- Cześć Ami - ucałował ją w czoło uśmiechając się lekko - Wyspałaś się?
- Dzień dobry - odpowiedziała podchodząc w jego stronę - Tak - dodała przytulając się do niego i chowając głowę w jego klatce piersiowej. Potrzebowała jego dotyku. Reus objął ją swoimi rękoma i cmoknął ją we włosy.
- Moja cudowna Amelka - powiedział czułym głosem. Posłała mu cudowny uśmiech. Wspięła się na palcach i szybciutko skradła z jego ust buziaka. Musiała to zrobić, strasznie ją do niego ciągnęło.
- Cioci nie ma? - zapytała siadając na jednym z krzeseł przy kuchennym stole.
- Poszła na zakupy, powinna niedługo wrócić. - rzekł nakładając jedzenie na talerze. - Smacznego księżniczko - powiedział siadając obok niej. Przymknęła oczy starając się nie pokazać jaką radość sprawiły jej jego słowa, niestety wszystko na marne. - Nadal uwielbiasz jak tak do ciebie mówię? - uśmiechnął się uroczo spoglądając w jej oczy. Pokiwała mu twierdząco głową, przez co wyszczerzył się jeszcze bardziej. Choć jedli w ciszy to jej uwadze nie umknęły częste ukradkowe spojrzenia blondyna w jej stronę.
- Marco?
- Chcesz porozmawiać o tym prawda? - odwrócił głowę w jej stronę.
- Wolę mieć to wszystko za sobą - odpowiedziała łagodnie.
- No dobrze, ale obiecaj, że dasz mi wszystko dokończyć - westchnął.
- Obiecuje...
- No więc na początku naprawdę chciałem się z tobą przespać. Chciałem odegrać się na kimś tak jak pewna dziewczyna na mnie, ale wystarczyło kilka dni. Kilka głupich dni, podczas których zdążyłem się w tobie zakochać. Tamto postanowienie poszło w niepamięć, gdy uświadomiłem sobie że cie kocham. Liczyło się tylko to, by zapewnić ci jak najwięcej szczęścia i miłości. Jesteś inna od wszystkich dziewczyn delikatna, czuła... Byłaś i nadal jesteś osobą, dla której ono bije - położył jej dłoń na swoim sercu. - Tamtego dnia usłyszałaś te słowa, których nie powinnaś. Nie pozwoliłaś mi dokończyć, a przede wszystkim wytłumaczyć. Oszalałem na twoim punkcie. Gdybym naprawdę nadal chciał się z tobą przespać, to nie walczyłbym o ciebie. Ami jesteś dla mnie najważniejsza. - szepnął jej na ucho, gdy usiadła mu na kolanach. - Proszę wybacz mi...
- Obiecaj mi tylko jedno - powiedziała łapiąc jego dłoń.
- Co takiego?
- Obiecaj, że już zawsze będziesz przy mnie. A przede wszystkim, że już nigdy więcej mnie nie zranisz. Wtedy będę robić wszystko by zapomnieć i ponownie ci zaufać - spojrzała mu w oczy.
- Masz moje słowo...
- Pocałuj mnie - szepnęła uśmiechając się lekko. Położyła swoją dłoń na jego policzku i nie odrywała wzroku od jego tęczówek. Zbliżył się do niej i delikatnie złączył ich usta. Całował ją ostrożnie, a zarazem czule. Chciał pokazać jej jak strasznie jest dla niego ważna.
~ ~ ~
Z niezadowoleniem, ale dała się wyciągnąć mu na spacer. Chciał poświęcić jej jak najwięcej czasu. Przed treningami, które miały zacząć się za dwa dni. Musiał jeszcze wybrać się przed tym do lekarza. Obiecał to pani Dianie. Z utęsknieniem spoglądał ukradkiem na jej dłoń. Spojrzał jej w oczy, gdy poczuł jak splata ich dłonie razem. Uśmiechnęła się lekko wtulając się w jego bok.
- Staram się robić wszystko, aby było jak dawniej - powiedziała.
- Nie rób nic wbrew sobie. Jeśli będę musiał poczekać, zrobię to księżniczko - odpowiedział natychmiastowo mocniej ściskając jej dłoń.
- Wiem... - rzekła - Gdzie idziemy?
- Jeszcze się nie zorientowałaś? - uśmiechnął się.
- No nie... Nie śmiej się ze mnie! - pisnęła z uśmiechem.
- A więc zobaczysz - cmoknął ją w policzek i ponownie ścisnął jej dłoń jakby chciał upewnić się, że to naprawdę rzeczywistość. Maszerowali wprost przed siebie, a Amelia z każdą chwilą orientowała się dokąd zmierzają. Ich miejsce, ich pomost, ich jezioro... Gdy dotarli stwierdziła, że nadal jest tam pięknie i dalej czuć tą magię wiszącą w powietrzu. Usiedli na końcu pomostu. Ami od razu wtuliła się w ciało piłkarza kładąc głowę na jego ramieniu. Wpatrywała się w ich splecione dłonie. Tęskniła za tym widokiem...
- Wiesz co? - zaczęła, a gdy poczuła, że odwraca głowę w jej stronę kontynuowała. - Tata napisał mi w liście, że nie mogę się załamywać, że mam być szczęśliwa i radosna mimo wszystko. Ja robię wszystko aby tak było, ale... - przerwała by przełknąć ślinę, walczyła sama ze sobą by się nie rozpłakać. - Czasem mam wrażenie, że robię źle. Minęło zaledwie kilka dni od śmierci taty, a ja śmieje się, uśmiecham. Po prostu robię wszystko jakby się nic nie stało... Wiem jednak to, że tato jest przy mnie i nie byłby zadowolony z tego, że się smucę...
- Amelko - powiedział cicho - Rozmawiałem z twoim tatą przed śmiercią... dzwonił do mnie - powiedział przymykając swoje powieki. - Prosił bym o ciebie walczył i opiekował się tobą. Pan Antek na pewno jest szczęśliwy, że próbujesz żyć tak jak dawniej... I wiem, że nie możemy przejmować się ludźmi, oni zawsze będą będą gadać, że robisz to tak a tamto siak. Najważniejsze jest to, że ty wiesz czego chciał twój tata... - ucałował ją w skroń.
Nawet nie zauważyli, jak zaczęło się ściemniać. Marco spojrzał na śpiącą Amelię, którą niósł do domu. Gdyby mógł nosiłby ją tak całe życie. Gdy dotarł z nią do domu, był już wieczór. Wykrzywił się, gdy blondynka obudziła się jak kładł ją na kanapie.
- Dobry wieczór śpioszku - uśmiechnął się.
- Przepraszam, a ja znów zasnęłam tam, gdzie nie miałam - odparła
- Zawsze tak było - zaśmiał się - Ale to również uwielbiam, przynajmniej mogłem cię ponieść księżniczko - puścił jej oczko. - A kocham cię nosić..
- Głupek - zachichotała.
Ucieszyła się, gdy blondyn leżał już w łóżku, gdy wróciła spod prysznica. Znów mogła zasypiać i budzić się w jego ramionach. Położyła się obok niego i od razu wtuliła się w jego ciało od którego jak zawsze biło ogromne ciepło.
- Nadal ją nosisz - uśmiechnął się dotykając srebrnej bransoletki na jej nadgarstku.
- Nigdy jej nie ściągam, to prezent od ciebie na moje osiemnaste urodziny. - odpowiedziała. - Uwielbiam ją...
- Nawet nie wiesz jak się ciesze - cmoknął ją w czoło.
- Kocham cię Marco - rzekła patrząc mu prosto w oczy. Pocałowała go lekko rozkoszując się ponownie smakiem jego warg.
- Ja ciebie też kocham Amelio Wolska - powiedział w jej usta, pogłębiając pocałunek...
________________________________________________________________________
Ja wiem! PRZEPRASZAM! jestem spóźniona.
Chciałam dodać w piątek, ale z czasem nici nie wyszło, ponieważ jechałam na mecz Lecha.
Widzieć bramkę Kendiego na żywo, aż się popłakałam, gardło bolało od śpiewania, ale z Cholinexem dałam radę :D
Wczoraj też miałam dodać, no ale miałam tak ciężki dzień, że potrzebowałam tylko i wyłącznie jakiegoś dramatu by się wypłakać.
No i jestem dzisiaj, mam nadzieję, że wybaczycie.
Od jutra mam trzy dni rekolekcji, więc mam nadzieję, że uda mi się jakoś naskrobać na zapas ;)
Za błędy przepraszam!
Do następnego ♥
Jezu, ta sielanka mogłaby trwać wiecznie! ♥
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Marco zdołał wszystko wyjaśnić. Wszystko byłoby dobrze, gdyby Amelka dała sobie wszystko wytłumaczyć wcześniej. Wówczas może i pan Antek spędziłby resztkę życia z uśmiechem na twarzy, a nie zamartwiając się o złamane serduszko swojej córeczki...
Niemniej jednak, uważam iż pan Antek był i jest Aniołem Amelki. Może zabrzmi to dziwnie, niestosownie, ale sądzę, że pan Antoni zmarł, by zrobić więcej miejsca dla Marco w życiu Ami. Wiem, że człowiek nie wybiera sobie momentu śmierci (nie mam tutaj na myśli samobójców xd), ale może właśnie tak miało być? Może poprzez śmierć ojca, mogła dojść do porozumienia ze swoim ukochany?
Kurcze, znakomity ten rozdział! ♥
Czekam tylko jeszcze na wątek z lekarzem Marco, martwię się... :(
Czekam na więcej!! ♥
Buziaki! :*
PS. Byłaś na meczu? Ja też miałam na nim być, ale ostatecznie wszystko się pochrzaniło i nie wypaliło. :c Kurczę, moi dwaj ulubieńcy strzelali bramki, a ja tego nie widziałam, no! :c Tylko kulkę w łeb! xD Ale jadę na PP! :D A Ty, masz już plany na kolejne mecze? Na przykład na Legię? :)
Na Legię jadę obowiązkowo :D
UsuńBilet kupiony już we wtorek xd
Nie mogłabym ominąć :D
Kurczę, nie wiesz jak Ci zazdroszczę, no! :D
UsuńMnie mama i tata nie chcą puścić. :/ Twoi nie mieli problemu? :)
Moja mama na Legię samą mnie na pewno nie puści bo nasłuchała się o meczach w Krakowie :D dlatego jadę z nią i wujem bo mój tata nie może. A gdyby moja przyjaciółka chciała jechać to mama pewnie by nie jechała XD
UsuńMoja mama nie che mnie puścić z tego samego powodu. :x Tata kiedyś też był na Legii i musiał zmienić sektor. xD
UsuńNawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę, Kochaniutka! ♥ Udanej zabawy! :D
awwww, no i jest tak, jak powinno być <3
OdpowiedzUsuńoby byli szczęśliwi, bo są razem cudowni <3
Popieram moją poprzedniczkę, Blondynie nic nie może być!!
czekam na kolejny kochana, buziaki :*
Awww ♥
OdpowiedzUsuńJaki cudowny rozdział, rozpływam się ♥ ;D
Czasami się zastanawiam czy te moje serduszka i emotki nie są przesadne, ale dochodzę do wniosku, że nie ... No bo jak inaczej mogę oddać to, że tak bardzo mi się podoba.. no tylko przez emotki ♥ ;D
Kocham Twojego bloga ahhh ;D
Buziaki ♥
Mnie wiesz gdzie szukać ;)
Nie przepraszaj.
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny. Piękny, no piękny...
Cudowny i... jej. Ja nie umiem wyrazić swych uczuć względem tego, co tutaj wyczytałam. Może to przez zmęczenie, ale słowami nie potrafię przekazać ci tego, co teraz dzieje się wewnątrz mnie pod wpływem tego rozdziału. ♥
Kochaneee. ;*
Rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńNo i jest tak jak ma być :D
Cieszę się, że wszystko zostało wyjaśnione, a Ami i Marco są znowu razem :)
Są cudowni :*
Czekam nn :*
Pozdrawiam <3