głowę na jego brzuchu. Zaśmiał się cicho, czym wywołał zdziwione spojrzenie blondynki na sobie. - No co?
- Absolutnie nic - rzekł - A ty moja droga nie masz się czego bać. Będzie świetnie zobaczysz - dodał chwytając jej dłoń.
- Zdrzemnij się - powiedziała cmokając go w usta. Zostawiła go samego. Gdy zamknęła drzwi skierowała się do ogrodu. Ciepły i przyjemny wiaterek otulił jej twarz. Wielgaśny uśmiech wkradł się na jej twarz. Usiadła na huśtawce i zaczęła się bujać. Odchyliła głowę do tyłu. Czuła się jakby latała. Kochała ten stan. Cudowny śpiew ptaków umilał jej jeszcze tą chwilę. Zastanawiała się po raz kolejny nad swoim dziwnym życiem. Zmieniło się, gdyby nie Marco, nadal żyłaby tak jak kiedyś. Byłaby cicha, nieśmiała... Przy nim całkowicie się zmieniła, i to na lepsze. Choć w środku nadal w części była starą Amelią, sprzed poznania blondyna.
- Marco! - pisnęła gdy blondyn złapał za jej nogi. Usłyszała tylko jego śmiech.
- Chyba nie myślałaś, że tak po prostu pójdę sobie spać, gdy ciebie nie ma obok - rzekł biorąc ją na ręce. Poszedł w stronę salonu usiadł na kanapę sadzając ją sobie na kolanach.
- Jesteś wariatem wiesz - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Mhhm - mruknął składając na jej wargach pocałunek. Zachichotała cicho wtulając się w jego umięśnione ciało.
Była strasznie szczęśliwa, gdy był tuż obok niej. Czuła się bezpiecznie w jego ramionach. Oderwała się na chwilę od niego. Przymknęła swoje oczy opierając swoje czoło o jego. Stykali się nosami. Oboje poczuli tą magiczną chwilę jak i magiczne powietrze wokół nich. Piłkarz splótł swoje dłonie na jej plecach. Uwielbiał każdą chwilę spędzoną w jej towarzystwie, ale ta była wyjątkowa. Obserwował ją, wiedział dokładnie, że bije się ze swoimi myślami, zwłaszcza ze samą sobą. Wiedział też, że przegrywała tą walkę. A ona chciała, bardzo chciała powiedzieć mu w tamtej chwili, jak strasznie go pokochała, jak cholernie jest dla niej ważny i jak zmienił jej życie, ale nie potrafiła. Nie umiała wygrać tej walki ze samą sobą, by w końcu móc powiedzieć te dwa ważne słowa Kocham Cię...
~ ~ ~
- Marco przestań! - zachichotała spoglądając na niego spod byka. Jego uśmiech zdobił całą jego twarz. A jego oczy były przepełnione radością.
- Dlaczego? nie lubisz mojego śpiewu? - zapytał
- Raczej moje uszy - powiedziała cmokając go w policzek.
Chwycił ją w pasie i ze śmiechem przyciągnął ją w swoją stronę. Uśmiechnęła się. A to mu wystarczyło. Jej uśmiech był dla niego najpiękniejszy na całym świecie. To w niego uwielbiał się wpatrywać godzinami. Pocałował ją szybko w usta po czym odskoczył szybciutko od niej gdy jego tyłek spotkał się z miotłą. Zarechotał jak dziecko sprawiając przy tym salwę śmiechu u dziewczyny.
- Bolało - poskarżył się
- Miało boleć - wystawiła mu język - Pomyj za mnie, bo widzę, że sobie nie radzisz z tym zamiataniem - rzekła.
Amelia szybko uwinęła się z posprzątaniem podłogi, w tym czasie on posłusznie spełniał jej rozkaz, polegający na zmywaniu naczyń. Cały czas kątem oka ją obserwował. Nic na to nie poradził, był po prostu zakochanym na zabój chłopakiem.
- No popatrz jak ci cudownie idzie - pochwaliła biorąc do ręki ścierkę i zaczęła wycierać naczynia.
- W takim razie oczekuję nagrody - uśmiechnął się spoglądając na nią.
- Zastanowię się - odparła
Uniósł jedną brew ku górze biorąc do ręki gąbkę. Zwinnym ruchem podniósł swoją rękę i szybko ścisnął ją w dłoni, sprawiając że woda wraz z pianą poleciała na jej oczy. Spojrzała na niego gniewnie, szybko nabierając wody do kubka, którego akurat wycierała. Całą jego zawartość wylała na jego głowę. Marco znów nie był jej dłużny, całą dłoń zanurzył w pianie i wysmarował jej włosy. Złość po chwili przerodziła się w śmiech tej dwójki, tak głośny, że zbudził pana Antoniego z popołudniowej drzemki. Po cichu wjechał do kuchni obserwując dokładnie tą dwójkę. Nie przeszkadzało mu to, że kuchnia w tym momencie wygląda jak po powodzi. Był strasznie radosny widząc szczęśliwą córkę. Wycofał się tak samo cicho jak przyjechał. Zniknął za drzwiami swojego pokoju.
- Ale bajzel - skomentowała szczerząc swoje ząbki.
- Zaraz posprzątamy - rzekł sadzając ją na blacie jednej z szafek. - Moje słońce - dodał całując ją delikatnie w usta. Wplotła dłonie w jego włoscy rozkoszując się tą chwilą. Nie potrafiła się nie uśmiechać. Była strasznie szczęśliwa.
- Marco gamoniu - zaśmiała się cichutko - Zaraz się spóźnisz na trening - powiedziała kątem oka patrząc na zegarek.
- Cholera - zaklnął - Klopp mnie zabije - rzekł - Ami...
- Spokojnie, dam sobie radę - odparła kręcąc z rozbawieniem głową - No leć już!
- Będę wieczorem, do zobaczenia kwiatuszku - pocałował ją szybko w usta i biegiem ruszył do samochodu.
Skupiony był na drodze, ale jego twarz zdobił wielgaśny uśmiech. Już nie mógł się doczekać jutra. Cały wieczór chciał spędzić tylko i wyłącznie z nią. Choć na jeden taniec obiecał Erikowi.
- Dlaczego? nie lubisz mojego śpiewu? - zapytał
- Raczej moje uszy - powiedziała cmokając go w policzek.
Chwycił ją w pasie i ze śmiechem przyciągnął ją w swoją stronę. Uśmiechnęła się. A to mu wystarczyło. Jej uśmiech był dla niego najpiękniejszy na całym świecie. To w niego uwielbiał się wpatrywać godzinami. Pocałował ją szybko w usta po czym odskoczył szybciutko od niej gdy jego tyłek spotkał się z miotłą. Zarechotał jak dziecko sprawiając przy tym salwę śmiechu u dziewczyny.
- Bolało - poskarżył się
- Miało boleć - wystawiła mu język - Pomyj za mnie, bo widzę, że sobie nie radzisz z tym zamiataniem - rzekła.
Amelia szybko uwinęła się z posprzątaniem podłogi, w tym czasie on posłusznie spełniał jej rozkaz, polegający na zmywaniu naczyń. Cały czas kątem oka ją obserwował. Nic na to nie poradził, był po prostu zakochanym na zabój chłopakiem.
- No popatrz jak ci cudownie idzie - pochwaliła biorąc do ręki ścierkę i zaczęła wycierać naczynia.
- W takim razie oczekuję nagrody - uśmiechnął się spoglądając na nią.
- Zastanowię się - odparła
Uniósł jedną brew ku górze biorąc do ręki gąbkę. Zwinnym ruchem podniósł swoją rękę i szybko ścisnął ją w dłoni, sprawiając że woda wraz z pianą poleciała na jej oczy. Spojrzała na niego gniewnie, szybko nabierając wody do kubka, którego akurat wycierała. Całą jego zawartość wylała na jego głowę. Marco znów nie był jej dłużny, całą dłoń zanurzył w pianie i wysmarował jej włosy. Złość po chwili przerodziła się w śmiech tej dwójki, tak głośny, że zbudził pana Antoniego z popołudniowej drzemki. Po cichu wjechał do kuchni obserwując dokładnie tą dwójkę. Nie przeszkadzało mu to, że kuchnia w tym momencie wygląda jak po powodzi. Był strasznie radosny widząc szczęśliwą córkę. Wycofał się tak samo cicho jak przyjechał. Zniknął za drzwiami swojego pokoju.
- Ale bajzel - skomentowała szczerząc swoje ząbki.
- Zaraz posprzątamy - rzekł sadzając ją na blacie jednej z szafek. - Moje słońce - dodał całując ją delikatnie w usta. Wplotła dłonie w jego włoscy rozkoszując się tą chwilą. Nie potrafiła się nie uśmiechać. Była strasznie szczęśliwa.
- Marco gamoniu - zaśmiała się cichutko - Zaraz się spóźnisz na trening - powiedziała kątem oka patrząc na zegarek.
- Cholera - zaklnął - Klopp mnie zabije - rzekł - Ami...
- Spokojnie, dam sobie radę - odparła kręcąc z rozbawieniem głową - No leć już!
- Będę wieczorem, do zobaczenia kwiatuszku - pocałował ją szybko w usta i biegiem ruszył do samochodu.
Skupiony był na drodze, ale jego twarz zdobił wielgaśny uśmiech. Już nie mógł się doczekać jutra. Cały wieczór chciał spędzić tylko i wyłącznie z nią. Choć na jeden taniec obiecał Erikowi.
____________________________________________________________________________
Jestem z opóźnieniem, bo mój internet coś zaczyna szwankować ;/
Nie będę znów marudziła, choć moje zdanie na temat rozdziału pewnie znacie :D
Standardowo za błędy przepraszam ;)
Powiem wam, że już niedługo, wszystko się zmieni ;)
Ale nie zdradzę czy na lepsze czy na gorsze ;)
Na waszych blogach obiecuje, że nadrobię jutro lub jeszcze dziś, w co wątpię.
Kto się cieszy na sezon narciarski tak samo jak ja?! :D <3333
Do następnego ♥
Uwielbiam Twojego bloga !;)
OdpowiedzUsuńRozdział super <3
Nie mogę się doczekać balu !;)
Czekam nn :*
Czekałam na ten rozdział cały wczorajszy dzień, w końcu się doczekałam. :)
OdpowiedzUsuńMordka cieszy mi się na samą myśl o Amelce i Marco, <3 to tak cudowna para.
Już sama nie mogę doczekać się tego balu.... ^^
Podoba mi się, jaki obraz stworzyłaś w mojej głowie. Wszystko opisujesz w tak cudowny, magiczny i wyrafinowany sposób, że aż chce się czytać te kolejne rozdziały... *.*
Czekam na kolejny rozdział. <3
Buziaki! :*
Wreszcie się doczekałam!
OdpowiedzUsuńJacy Oni są cudowni, pewnie juz jestem nudna ale będę to powtarzać i powtarzać!
Boże! Bal <3
Już sobie wyobrażam tą parę razem na parkiecie.....Aaaaaa ja chcę już nastepny.
Mam nadzieję, że nie zmieni się na gorsze, bo nie zniosłabym tego.
Czekam na nn i zapraszam do siebie:)
Buziak :*
Sam uśmiech wkrada się na twarz, jak się czyta takie cudowne opowiadanie. <3
OdpowiedzUsuńOni są tacy cudowni. Szczęśliwi, zakochani, uśmiechnięci... :**
Czekam z niecierpliwością, aż Amelia powie te dwa słowa Marco.
Bardzo jestem ciekawa co wydarzy się na tym balu.
Mam złe przeczucia. ;c Ale miejmy nadzieję że to tylko moje chore przeczucia... :D
A co do sezonu narciarskiego, to jestem wniebowzięta.!! <3
Czekam na kolejny. ;*****
Buziaki.!! < ;****
O w końcu się doczekałam ! <3
OdpowiedzUsuńJak czytam tego bloga to zawsze jest uśmiech na mojej twarzy :D
Dlaczego ? Bo ten blog jest cudowny :* Mogłabym go czytać i czytać :*
To jest dopiero prawdziwa miłość <3 I niech tak zostanie :*
Bo mam nadzieję, że tak zostanie i zmiana jaka nastąpi okaże się być lepsza :*
Czekam nn :*
Pozdrawiam <3
no kurczę no, oni są za ideanalną parą *.* A tylko coś rozwalisz!! Znajdę Cię :D
OdpowiedzUsuńbym się nie obraziła, gdyby Marco oświadczył się Meli na tym balu fkwesg,jb *.* nie nic :D
czekam na kolejny! :* Buziaki :*
No ten rozdział jest genialny <3
OdpowiedzUsuńMarco i Amelia tworzą wspaniałą parę, są szczęśliwi i naprwdę ich uwielbiam :)
Rozumiem pana Antka, który jest szczęśliwy widząc radość swojej córki :)
Czekam, kiedy w końcu Amelia powie te dwa magiczne słowa Marco :)
Czekam na nexta i pozdrawiam :***
Marco i Amelka taka słodka para <3 Oh! ;3 Tacy idealni ;* A tylko spróbuj coś zmącić to Cię znajdę ;o Blog jest świetny! ;D Czytam już 2 raz xd Haha xd
OdpowiedzUsuńTeż jaram się że sezon się zaczął *o* Fajnie jest zobaczyć chłopaków po długiej przerwie ^^
Tak więc czekam na kolejny rozdział ;*
A mnie się też wydaje, że Marco oświadczy się Amelce na tym balu. :D
OdpowiedzUsuńTak przynajmniej wywnioskowałam po samym zachowaniu Marco i jakoś takie pierwsze skojarzenie, tylko... Holender, zostaje jeszcze ta gorsza opcja. I tego boję się chyba najbardziej. Wiesz dlaczego? Chyba już przyzwyczaiłam się do szczęścia Amelki i Marco. Są tak idealną parą, że to jest wręcz niemożliwe, by coś pomiędzy nimi pękło, dzieląc ich. Zaciekawiłaś mnie!
Czekam. ♥