- Powiedz, że to nie jest sen - mruknął ochryple - Powiedz, że nie obudzę się zaraz a to wszystko zniknie - dodał cichutko zatapiając swoją twarz w jej włosach.
- To nie jest sen - odparła pomalutku - Nie potrafię dłużej bez ciebie żyć, nie mogę. Teraz, gdy zostałam sama... Potrzebuje cię - szybko starł z jej policzków kilka słonych łez, które mimo całej walki tak czy tak wypłynęły spod jej powiek.
- Proszę cię nie płacz. - rzekł.
- Nie potrafię, to tak strasznie boli. - powiedziała - Nie wyobrażam sobie życia bez taty u boku.
- Już cichutko - szepnął. - Będzie dobrze... obiecuje.
Delikatnie głaskał ją po plecach pozwalając wypłakać się w jego koszulkę. Nie mówił nic wiedział, że potrzebuje ciszy, ale najbardziej to obecności drugiego człowieka.
- Dziękuje, że przyjechałeś - dodała
- Jestem wściekły, że nie udało mi się być na pogrzebie - wyżalił się - Gdyby nie te cholerne opóźnienie samolotu byłbym na czas. Chciałem być przy tobie, ale jak zawsze mi się nie udało - westchnął.
- Wiesz, że musimy porozmawiać...
- Wiem Amiś, ale to może poczekać - odpowiedział - Teraz najważniejsza jesteś ty - ucałował ją we włosy.
Obserwował dokładnie jak bawi się jego dłonią, jak splata ją razem ze swoją, jak muska swoimi palcami jego. W tamtym momencie żałował strasznie tamtej chwili, gdy wypowiedział tych kilka głupich słów, przez które wszystko się skończyło. Gdyby nie tamto, byłoby tak codziennie. Mógłby nadal budzić się i zasypiać tuż przy jej boku. - Wiesz co?
- Nie - pokiwała przecząco głową spoglądając na jego twarz.
- Czasem zastanawiałem się, dlaczego moje serce wybrało właśnie ciebie, ale gdy budziłem się lub zasypiałem każdego ranka obok ciebie już wiedziałem... Wiele razy dziękowałem Bogu, za to, że zesłał na moją drogę takiego anioła jak ty. Jesteś... - przerwał starając się dobrać odpowiednie słowo. Choć na jego język cisnęło ich się wiele. Mógłby wymieniać i wymieniać a dwadzieścia cztery godziny nie starczyły by.
- Inna od reszty? - odpowiedziała za niego.
- Tak wyjątkowa - uśmiechnął się delikatnie. - Ale przede wszystkim jesteś królową mojego serca, już do końca moich dni...
~ ~ ~
Słowa wypowiadane przez jego głos były dla niej niczym najpiękniejsza melodia. A ich sens był dla niej bardzo ważny. Choć tamto wydarzenie nadal bolało, to jednak miłość do niego była o wiele, wiele większa. Teraz, gdy odszedł jej tato, potrzebowała go najbardziej na świecie. Pragnęła by już nie odchodził. Zrobiłaby wszystko byleby tylko próbować puścić w niepamięć słowa które tak bolały. Próbowałaby ponownie mu zaufać, ale tylko wtedy, gdyby już nigdy nie odchodził. Został przy niej już do końca życia. Bo nie wyobrażała sobie swojego życia przy boku innego mężczyzny. To właśnie Marco był tym pierwszym i jej serce pragnęło by był tym ostatnim...
- Możesz... - zaczęła, ale gdy tylko zauważyła wzrok blondyna na sobie straciła całą pewność siebie, którą przez dłuższą starała się z siebie wydusić.
- Co mogę? - zapytał.
- Nie nic, już nieważne - odpowiedziała szybciutko.
- Mell... - powiedział czule, sprawiając by spojrzała mu w oczy. - Dla ciebie mogę zrobić wszystko tylko musisz mi powiedzieć co takiego - uśmiechnął się delikatnie by zachęcić ją do powiedzenia mu wszystkiego.
- Chciałam, abyś mnie pocałował - powiedziała cichutko spuszczając wzrok na swoje dłonie.
Zrobiło mu się strasznie ciepło na sercu. Radość przepełniła jego całe ciało. Bez zawahania chwycił delikatnie jej podbródek i uniósł go lekko do góry. Zbliżył pomału swoją twarz ku jej.
- Mogę cię całować ile razy tylko chcesz i jak długo tylko pragniesz. Tylko pozwól mi zostać przy tobie do końca mojego życia - rzekł tuż przy jej ustach. Nie minęła chwila, gdy lekko złączył ich wargi razem. Całował ją tak jakby bał się, że za chwilę ma nastąpić koniec świata. Jej ciepłe usta były dla niego najpiękniejszym cudem świata.
- Boję się, że znów...
- Przysięgam ci, że nigdy więcej cię nie zranię. Będę robił wszystko, abyś była najszczęśliwszą kobietą na tym świecie. Tylko ciebie kocham Mell - szepnął cicho ponownie składając na jej ustach bardzo długi pocałunek. - Co mam jeszcze zrobić, żebyś uwierzyła, że jesteś jedyną kobietą w moim życiu i będziesz już na zawsze...
- Bądź - odpowiedziała dotykając dłonią jego policzka.
- Nawet jeśli nie będziesz chciała ze mną być... Ja nie będę z nikim innym, bo ty jesteś tą jedyn...
- Po prostu bądź Marco - przerwała mu uśmiechając się delikatnie.
Ucieszył się ogromnie, strasznie dawno nie widział na jej twarzy uśmiechu. Tak pięknego i cudownego, który zawsze zarezerwowany był tylko dla niego i pana Antka. Skradł z jej ust kolejnego buziaka i przytulił ją mocno do siebie. Chciała mu wybaczyć to liczyło się dla niego najbardziej. Puścił w niepamięć to, że czeka go jeszcze wytłumaczenie tamtego dnia. Był szczęśliwy, że pomału ją odzyskiwał. To było najważniejsze.
_________________________________________________________________________
Jeeeestem :D
Słodkość wraca, chyba XD
Za błędy przepraszam! ;)
No nic, do następnego ♥