piątek, 27 marca 2015

Trzydzieści pięć.

Gdy Melanie zabrała Nico, w domu zrobiło się ciszej. Choć gdyby miała wybierać to zdecydowanie wolałaby śmiechy małego. Przytuliła się do ciała blondyna, gdy ten spał sobie w najlepsze. Wiele myśli krążyło w jej głowie. Sama nawet nie wiedziała o czym najpierw dokładnie pomyśleć. Lekki uśmiech wkradł się na jej twarz, gdy piłkarz mocniej ją objął. Zapomniała? z każdą mijającą chwilą tak. Strata ojca bardzo ją bolała, i nie wybaczyłaby sobie, gdyby straciła jeszcze Reusa. Chciała mieć go na zawsze. Nawet nie zorientowała się, gdy blondyn przyglądał się jej uważnie. Nie zapomniał jej słów. Pragnął tego tak samo jak ona. Wzdrygnęła się lekko przerażona, gdy cmoknął ją w czoło. Niemiec podarował jej najcudowniejszy uśmiech na świecie. Zarezerwowany tylko dla niej.
- A więc? - powiedział cichutko rysując kółka na jej ramieniu.
- Ciocia jest w domu - odpowiedziała uśmiechając się w jego usta. Cmoknęła go przelotnie i z powrotem wtuliła się w jego ciało.
- Mylisz się - odpowiedział radośnie - Tuż po tym jak Mel z Nico odjechali, a ty pognałaś od razu do łazienki. Ciocia powiedziała, że pojedzie dziś do znajomej na babską noc. - dodał.
- Naprawdę chcesz?
- Chcę Amelko - odpowiedział szybko - Kocham cię najbardziej na świecie. Jeśli nadal mi nie wierzysz mogę powtarzać ci to kilkaset razy dziennie - spojrzał na nią.
- Ja ci wierzę Marco - zapewniła
Uśmiechnął się lekko i pocałował ją delikatnie w usta. Z każdą chwilą pogłębiał pocałunek. Nie pragnął niczego innego. Do bycia jeszcze szczęśliwszym, choć sam zastanawiał się czy może być szczęśliwszy, brakowało mu tylko Amelii przy sobie do końca życia i małych Reusów biegających po domu. Był zdecydowany na bycie ojcem. I Amelka zapewniła go, że również jest gotowa na bycie matką. Całował jej szyję, za każdym razem szepcząc jak mocno ją kocha. Wyznaczał pocałunkami drogę od jej ust, aż do ramion. Nie śpieszył się. Wiedział, że ona potrzebuje chwili, by wszystko sobie poukładać.
- Tak lepiej? - zapytał uśmiechając się lekko, gdy zgasił lampkę stojącą na stoliku nocnym.
- Dziękuje - powiedziała wprost w jego usta. Teraz ona złączyła je po raz kolejny. Przy nim nie musiała się bać. Przy nim była bezpieczna. Jej dotyk był dla niego pragnieniem. Oddał by wszystko co miał, by czuć przez cały czas jej dotyk na swoim ciele. - Marco?
- Słucham cię kochanie? - rzekł splatając swoją dłoń z jej.
- A co jeśli nam się nie uda? - zapytała drżącym głosem.
- Amiś księżniczko - powiedział - Nawet jeśli, to będziemy próbować dalej. Chce mieć dziecko, ale co najważniejsze to pragnę je mieć z tobą - dodał pewnym głosem.


~ ~ ~ 


Uśmiechnął się widząc jej rozpromienioną twarz z samego rana. Był szczęśliwy widząc jak jest radosna. Pragnął ją oglądać taką już do końca swojego życia. Bo właśnie jego życiem była ona. Ucałował ją w głowę i szepcząc ciche zaraz wracam pobiegł do kuchni zrobić jej śniadanie do łóżka. Gdy tylko wybiegł z pokoju zdenerwowała się, ponieważ miał odpoczywać. Ten jeden i ostatni raz przymknęła na to oko. Wrócił po kilkunastu minutach z tacą pełną jedzenia.
- Smacznego - rzekł siadając obok niej.
- Jemy razem, bo sama nie dam rady - odparła cmokając go w policzek.
- Cześć dzieciaki!
- Hej ciociu! - uśmiechnęli się widząc rozpromienioną twarz pielęgniarki - Jak wieczór?
- Wspaniale - powiedziała radośnie - Fajnie, że Katy mnie zaprosiła. Wygadałyśmy się za wszystkie czasy - zaśmiała się.
- Cieszę się - uśmiech ponownie zagościł na twarzy Amelki.
- Dobra, smacznego kochani i już wam nie przeszkadzam - rzekła znikając za drzwiami sypialni blondynki.
- Pojedźmy gdzieś dzisiaj - zaczął niespodziewanie pomocnik - Gdzieś daleko, na długi spacer - dodał.
- Wiesz, że musisz odpoczywać...
- Wiem słoneczko. Jeden dzień na nogach mi nie zaszkodzi. Zapuszczam już korzenie w tym łóżku, muszę się rozchodzić a zarazem chce spędzić kolejny dzień tylko i wyłącznie z tobą księżniczko - objął ją ręką. Położyła głowę na jego ramieniu i przymknęła swoje powieki.
- No dobrze - westchnęła całując go w policzek.
Od razu po śniadaniu kazał jej się ubrać. Po raz pierwszy od dobrych kilku lat miał ochotę na bardzo, bardzo długi spacer na świeżym powietrzu i z cudowną kobietą obok siebie. Droga nie trwała zbyt krótko, ale według niego opłacało się tutaj przyjechać. Trzymając jej dłoń maszerowali przed siebie wdychając cudowne leśne powietrze.
- Dlaczego tak naprawdę zwróciłeś na mnie uwagę? - zapytała niespodziewanie
- Sam nie wiem - odparł - Chciałem po prostu rozgryźć a zarazem skraść twój tajemniczy świat - uśmiechnął się uroczo całując ją przelotnie w usta.
- Kocham cię Marco - powiedziała wtulając się w niego.
- Ja ciebie też Amiś - zapewnił.

_________________________________________________________________________

Długość nie powala ;/ za błędy również przepraszam.
Czas mnie goni, muszę szybko uciekać ;/
Wiecie co chyba lubię przepraszać XDD
Jagódka jak zawsze musiała zmienić wszystko :D. Miało nie być tutaj małego Rojsa XD, no ale jak zawsze musiałam! po prostu musiałam! XDDD

Pamiętajcie, że marzenia się spełniają! i dążcie do tego! :D <3
Moje kolejne się spełniło <3.
W wakacje zdobyłam autograf Kędziory, w niedzielę mogłam go dotknąć XDD
Moja kochana mamusia nagrała mi wszystko. I nie da się zrobić screena z nierozmazanym Tomciakiem, czego żałuje, ale chociaż mam taki XD
Wiecie jaka jestem głupia XD Jak zawsze poryczałam się, gdy tylko wyszłam ze stadionu i uświadomiłam sobie, że naprawdę go dotknęłam :D. 
W sumie na spotkaniu z Piszczkiem też tak było :D. Jak tylko usłyszałam jego głos to w ryk XD
Emocje na meczu były niesamowite! <3 Gardło boli, aż do teraz :)
Był ktoś z was? :))
Dobra nie zanudzam :D 
Do następnego ♥

piątek, 20 marca 2015

Trzydzieści cztery.

Spoglądała na śpiącego Reusa, miała ochotę pogłaskać go po policzku czy jego blond włosach. Patrząc tak na niego stwierdziła, że danie mu drugiej szansy było najlepszym wyjściem, które mogła podjąć. Kochała go, najbardziej na świecie, i nie potrafiła sobie wyobrazić życia bez niego u boku. Zastanawiała się nad dalszym życiem. Miała nadzieję, że spędzi je tylko i wyłącznie z nim. Spojrzała zdziwiona na drzwi, gdy uchyliły się lekko. Zauważyła w nich chłopca, który stał przytulając do siebie misia.
- Ciociu - powiedział cichutko podchodząc do brzegu łóżka
- Co się stało słońce? - zapytała uśmiechając się do malca.
- Kosmal mi się śnił, mogę spać z wami?
- Oczywiście brzdącu. Wskakuj! - odparła przesuwając się lekko.
Przykryła go szczelnie kołdrą, gdy położył się pomiędzy nią a blondynem. Pogłaskała go po główce i uśmiechnęła się szeroko. Spojrzała na Marco, gdy zauważyła, że się obudził. Delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy ujrzał zasypiającego malca pomiędzy nimi. Przyłożył palec do swoich ust, gdy zorientował się, że blondynka chce coś do niego powiedzieć. W ciszy patrzyli na małego. Gdy zasnął Marco ostrożnie wziął jej dłoń i złączył ją ze swoją.
- Kocham cię - szepnęła uśmiechając się słodko.
- Ja ciebie też kochanie - odpowiedział szczęśliwy - Śpij skarbie, już późno w nocy - dodał
- Dobranoc..
- Dobranoc Amiś... - rzekł gasząc lampkę.
Zasnęła szybciej niż się spodziewała. Budząc się dopiero rano przekonała się, że miała chyba najpiękniejszy sen na świecie. Wiedziała, że będzie musiała porozmawiać o  nim z Reusem. I to jak najszybciej. Uśmiechnęła się delikatnie widząc małego brzdąca obok siebie. Ostrożnie wstała z łóżka i spojrzała na Nico czy się nie obudził. Gdy upewniła się, że nadal śpi w najlepsze poszła po cichutku do łazienki. Wyciągając krem z szafki spojrzała się, na blondyna, który wszedł do środka.
- Chyba pomyśleliśmy wczoraj o tym samym - rzekł uśmiechając się pod nosem. Podszedł do niej i przytulił się w jej plecy. Cmoknął ją w ramię spoglądając w lustro
- Skąd wiesz o czym ja wczoraj pomyślałam? - zachichotała
- Zbyt dobrze cię znam - odparł roześmiany.
- A... em.. I co?
- Chcę Ami - cmoknął ją w policzek. - Nawet bardzo! - dodał roześmiany i zaczął ją łaskotać.
- Marco! - pisnęła - Bo obudzimy Nico!
- Nico ma bardzo twardy sen księżniczko - odparł biorąc ją na ręce - A ja zrobiłem dla mojej pani śniadanie  - powiedział radośnie idąc z nią w stronę kuchni.


~ ~ ~ 


- Miałeś leżeć! a nie robić dla mnie śniadanie - powiedziała zła, gdy usiadł na krześle i usadził ją sobie na kolanach. Spoglądała mu w oczy, nie uśmiechało się jej to, że wstał z łóżka.
- Zjemy śniadanie i pójdę - rzekł - Obiecuje - dodał widząc jej wzrok. Cmoknął ją szybko w usta i z uśmiechem na twarzy robił jej "samolot" z papryki. Roześmiała się cicho. Prawda była taka, że nie potrafiła się na niego gniewać. Mimo, że nie potrafił dotrzymywać słowa. Przytuliła się do niego mocno i przymknęła swoje oczy. Nie miała ochoty jeść, wolała siedzieć z nim w ciszy i mocno się do niego tulić.
- Jesteś dla mnie wszystkim Marco, wiesz? - spytała spoglądając mu w oczy. Głaskała go delikatnie po policzku. Uśmiechał się.
- Wiem, ty dla mnie też - odparł całując ją w usta.
- Dzień dobly! - usłyszeli radosny jak zawsze głos Nico, który przydreptał do kuchni.
- Siadaj brzdącu i zajadaj - powiedziała czochrając go po głowie.
Spoglądali na niego z uśmiechami gdy zjadał śniadanie przygotowane przez Reusa. Malec szczerzył swoje ząbki przez cały czas. Blondynowi było smutno, że Melanie dzisiaj przyjeżdża po niego. Chciałby spędzić z nim więcej czasu. Chwycił dłoń Amelki i splótł ją ze swoją.
- Ujeeek
- Co jest młody? - zapytał uśmiechnięty
- Będę mógł kiedyś jeszcze psyjechać do was?
- No oczywiście, że tak kochanie - odpowiedziała za niego Amelia - Chodź tu do nas - uśmiechnęła się rozkładając dłonie. Chłopiec pognał szybko do nich i usiadł Melce na kolana. Reus pogłaskał go po główce.
- Pamiętaj, że możesz to nas przyjeżdżać kiedy chcesz i kiedy mama się na to zgodzi - dodał piłkarz.
- A teraz moi drodzy panowie, wyrywać do łóżka!
Oboje roześmiani pognali szybciutko do sypialni, by nie dostać kopniaka od blondynki. Sprzątając po śniadaniu sama śmiała się cicho pod nosem.
- Dzień dobry ciociu - powiedziała przytulając się do niej
- Cześć myszko - odpowiedziała ściskając ją mocno - Jak się czujesz?
- Dzięki Marco zapomniałam - rzekła - A Nico zdecydowanie potrafi rozśmieszyć nawet największą sknerę - dodała radośnie.

_______________________________________________________________________

Ja na początku chcę przeprosić, za błędy, za to coś u góry i za to, że jestem tak późno ;c
Ale ten tydzień jest tak zalatany, że nie wiem w co na początek włożyć ręce.
Znów narzekam ;/
A staram się wam to ograniczyć i narzekać sobie na osobności XD
Przepraszam jeszcze raz!
Do następnego ♥

piątek, 13 marca 2015

Trzydzieści trzy.

Z samego rana pojechał na badania tak jak obiecał pani Dianie. Wraz z doktorem Braunem siedział na poczekalni z niecierpliwością oczekując wyników. Mimo, że lekarz po konsultacji i wysłuchaniu objawów kazał zrobić je na cito, to jednak laboratorium szpitalnemu się nie śpieszyło. Noga chodziła mu ze zdenerwowania. Nienawidził szpitali, więc klubowy lekarz nie dziwił się zachowaniu piłkarza.
- Zapraszam Marco - usłyszał głos dobrze znanego mu mężczyzny. Wstając odetchnął zdenerwowany kierując się do gabinetu tuż za Markusem. Usiadł na krzesełku obok i wyczekiwał odpowiedzi. - Na szczęście moje obawy się nie potwierdziły. Jesteś po prostu przemęczony, potrzebny ci chociaż tydzień odpoczynku. Stąd te zawroty głowy i problemy z oddychaniem. - wytłumaczył. A na twarzy Brauna zauważalna była ulga. Reus pokiwał twierdząco głową.
- To czyli musi odpoczywać w domu przez tydzień? - upewnił się jeszcze raz Markus.
- Tak, najlepiej dużo leżeć w łóżku i odpoczywać. Zrozumiano? - skierował się do blondyna.
- Tak, tak - uśmiechnął się.
Po wyjaśnieniu wszystkich spraw, wypisaniu recept na witaminy oboje z Braunem skierowali się do wyjścia. Zatrzymali się przed placówką, gdzie lekarz jeszcze raz wytłumaczył piłkarzowi zalecenia.
- Spokojnie doktorku, nie jestem już dzieckiem - zaśmiał się - Poradzę sobie...
- Wiesz.. wolę powtórzyć z pięć razy niż później wysłuchiwać, że chciałem ale ciągnęło mnie do czegoś innego... Tak jak naszego ukochanego Kevcia - odpowiedział rozbawiony.
- Z nim tak zawsze, nie wiem dlaczego się dziwisz - rzekł uśmiechając się szeroko.
- Dobra wracaj do domu i do łóżka - powtórzył - Ja zaraz zadzwonię do Kloppa, powiem co i jak - dodał - Do zobaczenia za tydzień! - powiedział idąc w stronę swojego samochodu.
- Cześć doktorku!
Marco ruszył do pobliskiej apteki by wykupić wszystkie leki z recepty. Kolejne siedem dni, które będzie mógł poświęcić tylko i wyłącznie Amelce. Z jednej strony cieszył się z tego powodu, że będzie spędzał tyle czasu z miłością swojego życia, z drugiej natomiast wiedział, że znów będzie musiał ciężko pracować, by dojść do najlepszej formy. Jadąc do domu wstąpił do pobliskiej kawiarni i kupując jedną czerwoną różyczkę wsiadł do samochodu i ruszył w dalszą drogę. Z uśmiechem na twarzy zaparkował auto przed domem.
- Już wstałaś? - zapytał widząc Amelkę siedzącą na tarasowej huśtawce - To dla ciebie - podał jej kwiatka.
- Za co? - zapytała przytulając się do niego.
- Za nic... - odparł - Po prostu, że jesteś słońce - cmoknął ją.
- Dziękuje Marco - odparła odwzajemniając jego pocałunek.
- Cała przyjemność po mojej stronie - rzekł dumnie.
- Głupi - zachichotała. - Właśnie badania dobrze? - zapytała wchodząc przed nim do domu. Usiadła naprzeciwko niego w salonie wyczekując odpowiedzi od piłkarza.
- Mój organizm jest trochę osłabiony i muszę wypoczywać tydzień w łóżku, żeby doszedł do siebie. Stąd te zawroty głowy i duszności - odpowiedział.
- A więc na co pan czeka? - zapytała spoglądając mu w oczy - Wyrywać do łóżka panie Reus!
- Ami! - jęknął
- No już, już!


~ ~ ~ 


Skoro Marco miał przez tydzień odpoczywać w łóżku stwierdziła, że dopilnuje iż nie będzie wychodził z niego nawet na krok. Chciała by jak najszybciej wyzdrowiał i nie było mowy nawet o tym by wyszedł po zakupy lub na spacer. Uległa mu tylko pod względem przewietrzenia się w ogrodzie. Miała dość jęczenia, że potrzebuje świeżego powietrza.
- Ujek! - krzyknął radośnie Nico pakując mu się na brzuch.
- A ty co tutaj robisz łobuzie? - zapytał uśmiechając się promiennie.
- Mama mówiła, ze jesteś choly. Ciałem do ciebie przyjechać i dotsymać ci towazystwa! - powiedział dumnie wypinając pierś do przodu i wyciągnął swoją rączkę ku górze - Jestem supelmenem i będe pomagać ludziom - dodał.
- Dobrze mój supermenie - zaśmiał się - A ciocia gdzie? - zapytał spoglądając na malca, gdy ten kładł się koło niego. Przykrył go kołdrą i pogłaskał po główce.
- W kuchni rozmawia z mamą - odpowiedział przytulając się do blondyna.
- No dobrze - uśmiechnął się - To co oglądamy baje? - zapytał.
- TAK!
Wizyta Melanie i Nico sprawiła jej wiele uśmiechu, tęskniła za tym malcem. Zżyła się z nim bardzo. Szczera rozmowa z Mel dała jej dużo. Dziękowała w duchu, że przyjechała i porozmawiała ją. Melanie była taką osobą, że już od początku została obdarowana zaufaniem przez osiemnastolatkę.
- Dziękujemy za odwiedziny - rzekł wyszczerzony Reus, który na chwilę dostał przepustkę od Amelii na wyjście z łóżka.
- Ja nie ce jechać! - pisnął smutny chłopczyk.
- Niech zostanie - powiedziała blondynka uśmiechając się do siostry piłkarza.
- Nie będzie przeszkadzał? - spytała spoglądając na brata i jego ukochaną.
- Oczywiście, że nie! - rzekł pomocnik biorąc chłopca na ręce.
- No dobrze. - westchnęła - Dobranoc łobuzie - ucałowała synka na pożegnanie i skierowała się do swojego samochodu. Mały pomachał swojej rodzicielce na pożegnanie po czym mocno przytulił się do swojego wujka. Marco uśmiechnął się szeroko i wrócił z nim do sypialni.
- Nie mamy dla niego piżamki..
- U mnie w domu jest. Przej... - urwał widząc jej minę
- Ja pójdę, wy leżcie i oglądajcie bajkę - powiedziała stanowczym tonem i biorąc klucze od Marco skierowała się do domu naprzeciwko. Dawno tutaj nie byłam... Wchodząc do środka doznała lekkiego szoku.. tego miłego szoku. Na jednej ze ścian z sypialni wisiało pełno ich zdjęć. Widząc je umocniła wiarę w to, że Reus naprawdę ją kocha. Uśmiechnęła się pod nosem i biorąc kilka rzeczy małego z garderoby blondyna wróciła z powrotem do jej wspaniałych chłopaków...

________________________________________________________________________

Jestem, jestem. ;)
Narzekanie zostawię dla siebie XD
Dziękuje, że jesteście ♥
Przepraszam za błędy! ;)
I do następnego ♥

niedziela, 8 marca 2015

Trzydzieści dwa.

Gdy otworzyła swoje oczy był już ranek. Całkowicie odmienny od poprzednich. Promienie słoneczka wpadły do środka tuż po rozsunięciu zasłon. Otworzyła okno i wdychała świeże powietrze. Cień uśmiechu wkradł się na jej twarz. Po raz pierwszy od tych kilku dni dzień zaczynał się pięknie. Będzie dobrze tatusiu, nie martw się... Skierowała się w stronę łazienki, wcześniej zabierając rzeczy z szafy. Szybki i odświeżający prysznic sprawił, że obudziła się całkowicie. Przeczesała swoje włosy i poszła do kuchni. Już od salonu poczuła zapach czegoś pysznego. Stanęła w drzwiach obserwując Marco, który był tak skupiony na przygotowywaniu potrawy, że przez dłuższą chwilę jej nie zauważył. Będzie dobrze tato, bo jest przy mnie...
- Cześć Ami - ucałował ją w czoło uśmiechając się lekko - Wyspałaś się?
- Dzień dobry - odpowiedziała podchodząc w jego stronę - Tak - dodała przytulając się do niego i chowając głowę w jego klatce piersiowej. Potrzebowała jego dotyku. Reus objął ją swoimi rękoma i cmoknął ją we włosy.
- Moja cudowna Amelka - powiedział czułym głosem. Posłała mu cudowny uśmiech. Wspięła się na palcach i szybciutko skradła z jego ust buziaka. Musiała to zrobić, strasznie ją do niego ciągnęło.
- Cioci nie ma? - zapytała siadając na jednym z krzeseł przy kuchennym stole.
- Poszła na zakupy, powinna niedługo wrócić. - rzekł nakładając jedzenie na talerze. - Smacznego księżniczko - powiedział siadając obok niej. Przymknęła oczy starając się nie pokazać jaką radość sprawiły jej jego słowa, niestety wszystko na marne. - Nadal uwielbiasz jak tak do ciebie mówię? - uśmiechnął się uroczo spoglądając w jej oczy. Pokiwała mu twierdząco głową, przez co wyszczerzył się jeszcze bardziej. Choć jedli w ciszy to jej uwadze nie umknęły częste ukradkowe spojrzenia blondyna w jej stronę.
- Marco?
- Chcesz porozmawiać o tym prawda? - odwrócił głowę w jej stronę.
- Wolę mieć to wszystko za sobą - odpowiedziała łagodnie.
- No dobrze, ale obiecaj, że dasz mi wszystko dokończyć - westchnął.
- Obiecuje...
- No więc na początku naprawdę chciałem się z tobą przespać. Chciałem odegrać się na kimś tak jak pewna dziewczyna na mnie, ale wystarczyło kilka dni. Kilka głupich dni, podczas których zdążyłem się w tobie zakochać. Tamto postanowienie poszło w niepamięć, gdy uświadomiłem sobie że cie kocham. Liczyło się tylko to, by zapewnić ci jak najwięcej szczęścia i miłości. Jesteś inna od wszystkich dziewczyn delikatna, czuła... Byłaś i nadal jesteś osobą, dla której ono bije - położył jej dłoń na swoim sercu. - Tamtego dnia usłyszałaś te słowa, których nie powinnaś. Nie pozwoliłaś mi dokończyć, a przede wszystkim wytłumaczyć. Oszalałem na twoim punkcie. Gdybym naprawdę nadal chciał się z tobą przespać, to nie walczyłbym o ciebie. Ami jesteś dla mnie najważniejsza. - szepnął jej na ucho, gdy usiadła mu na kolanach. - Proszę wybacz mi...
- Obiecaj mi tylko jedno - powiedziała łapiąc jego dłoń.
- Co takiego?
- Obiecaj, że już zawsze będziesz przy mnie. A przede wszystkim, że już nigdy więcej mnie nie zranisz. Wtedy będę robić wszystko by zapomnieć i ponownie ci zaufać - spojrzała mu w oczy.
- Masz moje słowo...
- Pocałuj mnie - szepnęła uśmiechając się lekko. Położyła swoją dłoń na jego policzku i nie odrywała wzroku od jego tęczówek. Zbliżył się do niej i delikatnie złączył ich usta. Całował ją ostrożnie, a zarazem czule. Chciał pokazać jej jak strasznie jest dla niego ważna.


~ ~ ~ 


Z niezadowoleniem, ale dała się wyciągnąć mu na spacer. Chciał poświęcić jej jak najwięcej czasu. Przed treningami, które miały zacząć się za dwa dni. Musiał jeszcze wybrać się przed tym do lekarza. Obiecał to pani Dianie. Z utęsknieniem spoglądał ukradkiem na jej dłoń. Spojrzał jej w oczy, gdy poczuł jak splata ich dłonie razem. Uśmiechnęła się lekko wtulając się w jego bok.
- Staram się robić wszystko, aby było jak dawniej - powiedziała.
- Nie rób nic wbrew sobie. Jeśli będę musiał poczekać, zrobię to księżniczko - odpowiedział natychmiastowo mocniej ściskając jej dłoń.
- Wiem... - rzekła - Gdzie idziemy?
- Jeszcze się nie zorientowałaś? - uśmiechnął się.
- No nie... Nie śmiej się ze mnie! - pisnęła z uśmiechem.
- A więc zobaczysz - cmoknął ją w policzek i ponownie ścisnął jej dłoń jakby chciał upewnić się, że to naprawdę rzeczywistość. Maszerowali wprost przed siebie, a Amelia z każdą chwilą orientowała się dokąd zmierzają. Ich miejsce, ich pomost, ich jezioro... Gdy dotarli stwierdziła, że nadal jest tam pięknie i dalej czuć tą magię wiszącą w powietrzu. Usiedli na końcu pomostu. Ami od razu wtuliła się w ciało piłkarza kładąc głowę na jego ramieniu. Wpatrywała się w ich splecione dłonie. Tęskniła za tym widokiem...
- Wiesz co? - zaczęła, a gdy poczuła, że odwraca głowę w jej stronę kontynuowała. - Tata napisał mi w liście, że nie mogę się załamywać, że mam być szczęśliwa i radosna mimo wszystko. Ja robię wszystko aby tak było, ale... - przerwała by przełknąć ślinę, walczyła sama ze sobą by się nie rozpłakać. - Czasem mam wrażenie, że robię źle. Minęło zaledwie kilka dni od śmierci taty, a ja śmieje się, uśmiecham. Po prostu robię wszystko jakby się nic nie stało... Wiem jednak to, że tato jest przy mnie i nie byłby zadowolony z tego, że się smucę...
- Amelko - powiedział cicho - Rozmawiałem z twoim tatą przed śmiercią... dzwonił do mnie - powiedział przymykając swoje powieki. - Prosił bym o ciebie walczył i opiekował się tobą. Pan Antek na pewno jest szczęśliwy, że próbujesz żyć tak jak dawniej... I wiem, że nie możemy przejmować się ludźmi, oni zawsze będą będą gadać, że robisz to tak a tamto siak. Najważniejsze jest to, że ty wiesz czego chciał twój tata... - ucałował ją w skroń.
Nawet nie zauważyli, jak zaczęło się ściemniać. Marco spojrzał na śpiącą Amelię, którą niósł do domu. Gdyby mógł nosiłby ją tak całe życie. Gdy dotarł z nią do domu, był już wieczór. Wykrzywił się, gdy blondynka obudziła się jak kładł ją na kanapie.
- Dobry wieczór śpioszku - uśmiechnął się.
- Przepraszam, a ja znów zasnęłam tam, gdzie nie miałam - odparła
- Zawsze tak było - zaśmiał się - Ale to również uwielbiam, przynajmniej mogłem cię ponieść księżniczko - puścił jej oczko. - A kocham  cię nosić..
- Głupek - zachichotała.
Ucieszyła się, gdy blondyn leżał już w łóżku, gdy wróciła spod prysznica. Znów mogła zasypiać i budzić się w jego ramionach. Położyła się obok niego i od razu wtuliła się w jego ciało od którego jak zawsze biło ogromne ciepło.
- Nadal ją nosisz - uśmiechnął się dotykając srebrnej bransoletki na jej nadgarstku.
- Nigdy jej nie ściągam, to prezent od ciebie na moje osiemnaste urodziny. - odpowiedziała. - Uwielbiam ją...
- Nawet nie wiesz jak się ciesze - cmoknął ją w czoło.
- Kocham cię Marco - rzekła patrząc mu prosto w oczy. Pocałowała go lekko rozkoszując się ponownie smakiem jego warg.
- Ja ciebie też kocham Amelio Wolska - powiedział w jej usta, pogłębiając pocałunek...

________________________________________________________________________

Ja wiem! PRZEPRASZAM! jestem spóźniona.
Chciałam dodać w piątek, ale z czasem nici nie wyszło, ponieważ jechałam na mecz Lecha.
Widzieć bramkę Kendiego na żywo, aż się popłakałam, gardło bolało od śpiewania, ale z Cholinexem dałam radę  :D
Wczoraj też miałam dodać, no ale miałam tak ciężki dzień, że potrzebowałam tylko i wyłącznie jakiegoś dramatu by się wypłakać.
No i jestem dzisiaj, mam nadzieję, że wybaczycie.
Od jutra mam trzy dni rekolekcji, więc mam nadzieję, że uda mi się jakoś naskrobać na zapas ;)
Za błędy przepraszam! 
Do następnego ♥