piątek, 7 listopada 2014

Piętnasty.

Ten poranek postanowiła spędzić w towarzystwie ojca. Marco wraz z Nico wybrali się na trening, więc miała chwilę wolnego. Pan Antek z uśmiechem na twarzy przyjął propozycję córki dotyczącą wspólnego spaceru. Ostatnio nie spędzała tak dużo czasu z tatą, więc postanowiła to nadrobić. Z uśmiechem na twarzy pchała wózek inwalidzki swojego ojca. Usiadła na jednej z ławek w ślicznym zielonym parku. Pan Antoni złapał jej dłoń posyłając jej lekki uśmiech.
- Pani Diana mówiła mi, że byliście ostatnio na badaniach - zaczęła spoglądając na niego - Czemu mi nie powiedziałeś, że miałeś wizytę. Poszłabym z tobą przecież - dodała
- Wolałem, abyś ten czas który zmarnowałabyś na czekaniu na mnie spędziła z Marco - rzekł spokojnie nie puszczając w ogóle ręki córki.
- Nic by się nie stało, gdybyśmy nie widzieli się jeden dzień tato. A pani Diana tak czy tak przebywa u nas coraz częściej właśnie z tego powodu, że ja zaczęłam cię zaniedbywać. Całkowicie skupiłam się na sobie i Marco. Choć wiem, że ona nie ma nic przeciwko, ale dziwnie się czuje, że gdy ty czegoś potrzebujesz ja o tym nie wiem i wyręcza mnie pani Diana. Oddaliliśmy się od siebie tato - powiedziała smutno.
- Nadal jesteśmy tak blisko córeczko. Nawet nie masz pojęcia jak ja się cieszę, że jesteś szczęśliwa. I nawet nie waż mi się myśleć, że tak jest - odparł poważnie.
- No dobrze, przepraszam - westchnęła - To możesz mi chociaż powiedzieć jakie są wyniki?
- Wszystkie są bardzo dobre. Morfologia idealna wręcz. Nie masz się o co martwić zapewniam cię - uśmiechnął się
- To wspaniale - pisnęła radośnie przytulając się do niego.
Kamień spadł z jej serca, gdy wypowiedział te słowa. Czekała na ten dzień, aż wyniki jej taty będą bardzo dobre. Ogromnie cieszyła się z tego powodu. Rozmawiali jak dawniej. Ich śmiechy wywoływały u różnych ludzi uśmiechy na twarzach. A ich nie obchodziło to, czy to z tego powodu, że zachowują się jak głupki czy może zarażali swoją radością wszystkich. Dość sporo czasu minęło zanim zaczęli wracać do domu. Nadrobili wszystko. Spokojnym krokiem maszerowała przez park pchając wózek ojca. W połowie drogi ujrzała idących w ich stronę Marco oraz Nico. Uśmiechnęła się na widok blondyna. Stęskniła się za nim, mimo że nie minęło tak dużo czasu. Uwiesiła mu się na szyi zatapiając w jego cudownych ustach.
- Skąd wiedzieliście gdzie jesteśmy? - zapytała spoglądając to na chłopca, to na piłkarza.
- Twój tata nam powiedział - odpowiedział
Dziewczyna odwróciła się w stronę ojca krzyżując swoje ręce na piersi. Wyczekiwała wyjaśnień.
- Chciałem by przyszli - rzekł - Lubię przebywać w towarzystwie waszej trójki - powiedział posyłając im uśmiech. - Przywykłem już do waszej obecności w domu - dodał śmiejąc się cicho.
- No to co wracamy? - spytała
Wszyscy trzej panowie kiwnęli jej potwierdzająco głową. Amelka wzięła małego Nico na ręce gdy Marco kategorycznie dał jej do zrozumienia, że to on poprowadzi wózek jej taty. Lekki uśmiech wkradł się na jej twarz, gdy spojrzała na blondyna, który zawzięcie dyskutował z panem Antkiem.
- Ciociuuu - spojrzała na Nico, którego nadal trzymała na rękach.
- Co jest brzdącu?
- Odwiedzisz nas kiedyś z ujkiem? - zapytał przytulając się mocno do niej
- Jeśli wujek mnie zabierze to oczywiście - zachichotała.
- Ujeeeeeeeek! - krzyknął.
- Nie masz się o co martwić, zabiorę ją ze sobą nawet siłą - rzekł czym wywołał śmiech u chłopca.
Amelka ucałowała go w głowę, gdy ten kolejny raz przytulił się do niej.


~ ~ ~


Cieszył się ogromnie, gdy Amelia powiedziała mu, że wyniki jej ojca są bardzo dobre. Uspokoił się całkowicie i ulżyło mu. Mały Nico dawno już spał. A oni mieli kolejną chwilę dla siebie. Było mu trochę smutno, że jego chrześniak już jutro wraca do domu, ale zarazem wiedział jak tęskni za rodzicami. Gładził delikatnie włosy blondynki, gdy ta leżała wtulona w jego klatkę piersiową. Od pewnego czasu właśnie tak wyglądały jego wieczory. Można powiedzieć, że zamieszkał u niej. Jego dom od pewnego czasu jest tylko pustym domem. Szedł tam tylko, gdy potrzebował jakiegoś swojego innego ubrania lub jakiejś rzeczy.
- Co powiesz na to, aby spędzić święta razem? - palnął w pewnym momencie. - Zaprosimy moich rodziców i twojego tatę - dodał spoglądając w jej oczy, gdy podniosła głowę.
- Marco to dopiero wakacje a ty już o świętach myślisz? - zachichotała.
- Lubię tak czasami... - rzekł
- Pamiętaj co ci mówiłam, nie warto...
- Nie warto wybiegać w przyszłość, bo zawsze może coś się stać i zniszczyć wszystkie plany, które kiedykolwiek sobie postanowiliśmy, pamiętam spokojnie - cmoknął ją w czoło.
- Zuch chłopak - poklepała go lekko po klatce piersiowej i zaśmiała się cicho.
- Małpa - skwitował z rozbawieniem
- Niestety nie kochany, jestem człowiekiem - pokazała mu język.
Roześmiała się głośno, gdy pomocnik zaczął ją łaskotać. Rzucała się w różne strony szukając jakiejś deski ratunku. Udało jej się na chwilę wyrwać z jego uścisku i szybko pobiegła w stronę salonu. Nie potrafiła przestać się śmiać. Schowała się za swoim tatą, który również nie potrafił się nie roześmiać widząc całą sytuację.
- Jak dzieci, dosłownie jak dzieci - podsumował ze śmiechem
- Właśnie Nico! - pisnęła cicho - Idę sprawdzić, czy go nie obudziliśmy - dodała,
Na palcach poszła w stronę pokoju, gdzie drzemał chłopiec. Ulżyło jej, gdy zobaczyła, że mały chrapie w najlepsze. Wróciła do pokoju, gdzie czekał na nią Marco. Od razu porwał ją w ramiona. Kolejny raz tego wieczoru zaczął ją łaskotać.
- Głupku przestań! Obudzimy Nico!
- A co dostanę w zamian? - uśmiechnął się cwaniacko opierając swoje dłonie obok jej głowy. Zniżył się trochę i pocałował ją delikatnie w usta. Położył dłoń na jej policzku i całkowicie się rozpłynął pod wpływem jej wspaniałego pocałunku. Całował ją delikatnie i za żadne skarby nie chciał przestać. Gdy odsunęła się od niego by zaczerpnąć powietrza przytulił ją do siebie. Był tak strasznie szczęśliwy, że nie potrafił tego opisać.
- Marco..
- Słucham się słońce - spojrzał na nią.
- Dziękuje, że jesteś - powiedziała całując go.
Zasnęła chwilę później, wtulona jak zawsze w jego ramiona. Przykrył ją szczelnie i ucałował w głowę. Zrozumiał, że uzależnił się od jej dotyku, pocałunków i jej obecności. Po prostu teraz nie potrafiłby pójść do swojego domu i zasnąć bez niej obok siebie. Przyzwyczaił się do tego, że budził się obok swojej ukochanej. A później dostawał soczystego buziaka na dzień dobry.

__________________________________________________________________________

Zniknęłam wiem, za co przepraszam ;c ale po prostu nie miałam ani ochoty, czasu, pomysłu dosłownie niczego.
Zaniedbałam u was. Co postaram się jak najszybciej nadrobić dzisiaj. Więc spodziewajcie się mnie, nie wiem o której ale na pewno będę ;)
Za błędy przepraszam.
Zostawiam was z tym czymś do góry i lecę ;)
Do następnego ♥

10 komentarzy:

  1. No nareszcie się doczekałam!! :') Zaglądałam codziennie :((((
    Kocham Nico, Marco i Amelkę :(((
    A pomysł Rojsika z tymi wspólnymi świętami... Aw :') Martwią mnie słowa Meli z tym nie wybieganiem w przyszłość............
    Czekam na kolejny słonko! <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie po prostu idealnie ^^
    Może wyda się to wszystko banalne, ale ja jestem szczęśliwa z tej sielanki. Dlaczego? Fanie jest "popatrzeć" na ludzi, którzy cieszą się sobą nawzajem i widocznie się kochają.
    Wiesz Jagódko, zawsze jak czytam tego bloga to towarzyszy mi uśmiech na twarzy. Swoimi rozdziałami potrafisz poprawić mi humor w 100%. ;) Dziękuję :*
    A co do Marco i Amelki, ja chciałabym, żeby spędzili święta razem. Byłoby tak cudownie. Jak prawdziwa rodzina... :)
    Czekam na kolejny rozdział :3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ♥ ! :*
    Uwielbiam ! :D
    Buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, jaka słodka końcówka. ♥
    Ja mam jakieś takie przeczucia, że coś się naprawdę zaraz zepsuje. :P
    Ten głosik w mojej głowie mi to podpowiada i serio mam wrażenie, że to 'coś' uderzy w Pana Antka. Myślę, że coś w jego zdrowiem może być nie do końca w porządku... Dobra, mówił, co mówił, ale zawsze mógł mówić nieprawdę, no nie?
    Ech, kochana! Czekam. ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojeciu kochana,to jest przepiękne!
    Tak bardzo się przyzwyczaiłam do ich szczęścia,że nie wyobrażam sobie żadnej kłótni nie wspominając już o czymś gorszym! :)
    Wszystko cudowne!
    Kocham,kocham,kocham ;*
    Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super ❤❤
    Blog wymiata ��
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością ��
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudownie <3
    Cieszę się, że Marco i Amelka są szczęśliwi nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej :)
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne, cudowne, wspaniała i w ogóle. <3
    Matko, jestem uzależniona od Twojego bloga.
    Kocham tą dwójkę, a w połączeniu z Nico to już w ogóle.
    Są cudowni, mam nadzieję że tak sielanka będzie jest długo trwała.
    Nie mogę się doczekać następnego.

    Buziaki.! <3 ;*********

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny <3
    Dawno nie czytałam nic tak pozytywnego <3
    Marco i Mela są cudowni <3
    Czekam na nexta i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak słodkoooo ♥
    Niech tak będzie cały czas, no ♥
    Oni są cudowni ♥
    http://pomyslomnieczasem.blogspot.com/ <--- ósemka ;)

    OdpowiedzUsuń