środa, 24 grudnia 2014

Dwadzieścia jeden.

Minęła zaledwie chwila gdy Amelka znalazła się przed domem. Otarła szybciutko swoje policzki i po cichu weszła do środka. Już w progu powitał ją ojciec. Przed nim nie dała rady nic ukryć. Wiedział, że płakała i nawet nie miała po co się tłumaczyć. Rozłożył swoje ramiona a ona bez chwili zawahania wtuliła się w nie i zaczęła płakać. Pan Antek Głaskał ją delikatnie po plecach nic nie mówiąc, ponieważ wiedział, że jego córeczka potrzebuje teraz ciszy.
- Pójdę już do siebie - powiedziała cichutko - Dobranoc
- Dobranoc kochanie, śpij dobrze - odparł całując ją w czubek głowy.
Najgorsze co go mogło spotkać to właśnie to, że jego córka po raz kolejny cierpiała na jego oczach. Nie potrafił jej pomóc. W takich momentach najbardziej brakowało mu żony. Ona zawsze wiedziałaby co poradzić lub zrobić. Niestety musiało jej zabraknąć...
Idąc do pokoju trochę się uspokoiła. Choć nadal czuła to ukłucie w sercu po tym jak spotkała go na spacerze. Nie miała pojęcia czy był tam przypadkiem, czy też śledził ją. Usiadła na łóżku i spojrzała na śpiący Dortmund. Westchnęła cichutko nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.
Obudziła się nad ranem. Słońce dopiero wschodziło na niebo. Ziewnęła cicho przecierając zmęczone oczy. Nie spała długo, zaledwie trzy godziny. Nie miała ochoty dłużej leżeć w łóżku, od razu skierowała się do kuchni by napić się szklanki mineralnej wody.
- Już nie spisz tato? - zapytała zdziwiona
- Jakoś nie mogłem - odparł wzruszając ramionami.
- To tak jak ja - westchnęła siadając obok niego przy stole.
Spojrzała na okno, za którym dosłownie lało. Wiedziała już, że gdy tylko się ubierze pobiegnie na ganek by usiąść na huśtawce i spoglądać przed siebie. Kochała taką pogodę. W ciszy zabrała się za przygotowanie śniadania dla siebie i ojca. Szybciutko uwinęła się ze wszystkim i czym prędzej pognała na taras. Z uśmiechem na twarzy owinęła się kocem i z radością patrzyła na ulewę. Dźwięk deszczu odbijał jej się w uszach, ale czuła się lepiej. W tamtym momencie zapomniała o wszystkim. Nawet o Marco.
- Amelko przeziębisz się - powiedziała troskliwie pani Diana, która właśnie wchodziła po schodach.
- Spokojnie, nic mi nie będzie - uśmiechnęła się
- Przyniosę ci chociaż herbaty - rzekła wchodząc do środka.
Amelia uśmiechnęła się po raz kolejny. Traktowała pielęgniarkę jak ciocię, uwielbiała spędzać z nią czas. Nawet się nie obejrzała a kobieta przyniosła jej obiecanej herbaty. Blondynka podziękowała jej serdecznie i uściskała na powitanie.


~ ~ ~ 


Z utęsknieniem czekał na koniec siłowni. Pogoda była okropna jak jego humor, i z racji tego, że okropnie lało Jurgen postanowił trening na siłowni. Nie pragnął niczego innego niż wrócić do domu i kolejny raz w tym tygodniu obserwować Amelkę przez kuchenne okno. Wiedział, że podczas takiej pogody będzie siedziała na tarasie, ponieważ ona kochała takie dni.
- Dobra chłopaki jeszcze dziesięć minut i kończymy - oznajmił Klopp
Ogromnie mu ulżyło po jego słowach. Ostatnich kilka razy podniósł sztangę i zmęczony wstał wycierając twarz w ręcznik.
- Dam wam jeszcze znać czy jutrzejszy trening się odbędzie, jeśli też będzie tak lało to raczej go nie będzie. - rzekł stając przed drzwiami - Teraz lećcie do domu i odpocznijcie - uśmiechnął się i ruszył w swoją stronę.
- Mam nadzieję, że odwoła - powiedział radośnie Erik
- Nie ciesz się tak szybko Durmi - odparował roześmiany Bender - Znając go to jutro może ci napisać, że jeszcze na ósmą masz być - dodał
- Oj tam, ja jestem do wszystkiego pozytywnie nastawiony - zaśmiał się przerzucając sobie ręcznik przez ramię.
Blondyn szybko uwinął się z kąpielom i w tym samym tempie pożegnał się z kolegami z drużyny. Westchnął głośno gdy wsiadł do samochodu. Nie przeszedł nawet dwóch metrów a był już cały mokry. Ostrożnie jechał w stronę domu. Ulice były dosłownie puste. Ludzie w taką pogodę nawet nie wyjeżdżali z domów. Nie było widać nic a wycieraczki nie nadążały nad swoją pracą. Droga do domu zajęła mu o trzydzieści minut dłużej niż zawsze. Wysiadając z samochodu spojrzał mimowolnie w stronę domu blondynki. Patrzyli na siebie nie wykonując ani jednego gestu. Piłkarz dosłownie skamieniał. Nie odrywał od niej wzroku mimo, że z jego ubrań ciekła woda, a włosy nie były już tak idealnie ułożone. Otrzeźwiał, gdy Amelka odwróciła swoją głowę w drugą stronę. Stał tam jeszcze przez chwilę i widział jak siłuje się ze sobą by tylko nie spojrzeć na niego. Ze spuszczoną głową ruszył w stronę domu. Gdy już zamknął za sobą drzwi oparł się na nich i przymknął swoje powieki. Wiele uczuć mieszało się wtedy przez jego ciało. Odetchnął kilka razy głęboko i poszedł się przebrać. Migiem uwinął się z ubraniami i pognał do kuchni. Stwierdził, że zachowuje się jak jakiś psychopata, ale nie potrafił inaczej....

___________________________________________________________________________

Dziękuje Melanie, za to że napisała mi taki komentarz ;)
Gdy sama zobaczyłam, że zrobiłam taki błąd jak napisanie świeże przez "rz" to aż było mi wstyd ;)
Dlatego nienawidzę pisać w pośpiechu ;/
Miałam przyjść do was z lepszym rozdziałem a jestem z kolejną kichą ;/
Nie chcę was zostawiać z brakiem rozdziału, ale też wstyd mi przychodzić z takim czym jak to.
A wiem, że jeśli zniknęłabym na jakiś czas to trudno byłoby mi wrócić...
Więc znów przepraszam ;c

Wesołych świąt misie ♥

10 komentarzy:

  1. Kochana prosze, zeby sie pogodzilo wreszcie. A rozdzial genialny i czekam na nastepny. Wesolych swiat kochana

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie waż się znikać! Ten rozdział jest naprawdę genialny i nie wiem, co Ci w nim nie pasuje! :)
    Oboje są w bardzo ciężkiej sytuacji. Oboje za sobą tęsknią, oboje chcą, żeby było tak, jak dawniej, ale zarazem oboje wiedzą, że to jest zbyt bolesne. Amelkę bolą słowa, jakie usłyszała, boli ją to, że Marco, osoba, którą kochała najmocniej na świecie była w stanie ją tak bardzo zranić. Reusa natomiast według mnie boli to, że wypowiedział takie słowa, które niestety zraniły jego ukochaną, boli go to, że ją skrzywdził. Rozumiem ich świetnie. Ale oboje powinni zachować się dojrzale i w końcu ze sobą porozmawiać. :)
    Czekam na kolejny rozdział! :3
    Buziaki :*
    PS. TOBIE RÓWNIEŻ WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANA! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. kopnę Cię za użycie słowa "kicha" na temat tego rozdziału. jak Holgera kocham! :D
    Nie mogę czytać o tym, że między nimi jest źle, płakać mi się chce ;-;
    Zrób coś, by się pogodzili! <3
    Czekam na kolejny, wesołych słońce ❤️🎄🎅

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, nie znikaj. ♥
    Takie chwile zdarzają się i to dosyć często, naprawdę. A pośpiech- faktycznie zły doradca. Ale zobaczysz, że kiedy wszystko się unormuje, Twoja wena osiągnie apogeum i dopiero wtedy będziesz szalała nam tutaj! :)
    Poza tym... Przecież ten rozdział jest niezły! Mnie się przynajmniej bardzo podoba, mimo że widać w nim smutek. Jej, tęsknota Amelki i Marco jest po prostu... Ech, aż nie umiem znaleźć na to odpowiedniego słowa... Mam głęboką nadzieję, że poukładasz im życie, aby każde było szczęśliwe. Najlepiej razem! :)
    Buziaki. ;*

    Wesołych Świąt! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział wspaniały , mi się bardzo podoba :*
    Oboje cierpią ale tak naprawdę kochają się i tęsknią za sobą..
    Mam nadzieję , że niebawem się pogodzą i nastąpi to szybko.
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest piękny ! A ty jak zwykle marudzisz. ;)
    Strasznie żal mi jest tej dwójki. Przecież powinni sobie wszystko wyjaśnić.
    Kochają się, ledwo żyją bez siebie ale i tak nie porozmawiają. ;c
    A Marco w tym kuchennym oknie wygląda na jakiegoś zboczeńca na prawdę. hahaha. <3 Nie mogę się doczekać następnego, a przy okazji zapraszam do siebie na nowy rozdział.

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ehh jak mi było smutno jak czytałam ten rozdział. .
    Kurdę szkoda mi najbardziej Amelki ale też właśnie ona mnie wkurza... no bo do cholery mogłaby dac Marco dojść do słowa. . Ale i tak Reus najbardziej tu zawinił. No bo to on chciał ją wykorzystać, a że zmienił swoje zamiary jak się tak serio zakochał to dla mnie się tak sobie liczy. No bo jego pierwszym założeniem było ją tylko zaliczyć! Aghh.. .
    Ostatnio jakoś bardzo często się wszystkiego czepiamm..:/
    Wybacz, że dopiero komentuje ale te święta i wgl ^^
    Mega są te Twoje rozdziały ^^
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda mi ich. Byli dla siebie tak wielkim wsparciem, a teraz bez siebie rozsypali się zupełnie. Mam nadzieję, że wkrótce się odnajdą i Amelcia mu wybaczy. Zasługują na prawdziwą miłość, taką czystą, bez gierek.
    Trzymaj się! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże jaka melancholia! Aż mi się udzieliło!
    Czy nie mogą już dojść do porozumienia? Uważam ich za idealną pare i powinni mimo wszystko być razem. Przecież są dla siebie stworzeni!
    Czekam na nn i zapraszam do siebie ^^
    <3

    OdpowiedzUsuń
  10. I Jagoda jak zawsze narzeka, Ty to jesteś maruda :*
    Rozdział jak zawsze cudowny <3
    Ja cały czas wierzę, że się pogodzą :)
    Muszą, bo oboje bardzo się kochają <3
    Myślę, że Marco powinien powiedzieć Amelce to co powiedział Mario :)
    Wierzę, że niedługo się dogadają :)
    Czekam na nexta i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń