poniedziałek, 13 października 2014

Dwunasty.

Spacerowali pomalutku po całym mieście. Marco cały czas trzymał kurczowo jej dłoń i nie zamierzał jej puścić. Co chwila posyłał jej słodkie uśmiechy, gdy spoglądała na niego. Był strasznie szczęśliwy, że mógł być z nią. Zabrał ją znów w to samo miejsce. Na pomost. Usiedli na jego końcu wpatrując się w dal. Amelka położyła głowę na jego ramieniu i przymknęła swoje oczy. Zawsze gdy czuła jego obecność przy sobie była bezpieczna, radosna a zarazem bardzo szczęśliwa.
- Co powiesz na to, żeby to było takie nasze miejsce - zaproponował uśmiechając się lekko - Nasze i tylko nasze, nikt o nim nie będzie wiedział tylko my - dodał, ponownie chwytając jej delikatną dłoń. Splótł ich ręce i położył je na swojej nodze.
- Zgadzam się w stu procentach - odparła spoglądając mu w oczy - Masz świetne pomysły - zachichotała.
- To dlaczego się śmiejesz? - zapytał rozbawiony
- Bo jesteś śmieszny - wystawiła mu język.
- Woda jest chyba zimna, może chcesz się przekonać co?
- Nawet nie próbuj mnie do niej wrzucać blondyno! - rzekła spoglądając na niego groźnie.
Reus uśmiechnął się szeroko i zbliżył w jej stronę swoją twarz. Pocałował ją czule w usta. Odwzajemniła jego gest całkowicie oddając pocałunek. Oderwał się od niej po chwili.
- Zimno się robi, wracamy? - spojrzała na niego
- Pewnie - rzekł wstając.
Podał jej swoje dłonie i pomógł jej wstać. Amelka wtuliła się w jego ciało było jej chłodno, a ciepło bijące od jego ciała było dla niej jak niewidoczne ognisko, przy którym mogła się ugrzać. Marco widząc jak gęsia skórka wychodzi na jej ciele podarował jej swoją bluzę. Kolejny raz spotkał się z jej groźnym wzrokiem. Cmoknął ją w usta, dając jej znak, że nie przyjmuje odmowy. Amelka bez słowa założyła ciepłą bluzę piłkarza. Pachniała jego cudownymi perfumami, od których się uzależniła. Wciągnęła ich zapach głęboko do płuc. Ten widok rozśmieszył pomocnika do łez.
- Co tak rechoczesz?! - zapytała spoglądając na niego z uśmiechem na ustach. - Nie moja wina, że one uzależniają - dodała
- Mam rozumieć, że to one cię uzależniły a nie ja? - podniósł jedną brew ku górze.
- Niestety - zrobiła smutną minkę, lecz nie na długo. Zachichotała głośno, gdy zobaczyła jak Reus udaje obrażonego. - E e to ci nie wychodzi - mruknęła zatrzymując go. Złapała jego dłoń i splotła ją wraz ze swoją. Uniosła ją na wysokość taką, aby blondyn mógł dokładnie je widzieć. - Jesteś tylko mój i będziesz już na zawsze - mruknęła zarzucając dłonie na jego szyję. Musnęła lekko jego usta. Wyczuła jak pojawia się na nich uśmiech. Marco przejął inicjatywę i całował jej wargi z ogromną miłością. - Wracamy czy nie? - zaśmiała się odrywając się od jego ust. Ruszyła szybkim krokiem zostawiając chłopaka z tyłu. Ogromny uśmiech zagościł na jej twarzy. Piłkarz podbiegł do niej i chwycił ją mocno za rękę, sprawiając, że stanęła. Z determinacją wpił się w jej usta jak pijawka.
- Kocham cię najmocniej na świecie. Pamiętaj - powiedział odsuwając się od niej i łapiąc jej dłoń. Ucałował ją w głowę i ruszyli z powrotem w kierunku domu. Cały czas kąciki ich ust były skierowane ku górze i przez jakiś czas w ogóle nie miały zamiaru opadać.  Minęła godzina, zanim znaleźli się pod domem osiemnastolatki. Weszli razem do środka i mijając w salonie panią Dianę i jej ojca skierowali się do jej pokoju. Marco od razu położył się na łóżku i podpierając się na łokciu obserwował uważnie swoją ukochaną. Cały czas w jego głowie krążyły jej słowa Jesteś tylko mój i będziesz już na zawsze. Ucieszył się bardzo. Zrozumiał, że jej też zależy. Gdy przechodziła obok niego, chwycił jej dłoń. Amelka spojrzała na niego pytającym spojrzeniem. Blondyn poklepał miejsce obok siebie, a dziewczyna wykonała jego prośbę. Usiadła opierając się o jego brzuch. Nogi podciągnęła pod szyję i spoglądała na niego.
- Słucham? - zapytała posyłając mu słodki uśmiech, którego nie potrafił nie odwzajemnić. Pociągnął ją tak, że leżała nad nim. Patrzył jej głęboko w oczy i zbliżył się do niej kolejny raz zaczął całować jej usta. Swoje ręce zaplótł na dolnej części jej pleców.
- Co ty ze mną robisz - westchnął pomiędzy buziakami.
- Nie mam pojęcia - odparła - Ale wiem jedno - dodała
- Co takiego? - spytał odsuwając się na chwilę od jej warg
- To samo co ty robisz ze mną - uśmiechnęła się szeroko ponownie całując jego usta. Zaśmiał się cicho oddając pieszczotę, lecz to on po chwili znów przejął inicjatywę.
- O jej słodkości - usłyszeli głos pani Diany - Chodźcie na ciasto i herbatę.
- Już idziemy - odparła - No ruszaj ten swój umięśniony tyłek - zachichotała klepiąc go w pośladek.
- Oo ty mój zboczeńcu mały - zaśmiał się głośno biorąc ją na ręce i przerzucając ją sobie przez ramię. Ich śmiechy było słychać w całym domu. Na twarzy pana Antoniego pojawił się ogromny uśmiech. Był strasznie szczęśliwy, że Amelka również jest. Marco puścił ją dopiero w salonie obok kanapy. Usiedli obok siebie. Blondynka położyła swoje nogi na jego. Dyskutowali żywo o różnych sprawach. Pomocnik cały czas obejmował Melę w pasie, drugą trzymał kurczowo kubek gorącego napoju. Tak było mu dobrze, chciałby aby tak już było zawsze.


~ ~ ~


Z uśmiechem przyglądała się jak Marco leży i bawi się jej włosami. Patrzył na nią z czułością i ogromną miłością, którą było widać już z kilometra. Nie potrafił przestać. Strasznie mu na niej zależało. Była jego marzeniem. Założył kosmyk jej włosów za ucho i położył dłoń na jej policzku.
- Uwielbiam to ciepło, które od ciebie bije - powiedziała kładąc głowę na jego nagim torsie. Nie przestawała na niego spoglądać. Reus był zakochany w niej na zabój. Czuł się jak szesnastoletni szczeniak, który zakochał się w przyjaciółce, ale zupełnie nie miał pojęcia co to jest prawdziwa miłość. I tu właśnie była różnica. Bo Marco wiedział. Myślał, że jego prawdziwą a zarazem pierwszą miłością była Caro, ale na szczęście się pomylił. Tamto było tylko głupim zauroczeniem. Jego prawdziwą miłością była właśnie Amelka. Był tego w zupełności pewien. A co najważniejsze bardzo cieszył się z tego powodu.
- A czego we mnie nie uwielbiasz? - zapytał nagle
- Nie mam pojęcia, jesteś ideałem Marco - odpowiedziała z przekonaniem w głosie.
- Ideały nie istnieją Amelko - rzekł - Każdy ma jakieś wady i zalety. Są ludzie, którzy ranią na każdym swoim kroku, są ludzie, którzy na każdym kroku dostają mnóstwo szczęścia, inni nie mają takiej okazji. Są ludzie, którzy nie mają niczego a także tacy co maja wszystko, ale ideałów nie ma. Ja też nim nie jestem. - powiedział czule.
- To w takim razie jesteś moim księciem na białym koniu, o którym marzy każda księżniczka w przeróżnych bajkach. - rzekła.
- Kocham cię Mell - powiedział przyciągając ją do siebie. Pocałował ją delikatnie. To co się z nim działo, gdy jej usta były połączone z jego było nie do opisania. Wariował strasznie. Motyle rozsadzały jego brzuch, a przyjemne dreszcze wędrowały po jego ciele za każdym razem. Amelka wtuliła się mocno w jego ciało. Objął ją szczelnie wpatrując się w czarny ekran telewizora. Miał ochotę skakać z radości. On wiedział dokładnie, ciężko jej powiedzieć te dwa najważniejsze słowa. Choć strasznie pragnął usłyszeć z  jej ust słowa Kocham cię, to wiedział, że musi poczekać. Był jej pierwszą miłością, rozumiał. Ciężko wypowiadać te słowa, tak po prostu po raz pierwszy. Poczeka, a gdy je usłyszy będzie skakał z radości. Obiecał to sobie. Spojrzał na Amelkę, która z zamkniętymi oczkami smacznie sobie spała. Jej klatka piersiowa poruszała się lekko w dół i w górę. Ucałował ją delikatnie w głowę i zgasił lampkę stojącą na stoliku nocnym tuż obok łóżka. Kąciki jego ust podniosły się wysoko w górę, gdy usłyszał jej lekkie pomrukiwanie. Miał ochotę się zaśmiać, ale nie zrobił tego, ponieważ wiedział, że może ją obudzić. Jego powieki stawały się coraz cięższe i nie miał zamiaru dłużej już z nimi walczyć. Pozwolił zabrać się do krainy snu.
- Ujeeek! - krzyk Nico jak i ciężar na jego brzuchu wybudził go ze wspaniałego snu. Zorientował się, że już był ranek. Promienie słońca wpadały przed odsłonięte rolety do środka, a lekki wiaterek rozwiewał firanki. - Wstawaj!!
- Nico? - powiedział zdziwiony. Ziewnął przecierając oczy. Chciał się obudzić do końca czy czasem mu się to nie śni. - Co ty tutaj robisz brzdącu? - dodał uśmiechnięty łaskocząc go po brzuchu.
- Mama mnie psywiozła - odpowiedział.
Marco zdezorientowany spojrzał na Amelkę, która uśmiechała się szeroko stojąc w drzwiach.
- Melanie do ciebie dzwoniła rano. Odebrałeś przez sen i zacząłeś jej coś mamrotać. Więc postanowiłam wziąć od ciebie ten telefon i porozmawiałam z nią. Zapytała czy moglibyśmy się nim zająć przez dwa dni bo musieli wyjechać do Berlina coś załatwić. Zadzwonisz do niej to się dowiesz - wytłumaczyła.
- To czyli malcu zostajesz z wujkiem dwa dni cieszysz się? - zapytał podnosząc go do góry.
- Ocywiście! - pisnął radośnie - Ale z ciocią tes? - zapytał spoglądając na Amelkę.
- Pewnie, że tak maleńki - powiedziała całując malca w główkę.

___________________________________________________________________________

Wreszcie udało mi się dodać, przepraszam was, że dopiero teraz, ale mam mnóstwo nauki i innych obowiązków. Dzisiaj akurat mam wolne w szkole więc nadrabiam wasze blogi i na swoim. Choć szczerze powiem, że to same flaki z olejem, nie wyszedł mi znów ;)
Za błędy z całego serduszka przepraszam ;*
Mam nadzieję, że w piątek będę już normalnie. 
Do następnego ♥

A i jeszcze jedno :)
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DOMI ❤ Dużo zdrowia, szczęścia i wszystkiego co najlepsze kochana! <3 ;*

11 komentarzy:

  1. Rozdział cuuudowny :*
    Boże też chce takiego Marco :D
    Masz ogromny talent :)
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jagoda grabisz sobie grabisz tym marudzeniem :(
    Rozdział jak zawsze świetny i mega rozczulający <3
    Ja też chcę takiego zakochanego Marco <3 awwwwww^^
    Czekam na więcej i rozumiem Twój brak czasu, też to mam niestety :(
    Gorąco Cię pozdrawiam i czekam na więcej :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciii. ;D
    Uważaj, moja droga, bo tutaj może się zawiązać koalicja przeciwko Tobie i Twojemu marudzeniu, kochana! ♥
    Rozdział jest piękny jak zawsze. Obrazuje miłość. Taką słodką, uroczą, jakby dziecięcą, którą rzadko spotyka się w życiu realnym. :)
    I to jest właśnie istotą tego bloga, gdyż w życiu codziennym nie można znaleźć takiego uczucia, a u Ciebie- tak. W świecie, gdzie króluje opinia, że miłość jedynie rani, czytelnik poznaje też inne oblicze miłości. Trochę stłamszone, może banalne w oczach niektórych, aczkolwiek najpiękniejsze, jakim jest radość z obecności drugiego człowieka. Człowieka, którego obdarzamy jakimś tam wyjątkowym uczuciem. Tak, to zdecydowanie wiedzie u Ciebie prym i sprawia, że ich miłość nie mdli, a jedynie buduje w człowieku pesymistycznie myślącym nadzieję, że sny również się spełniają...
    A i również muzyka w tle... Powiem Ci, że słuchając jej, wgłębiając się w jej 'wnętrze', może nawet jakąś ją po swojemu interpretując, doszukałam się stwierdzenia w sobie, że urzeka słuchacza nie tylko tym, że jest pięknym utworem, ale może nawet nieświadomie dodaje nadziei, wiary w coś, do czego dążymy. Bo przecież każdy człowiek ma swoje cele, prawa? Każdy marzy. Każdy czegoś od siebie wymaga. Każdy dąży do tego, aby tą realizacje postawionego wcześniej celu wyłuskać od losu każdym możliwym sposobem.
    Uwielbiam Cię za to, dziewczyno. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jagoda, Jagoda, Jagoda ^^ Ty to chyba nie wiesz, co to flaki z olejem. :)
    Szczerze, z reka na sercu moge przyznac, ze rozdział moim zdaniem wyszedl Ci znakomicie. :) Marco i Mela sa bardzo piekna para. Inne moga brac z nich przyklad. Zdecydowanie. :)
    Znow Nico. :) to moga byc ciekawe dni spedzone w towarzystwie tej trojeczki. :)
    Czekam na nn. :3
    Pozdrawiam i zycze weny. <3
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jagódka, gdzie Ty mi mówisz, że to nudne?! Marco i Amelka tacy słodcy, tacy idealni, omonomonom ❤❤
    Nico, jaki niedobry, budzić ujka Marco :DD
    Słonko, wiesz, że Twoje blogi są zawsze wufkgbghj, tak bardzo je kocham ❤
    Czekam na kolejny, buziaki :*

    Awww, dziękuję Słonko, to słodkie ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie to jest piękne ! <3
    Nie mam pojęcia co napisać.
    Ten rozdział jest perfekcyjne w każdym calu wiesz ?
    A nie żadne " flaki z olejem " jak to Ty ujęłaś... -,-
    Ale się cieszę ze szczęścia tej dwójki. :*****
    Oboje tak bardzo się kochają. ;)
    Marco troszczy się o Melle, a ona o niego. <3
    I jeszcze ten cudowny Nico. Jak ja go kocham !! :)
    Z niecierpliwością czekam aż Amelka powie te dwa wyjątkowe słowa. ;***

    Czekam na kolejny.!
    Pozdrawiam. ;*****

    OdpowiedzUsuń
  7. ndiuansdufhsduvchuds ♥
    Cudo ♥
    Nico wgl wygrwa system :D
    Amelka niedługo się otworzy ♥
    Czekam na kolejny! ♥
    Zapraszam na nowy rozdział o Wronce: http://pomyslomnieczasem.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. O jejciu to takie wciągające. Jego zachowanie wobec Melli - coś absolutnie najsłodszego na świecie. Nie mogę doczekać się następnych rozdziałów! :)
    Cudowne,cudowne,cudowne! ♥
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ujek Marco jest wspaniały. Aż zaskakująco odpowiedzialny, można by rzec. Tak uroczo opiekuje się Amelką, która widocznie potrzebowała kogoś takiego jak on.
    Tak bardzo bardzo lubię to opowiadanie. Chyba żadne inne historie nie mają takiej atmosfery, nie są tak wyjątkowe jak Twoje.
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział ! :D
    Uwielbiam Marco !
    Jest taki odpowiedzialny. *.*
    Czekam na następny rozdział. :)
    W wolnej chwili zapraszam do mnie :) http://nigdy-nie-trac-nadziei-na-lepsze-dni.blogspot.com/ http://loveumieraostatnia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślałam,że skomentowałam a teraz tak patrzę i nie ma xD
    Tak więc rozdział kochana jak zwylke mega . Uwielbiam małego Nico ^^
    Coś czuję , że w niedalekiej przyszłości coś się stanie . Nie wiem jeszcze co ale coś na stówę :D
    Kocham Twojego bloga ,czekam na rozdziały no i jak zwykle zapraszam do mnie ;3
    Ściskam !<3

    OdpowiedzUsuń