- Marco do jasnej cholery, co się z tobą dzieje! Od dwóch dni próbuje się do ciebie dodzwonić!
- Hej Melanie, jeśli chcesz to wchodź, jeśli nie to nie namawiam - odparł obojętnie kierując się w stronę salonu. Usiadł na swoje poprzednie miejsce i wziął łyk swojego napoju.
- Przecież wiesz, że ci niewolno - powiedziała siadając naprzeciwko niego.
- W tym momencie mam gdzieś, czy mi wolno, czy też nie...
- Marco!... - dopiero po krzyku siostry podniósł swój wzrok na nią.
- No co?! Bez szklanki dobrego whisky wieczorem nie pociągniesz w tym zawodzie - rzekł unosząc szklankę ku górze po czym upił trochę jej zawartości.
- Możesz mi powiedzieć co się dzieje? - zapytała spokojnie. - Gdzie Amelka?
- Mell już nie ma siostrzyczko bo musiałem jak zawsze wszystko popsuć - Melanie od razu zauważyła smutek w oczach swojego młodszego brata. Nie było w nich już tej samej radości i iskierek szczęścia sprawionych przez jej obecność w życiu piłkarza.
- Powiesz mi? - zapytała ostrożnie nie chcąc go zranić wiedziała, że może to zrobić jednym nieodpowiednim słowem. Za bardzo znała swojego ukochanego brata. Marco odpowiedział jej tylko potwierdzającym kiwnięciem głową i z ogromnym westchnięciem zaczął jej opowiadać wszystko i dokładnie ze szczegółami. Melanie uważnie go słuchała. Wiedziała, że strasznie mu zależy na blondynce, ale po wszystkim co usłyszała wiedziała, że musiał być to wielki cios na osiemnastolatki.
- Nie wiem co mogę ci poradzić braciszku - powiedziała smutno - Mogę ci powiedzieć tylko jedno. Nie próbuj nawet z niej zrezygnować. Walcz o nią - dodała przytulając się do niego - I nie pij już tego świństwa - wzięła szklankę z jego ręki i poszła wylać jej zawartość do kuchennego zlewu. - Pojadę już bo wiem, że chcesz zostać sam i przemyśleć wszystko. Nico pytał się kiedy przyjedziesz do nas - spojrzała na pomocnika.
- Powiedz mu, że niedługo - odpowiedział - Obiecuję...
Gdy siostra opuściła jego dom westchnął cicho i położył się na kanapie. Chciał usnąć i obudzić się kolejnego dnia. Zrobiłby wszystko aby tak się stało, ale niestety. Wstał dopiero po jakiejś godzinie. Wchodząc do kuchni zobaczył ją siedzącą gankowej huśtawce. Jego serce przyspieszyło swoje bicie. Przymknął swoje powieki próbując przypomnieć sobie jej dotyk, który był tak wyjątkowy i delikatny. Jej perfum tak cudowny, który przyprowadzał o zawroty głowy. Smak jej ust tak upragniony i utęskniony. Smak ust za które dałby wszystko aby poczuć je na swoich jeszcze jeden raz.
- Kocham cię Ami - szepnął sam do siebie - Ale jak zawsze wszystko popsułem - dodał po chwili.
~ ~ ~
Przez pierwszy tydzień od tamtego wydarzenie wcale nie wychodziła z domu. Nie chciała natrafić na Marco. Gdy dzwonił, lub przychodził serce mówiło by otworzyła lub odebrała, ale rozum podpowiadał co innego. Dopiero po tych siedmiu dniach odważyła się wyjść z domu. Siedziała sobie na gankowej huśtawce i jak zawsze zaczytana w swojej ukochanej książce wyłączyła się całkowicie. Nie wiedziała, że blondyn cały czas ją obserwuje. Tęskniła za nim strasznie. Przyzwyczaiła się do jego obecności obok siebie, ale nie potrafiła mu wybaczyć. Zranił ją, bardzo. Delikatnie odpychała się nogą, a lekki wiaterek owiewał jej twarz. Świeże powietrze dobrze jej zrobiło. Nie potrafiła usiedzieć w miejscu. Uprzedzając panią Dianę i ojca wyszła na krótki spacer. Naciągnęła swój wielgaśny sweterek na dłonie i pomału maszerowała przed siebie. Ulice dookoła były cichutkie. Żadnej żywej duszy. Tylko szum drzew i odgłosy jej kroków przerywały tą ciszę, która panowała.
- Mell - przymknęła swoje powieki przypominając sobie ton jego głosu. Uwielbiała gdy tak do niej mówił, jego czuły i męski głos działał na nią jak jakaś hipnoza. Pragnęła usłyszeć je jeszcze raz, ale zarazem nie chciała. Za wszelką cenę pragnęła usunąć go ze swojego życia, wszystkie wspaniałe wspomnienia, które po nim jej zostały...
- Hej Amelka! - usłyszała radosny głos Erika i już z dala ujrzała jego energiczne machanie w jej stronę.
- Cześć Durmi - odparła wymuszając lekki uśmiech.
- A ty co tu tak sama robisz? - zapytał - Marco nie ma? - na samo jego imię jej ciało strasznie się napięło a ona walczyła jak tylko mogła z cisnącymi się łzami.
- Tak postanowiłam się przejść na wieczorny spacerek - odpowiedziała omijając odpowiedzi na drugie pytanie obrońcy. - Przepraszam cię bardzo, ale muszę już lecieć do domu - powiedziała - Miło było cię spotkać - dodała i szybko ruszyła w dalszą drogę.
- Mi też! Do zobaczenia! - krzyknął za nią.
Łzy kapały z jej policzków, a ona nie potrafiła się opanować. Pozwoliła im swobodnie płynąc z jej oczu. Myślała, że gdy ktoś wypowie jego imię będzie potrafiła się nie rozpłakać, ale się pomyliła. Siedem dni to było zupełnie za mało by zapomniała o człowieku, którego na prawdziwiej w świecie pokochała swoim całym serduszkiem.
- Ami - wstrzymała swój oddech na dźwięk jego głosu. Zacisnęła zęby by całkowicie się nie rozpłakać i najszybciej jak tylko mogła wytarła mokre policzki. Przyśpieszyła swojego kroku by tylko nie zacząć z nim rozmawiać. Nie dałaby rady. - Mell proszę - powiedział zrozpaczonym głosem. - Proszę cię porozmawiajmy, chociaż minutę - dodał idąc za nią.
- Daj mi spokój! i zniknij z mojego życia - odparła cichutko nie przerywając swoich kroków, pragnęła jak najszybciej dostać się do domu i zamknąć się w swoim pokoju by móc się wypłakać, lecz blondyn jej na to nie pozwolił. Sprawnym ruchem złapał jej dłoń i sprawił, że stanęła. Znów zobaczył ten smutny wzrok, pozbawiony radości i cudownych iskierek, które kochał. Zauważył ślady łez na jej policzkach. Poczuł jak gula rośnie mu w gardle. Nie potrafił nic z siebie wykrztusić...
Amelia sprawnie uwolniła się z uścisku jego dłoni i zniknęła szybciutko za rogiem...
____________________________________________________________________________
Przepraszam!, przepraszam!, przepraszam! ;c
Nie potrafiłam napisać nic innego i sensownego. Męczyłam się nad nim cały tydzień i nici. Chciałam dodać jakiś w tamtym tygodniu, ale siedziałam trzy godziny przed laptopem i napisałam tylko trzy zdania ;/
W ogóle te ostatnie dwa tygodnie jakieś miałam dziwne, całe zabiegane, tu to, tu tamto. No i na dodatku całkowita pusta w głowie co do rozdziału ;/
Za błędy również przepraszam, ale nie mam nawet czasu ich sprawdzić ;/
Jestem tak wściekła ;/ Mam nadzieję, że następny uda mi się napisać bardzo szybko i na dodatek jakiś sensowny, ale nic nie obiecuje kochane, bo sama nie wiem jak mi to wyjdzie z czasem i współpracą z moją wyobraźnią.
Znów wam plotę nieskładne głupoty -.-
a więc do następnego misiaki ♥ :*
Jak to bywa w tym "zawodzie" czasami są braki weny, no ale tak bywa, rozdział naprawdę super i z niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńpopłakałam się ;-;
OdpowiedzUsuńale niech Marco posłucha Melli i się nie podda! Nie może tego zrobić... Są taką piekną parą... :'))
Znam ten uczuć, skoku weny... Uh, szkoda :((
Czekam na kolejny, buziaki :****
Jejku *͵*
OdpowiedzUsuńMimo ,że rozdział smutny bardzo mi się podoba <3
Mam nadzieję,że Reus wszysyko jej wyjaśni :)
Pozdrawiam,buziaki :*
Rozumiem zastój twórczy,sama coś takiego przechodzę i wiem jak ciężko jest :)
OdpowiedzUsuńNo! Dlaczego ona go nie wysłuchała? :<
Rośnie napięcie i to w zawrotnym tempie!
Czekam na kolejny , buziaki! ;*
Taki smutny rozdział... :(
OdpowiedzUsuńKochają się obydwoje i to nieprzeciętne, ale błędy nawet takiej miłości nie ustrzegą... Strasznie szkoda mi Marco, Amelki również... Tak strasznie cierpią, że tego nie można nawet ubrać w słowa.
Jednakże, mam głęboką nadzieję, że wszystko sobie niedługo wyjaśnią. Muszą! W końcu bez siebie usychają jak niepodlewana roślinka! Potrzebują się wzajemnie do życia...
Marco! No już! Zabieraj tyłek w troki i walcz dalej o swoją miłość! ♥
Hmm...
OdpowiedzUsuńTo była taka piękna para... taka cudowna jednostka... Jakie to dziwne, że parę niestosownych słów, słów wyrwanych z kontekstu może tak poróżnić, jakby się zdawało tak idealną parę. :(
Strasznie mi przykro czytając ten rozdział. Oboje tak strasznie cierpią. Oboje chcieliby, aby to się nigdy nie wydarzyło...
Pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział. :*
Buziaki :*
PS. Bardzo mi się podoba, rozdział jest świetny i pleciesz głupoty twierdząc inaczej. ♥
Rozdział świetny jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńTak szkoda mi Marco i Amelii :C
Byli tak szczęśliwi, a jedno zdanie wyrwane z kontekstu wszystko zaprzepaściło :C
Mam nadzieję, że Marcoi posłucha siostry i będzie walczył o Mell, bo ona nadal go kocha i nie odkocha sie tak szybko :C
Czekam na nexta i pozdrawiam Cię gorąco Kochana :***
Rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńJak go czytałam to aż mnie serce bolało .
Marco i Mell taka cudowna para , byli tacy szczęśliwi ,a tu nagle w ułamku sekundy prysło jak bańka mydlana..
Ale mimo tego wciąż mam nadzieję, że wszystko się ułoży, że znów będą szczęśliwi razem :*
Czekam nn :*
Pozdrawiam <3
Zranił ją, ale nawet nie poznała do końca prawdy. O ile jego początkowe założenie było zwyczajnie okrutne, o tyle się zmienił i Amelka stała się dla niego całym światem. A teraz, kiedy ona ma złamane serduszko, może minąć bardzo dużo czasu, zanim otrząśnie się i wysłucha do końca całej historii. Oni nie zasługują na to, by się tak po prostu rozstać.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt kochana <3
Pozdrawiam :)
I są efekty niedomówienia. :/
OdpowiedzUsuńPrzykro mi strasznie z tego powodu, że oboje są tacy smutni i przygnębieni.
Każde z nich nadawało temu drugiemu sen życia, a teraz tylko smutek.
Mam nadzieję że wszystko się wyjaśni w najbliższym czasie i znów będą te piękne, szczęśliwe rozdziały. <3
Buziaki. ;**
~ A więc teraz Panna Melanie dobra rada się rozpiszę ~
OdpowiedzUsuńPierwsze do czego się przyczepię to ortografia oraz interpunkcja... Z tym pierwszym nie jest tak źle, ale jak widzę słowo "świeże" zapisane przez "rz" to szlag mnie trafia. Z interpunkcją jest już gorzej. Interpunkcja jest tematem rozległym i jej opanowanie to sztuka trudna, więc polecam znaleźć sobie jakiegoś korektora, w razie potrzeby można zawsze pisać do mnie na e-mai: MelanieMuller@wp.pl~
Wydaje mi się, że powinnaś opisywać dokładniej miejsca, ludzi, ubrania, przedmioty i ich położenia. Czekałam za dokładnym opisem sukienki balowej, niestety nie doczekałam się niczego więcej, niż tego, że Amelia wyglądała w niej pięknie.
I szczerze powiedziawszy, moim zdaniem, teraz jeszcze ta dziewczyna z którą Marco przespał się w klubie powinna dorwać Melę i powiedzieć jej, że jest z nim w ciąży, to by było the best. Mam nadzieje, że nie wybaczy mu po jednym przepraszam i że będzie musiał się długo i bardzo o nią starać, choć ignorancja będzie ranić ich oboje. Lubię sweet love, ale po czymś takim uwielbiam momenty męki i wielkiego bólu, by potem w jakiejś mega uroczej sytuacji można było to pogodzić~
Pozdrawiam, Melanie.