piątek, 20 lutego 2015

Trzydzieści.

Stojąc na cmentarzu nie potrafiła już nie płakać. Łzy swobodnie płynęły po jej policzkach a ona wpatrywała się tępo w nagrobek jej ojca. Miała dość tych wszystkich kondolencji i prób pocieszania będzie dobrze. Nie będzie już nigdy. Była zawiedziona, że go nie było. Miała nadzieję, że przyjedzie, że chociaż pożegna jej tatę razem z nią. Jednak pomyliła się i to bardzo.
- Amelko - zaczęła delikatnie pielęgniarka - Chodź wracajmy do domu. Zbiera się na deszcz - dodała unosząc wzrok ku górze.
- Jeszcze chwilę zostanę. Niedługo wrócę - odpowiedziała w ogóle nie odwracając wzroku od mogiły ojca.
- No dobrze - powiedziała całując ją w głowę. Idąc w stronę wyjścia z cmentarza spojrzała na nią jeszcze raz. Było jej strasznie szkoda osiemnastolatki. Westchnęła cicho i ruszyła w dalszą drogę. Amelka nie ruszyła się z miejsca. Tak strasznie pragnęła cofnąć czas i nie wyjeżdżać do tej Hiszpanii, tylko być przy ojcu. Płakała i nie potrafiła przestać. Cały świat dookoła wtedy przestał istnieć. Nie zwracała uwagi na kroki zbliżające się w jej stronę. Stwierdziła, że to pielęgniarka wróciła, ponieważ nie chciała by została ona tutaj sama. Nawet nie pomyślała wtedy, że mogła się pomylić. Gdy stanął obok niej już wiedziała kim jest. Zapach jego perfum znała na pamięć. Przymknęła swoje oczy by nie pokazać mu swojej słabości.
- Mell kochanie - powiedział czule podchodząc jeszcze bliżej. Odwrócił ją w swoją stronę i objął ją szczelnie ramionami. Nie zwracał uwagi na to, że moczyła łzami jego ubranie.
- Po co tu przyjechałeś?! - pisnęła - No po co! - krzyczała - Nie było cię, gdy potrzebowałam cię najbardziej. Pragnęłam abyś mnie przytulał i nie odchodził nawet na moment. - wrzeszczała bijąc go pięściami po klatce piersiowej. Nie reagował w ogóle. Pozwolił jej wyżyć się na nim. Zasłużył na to całkowicie. - Nie było cię - powtórzyła przez płacz wtulając się w jego ciało. Płakała i nie potrafiła przestać. Marco objął ją mocno.
- Przykro mi Mell... - szepnął całując ją co chwilę w głowę - Tak cholernie mi przykro. - dodał roniąc kilka łez. Kilkakrotnie przeczytał treść mogiły pana Antka. Nadal nie potrafił uwierzyć, że to była prawda. Jeszcze mocniej objął płaczącą dziewczynę. Nie umiał wyobrazić sobie jak ona strasznie cierpi i cierpiała. Nie mógł znieść tego widoku, gdy płakała. Pragnął by na jej twarzy zagościł ten piękny uśmiech, który strasznie go oczarował i którego tak kochał.
- Obiecałeś, że będziesz zawsze...
- Przepraszam - powiedział cicho - Przepraszam cię Amelko za wszystko - rzekł zatapiając głowę w jej włosach.
- Próbowałam zapomnieć, puścić nasze wspólne chwile w niepamięć, ale nie potrafię - łkała - Nie potrafię, bo nadal cholernie cię kocham... Nie umiem też zapomnieć twoich słów. To właśnie przez nie, nie potrafię ci wybaczyć...
- Ami słoneczko! - złapał jej twarz w dłonie, a wzrok swój wzrok utkwił w jej zapłakanych tęczówkach - Kocham cię rozumiesz! kocham najbardziej na świecie. I mam w dupie czy tego chcesz, czy nie... Będę walczył o ciebie! - ryknął zamykając jej usta w upragnionym i utęsknionym pocałunku. Zrobiło mu się ciepło na sercu, gdy odwzajemniła jego gest. Odsunął się od niej po krótkiej chwili. Może i nie było to najlepsze miejsce na pocałunek, a przede wszystkim nie wypadało tam, ale nie potrafił się powstrzymać. - Gdybym mógł zrobił bym to jeszcze raz - szepnął patrząc wprost w jej oczy.
- To na co czekasz? - zapytała przygryzając lekko swoją wargę. Wiedziała, że jej tato pragnąłby aby mu wybaczyła. Wiedziała, że jest szczęśliwy, bo czuła jego obecność obok siebie.


~ ~ ~ 


Obwiniał się, że wykorzystał jej słabszy dzień, ale widząc jej śpiącą twarz gdy niósł ją do domu ucieszył się. Tak bardzo ją kochał. Zauważył, że straciła na wadze. Zmartwił się, ponieważ dla niego i tak była za chuda. Wszedł zwinnie po schodach i chwilę pomęczył się, by otworzyć drzwi. Na szczęście na pomoc przyszła mu pani Diana, która bardzo się ucieszyła się, gdy go zobaczyła.
- Odniosę ją i przyjdę do salonu - powiedział szeptem wchodząc do środka. Na pamięć znał drogę do jej pokoju. Odłożył ją delikatnie do łóżka i przykrył po same uszy grubym kocem. - Kocham cię - szepnął cichutko całując ją czule w czoło. Ostrożnie zamknął za sobą drzwi i poszedł wprost do salonu, gdzie czekała na niego pielęgniarka.
- Marco chłopcze! - powiedziała mocno przytulając go na powitanie - Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że wróciłeś...
- Dzień dobry pan.. ciociu - poprawił się widząc karcący wzrok pielęgniarki.
- Siadaj, opowiadaj o wszystkim - uśmiechnęła się lekko - Jak obóz?...
- Wspaniale, choć dwa ostatnie dni były okropne. Wie ciocia dlaczego, ale dobrze wiem, że nie o to chodzi - odparł patrząc na nią. - Musimy z Ami porozmawiać i wytłumaczyć sobie wszystko. Nie pozwolę jej odejść ode mnie. Jest problem, bym został na noc?. Wiem, że mieszkam naprzeciwko, ale...
- Marco kochanie przestań! - przerwała mu - Wiesz przecież, że możesz się tutaj nawet przeprowadzić. Najważniejsze jest to, że będziesz przy Amelce..
Uśmiechnął się lekko po raz kolejny przytulając się do pielęgniarki. Napił się ciepłej herbaty, której mu przyszykowała i westchnął cicho.
- Pan Antek dzwonił do mnie, tuż przed śmiercią - powiedział cicho. - Nie potrafię uwierzyć...
- Prosił cię pewnie, żebyś miał na nią oko.. - uśmiechnęła się, gdy chłopak skinął jej głową. - Od kiedy się rozstaliście pragnął abyście wrócili do siebie. Pokochał cię jak syna i nie wyobrażał sobie jej życia bez ciebie. W sumie Ami też sobie go nie wyobraża...
Ceń w postaci uśmiechu przemknął przez jego twarz. Chociaż to dało mu jeszcze więcej do myślenia. Siedział tak i nie mówił nic. Przeprosił pielęgniarkę w pewnej chwili i ruszył w stronę pokoju osiemnastolatki.
- Marco! - powiedziała - Musisz iść się przebadać, Erik wszystko mi powiedział. O twoich problemach z oddychaniem i zawrotach głowy. Nie pozwolę ci tego zignorować.
-Dobrze, pójdę - odparł i wszedł do środka.
Serce zabiło mu mocniej widząc jej spokojną podczas snu twarz. Wiedział, że była przemęczona i to bardzo. Powoli i ostrożnie położył się obok niej. Nie minęła nawet sekunda, a ona wtuliła się mocno w jego ciało. Ucieszył się i to bardzo. Przymknął swoje oczy. A sen dopadł go szybciej niż się spodziewał. Podróż samolotem wykończyła go strasznie. Przebudził się, gdy poczuł jak Amelka zaczęła się wiercić. Spojrzał na nią troskliwie. Przytulił ją mocniej do siebie, a wtedy otworzyła swoje oczy....

___________________________________________________________________________

Siabadaba jestem z kolejnym i nie narzekam! XDDD
Czekam na wasze opinie ;) 
Do następnego ♥

6 komentarzy:

  1. JEZUSIE NAVASIE AŻ CHCE MI SIĘ ŻYĆ>>>>>>>>>>>>>>>>
    MELCIA MISIEK, WYBACZ MU PROSZĘ CIĘ VHJB LKJSBOLK
    REUS DO LEKARZA, JAK TOBIE COŚ SIĘ STANIE TO CHYBA NIE WYROBIĘ...........
    CZEKAM NA KOLEJNY <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny <3
    Nadal nie mogę uwierzyć, że pan Antek odszedł..
    Ale jestem szczęśliwa bo mam nadzieję, że w końcu Amelka i Marco się pogodzą ,a myślę , że są na najlepszej drodze do tego .
    Bardzo im kibicuję :)
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku... z jednej strony smutno, bo pogrzeb pana Antka, ale z drugiej strony słodkie to wszystko było :) :/
    Mam nadzieję, że Amelka wysłucha Marco i mu wybaczy.. liczę, że między nimi się zmieni wszystko :))) No i mam nadzieję, że z Marco będzie okej.. lepiej nie kombinuj ;p
    Czekam na następny rozdział i życzę weny ;) Pozdrawiam - Karu ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutny rozdział...
    Podczas czytania o pogrzebie, nie umiałam wstrzymać łez. Nadal nie dociera do mnie, że Pan Antek nie żyje. On na to nie zasłużył...
    Amelka także na to nie zasługuje... ;/
    I Marco... Co się z nim dzieje?!
    Nie podoba mi się to!
    Czekam na kolejny. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. TAK DŁUGO NA TO CZEKAŁAM! I się doczekałam, no! ♥
    Marco i Amelia to jedność. Kiedy są osobno coś niewyobrażalnie złego dzieje się z tą dwójką. :/
    Nadal nie wierzę, że pana Antka już nie ma.. :( Miałam nadzieję, że będzie z nimi świętował ich wesele, tymczasem...
    Mam nadzieję, że Ami wybaczy mu to wszystko.. Muszą ze sobą porozmawiać. Koniecznie. :)
    Martwi mnie również stan zdrowia Marco...
    Czekam na ciąg dalszy. :*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle doprowadzasz mnie do szału ♥
    Ehh wybacz, ze tak późno daję koma, ale nie miałam internetu ;cc
    Rozdział GENIALNY jak zawsze xD
    Kocham mocno, czekam na nowy rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń