- Zapraszam Marco - usłyszał głos dobrze znanego mu mężczyzny. Wstając odetchnął zdenerwowany kierując się do gabinetu tuż za Markusem. Usiadł na krzesełku obok i wyczekiwał odpowiedzi. - Na szczęście moje obawy się nie potwierdziły. Jesteś po prostu przemęczony, potrzebny ci chociaż tydzień odpoczynku. Stąd te zawroty głowy i problemy z oddychaniem. - wytłumaczył. A na twarzy Brauna zauważalna była ulga. Reus pokiwał twierdząco głową.
- To czyli musi odpoczywać w domu przez tydzień? - upewnił się jeszcze raz Markus.
- Tak, najlepiej dużo leżeć w łóżku i odpoczywać. Zrozumiano? - skierował się do blondyna.
- Tak, tak - uśmiechnął się.
Po wyjaśnieniu wszystkich spraw, wypisaniu recept na witaminy oboje z Braunem skierowali się do wyjścia. Zatrzymali się przed placówką, gdzie lekarz jeszcze raz wytłumaczył piłkarzowi zalecenia.
- Spokojnie doktorku, nie jestem już dzieckiem - zaśmiał się - Poradzę sobie...
- Wiesz.. wolę powtórzyć z pięć razy niż później wysłuchiwać, że chciałem ale ciągnęło mnie do czegoś innego... Tak jak naszego ukochanego Kevcia - odpowiedział rozbawiony.
- Z nim tak zawsze, nie wiem dlaczego się dziwisz - rzekł uśmiechając się szeroko.
- Dobra wracaj do domu i do łóżka - powtórzył - Ja zaraz zadzwonię do Kloppa, powiem co i jak - dodał - Do zobaczenia za tydzień! - powiedział idąc w stronę swojego samochodu.
- Cześć doktorku!
Marco ruszył do pobliskiej apteki by wykupić wszystkie leki z recepty. Kolejne siedem dni, które będzie mógł poświęcić tylko i wyłącznie Amelce. Z jednej strony cieszył się z tego powodu, że będzie spędzał tyle czasu z miłością swojego życia, z drugiej natomiast wiedział, że znów będzie musiał ciężko pracować, by dojść do najlepszej formy. Jadąc do domu wstąpił do pobliskiej kawiarni i kupując jedną czerwoną różyczkę wsiadł do samochodu i ruszył w dalszą drogę. Z uśmiechem na twarzy zaparkował auto przed domem.
- Już wstałaś? - zapytał widząc Amelkę siedzącą na tarasowej huśtawce - To dla ciebie - podał jej kwiatka.
- Za co? - zapytała przytulając się do niego.
- Za nic... - odparł - Po prostu, że jesteś słońce - cmoknął ją.
- Dziękuje Marco - odparła odwzajemniając jego pocałunek.
- Cała przyjemność po mojej stronie - rzekł dumnie.
- Głupi - zachichotała. - Właśnie badania dobrze? - zapytała wchodząc przed nim do domu. Usiadła naprzeciwko niego w salonie wyczekując odpowiedzi od piłkarza.
- Mój organizm jest trochę osłabiony i muszę wypoczywać tydzień w łóżku, żeby doszedł do siebie. Stąd te zawroty głowy i duszności - odpowiedział.
- A więc na co pan czeka? - zapytała spoglądając mu w oczy - Wyrywać do łóżka panie Reus!
- Ami! - jęknął
- No już, już!
Skoro Marco miał przez tydzień odpoczywać w łóżku stwierdziła, że dopilnuje iż nie będzie wychodził z niego nawet na krok. Chciała by jak najszybciej wyzdrowiał i nie było mowy nawet o tym by wyszedł po zakupy lub na spacer. Uległa mu tylko pod względem przewietrzenia się w ogrodzie. Miała dość jęczenia, że potrzebuje świeżego powietrza.
- Ujek! - krzyknął radośnie Nico pakując mu się na brzuch.
- A ty co tutaj robisz łobuzie? - zapytał uśmiechając się promiennie.
- Mama mówiła, ze jesteś choly. Ciałem do ciebie przyjechać i dotsymać ci towazystwa! - powiedział dumnie wypinając pierś do przodu i wyciągnął swoją rączkę ku górze - Jestem supelmenem i będe pomagać ludziom - dodał.
- Dobrze mój supermenie - zaśmiał się - A ciocia gdzie? - zapytał spoglądając na malca, gdy ten kładł się koło niego. Przykrył go kołdrą i pogłaskał po główce.
- W kuchni rozmawia z mamą - odpowiedział przytulając się do blondyna.
- No dobrze - uśmiechnął się - To co oglądamy baje? - zapytał.
- TAK!
Wizyta Melanie i Nico sprawiła jej wiele uśmiechu, tęskniła za tym malcem. Zżyła się z nim bardzo. Szczera rozmowa z Mel dała jej dużo. Dziękowała w duchu, że przyjechała i porozmawiała ją. Melanie była taką osobą, że już od początku została obdarowana zaufaniem przez osiemnastolatkę.
- Dziękujemy za odwiedziny - rzekł wyszczerzony Reus, który na chwilę dostał przepustkę od Amelii na wyjście z łóżka.
- Ja nie ce jechać! - pisnął smutny chłopczyk.
- Niech zostanie - powiedziała blondynka uśmiechając się do siostry piłkarza.
- Nie będzie przeszkadzał? - spytała spoglądając na brata i jego ukochaną.
- Oczywiście, że nie! - rzekł pomocnik biorąc chłopca na ręce.
- No dobrze. - westchnęła - Dobranoc łobuzie - ucałowała synka na pożegnanie i skierowała się do swojego samochodu. Mały pomachał swojej rodzicielce na pożegnanie po czym mocno przytulił się do swojego wujka. Marco uśmiechnął się szeroko i wrócił z nim do sypialni.
- Nie mamy dla niego piżamki..
- U mnie w domu jest. Przej... - urwał widząc jej minę
- Ja pójdę, wy leżcie i oglądajcie bajkę - powiedziała stanowczym tonem i biorąc klucze od Marco skierowała się do domu naprzeciwko. Dawno tutaj nie byłam... Wchodząc do środka doznała lekkiego szoku.. tego miłego szoku. Na jednej ze ścian z sypialni wisiało pełno ich zdjęć. Widząc je umocniła wiarę w to, że Reus naprawdę ją kocha. Uśmiechnęła się pod nosem i biorąc kilka rzeczy małego z garderoby blondyna wróciła z powrotem do jej wspaniałych chłopaków...
- Już wstałaś? - zapytał widząc Amelkę siedzącą na tarasowej huśtawce - To dla ciebie - podał jej kwiatka.
- Za co? - zapytała przytulając się do niego.
- Za nic... - odparł - Po prostu, że jesteś słońce - cmoknął ją.
- Dziękuje Marco - odparła odwzajemniając jego pocałunek.
- Cała przyjemność po mojej stronie - rzekł dumnie.
- Głupi - zachichotała. - Właśnie badania dobrze? - zapytała wchodząc przed nim do domu. Usiadła naprzeciwko niego w salonie wyczekując odpowiedzi od piłkarza.
- Mój organizm jest trochę osłabiony i muszę wypoczywać tydzień w łóżku, żeby doszedł do siebie. Stąd te zawroty głowy i duszności - odpowiedział.
- A więc na co pan czeka? - zapytała spoglądając mu w oczy - Wyrywać do łóżka panie Reus!
- Ami! - jęknął
- No już, już!
~ ~ ~
Skoro Marco miał przez tydzień odpoczywać w łóżku stwierdziła, że dopilnuje iż nie będzie wychodził z niego nawet na krok. Chciała by jak najszybciej wyzdrowiał i nie było mowy nawet o tym by wyszedł po zakupy lub na spacer. Uległa mu tylko pod względem przewietrzenia się w ogrodzie. Miała dość jęczenia, że potrzebuje świeżego powietrza.
- Ujek! - krzyknął radośnie Nico pakując mu się na brzuch.
- A ty co tutaj robisz łobuzie? - zapytał uśmiechając się promiennie.
- Mama mówiła, ze jesteś choly. Ciałem do ciebie przyjechać i dotsymać ci towazystwa! - powiedział dumnie wypinając pierś do przodu i wyciągnął swoją rączkę ku górze - Jestem supelmenem i będe pomagać ludziom - dodał.
- Dobrze mój supermenie - zaśmiał się - A ciocia gdzie? - zapytał spoglądając na malca, gdy ten kładł się koło niego. Przykrył go kołdrą i pogłaskał po główce.
- W kuchni rozmawia z mamą - odpowiedział przytulając się do blondyna.
- No dobrze - uśmiechnął się - To co oglądamy baje? - zapytał.
- TAK!
Wizyta Melanie i Nico sprawiła jej wiele uśmiechu, tęskniła za tym malcem. Zżyła się z nim bardzo. Szczera rozmowa z Mel dała jej dużo. Dziękowała w duchu, że przyjechała i porozmawiała ją. Melanie była taką osobą, że już od początku została obdarowana zaufaniem przez osiemnastolatkę.
- Dziękujemy za odwiedziny - rzekł wyszczerzony Reus, który na chwilę dostał przepustkę od Amelii na wyjście z łóżka.
- Ja nie ce jechać! - pisnął smutny chłopczyk.
- Niech zostanie - powiedziała blondynka uśmiechając się do siostry piłkarza.
- Nie będzie przeszkadzał? - spytała spoglądając na brata i jego ukochaną.
- Oczywiście, że nie! - rzekł pomocnik biorąc chłopca na ręce.
- No dobrze. - westchnęła - Dobranoc łobuzie - ucałowała synka na pożegnanie i skierowała się do swojego samochodu. Mały pomachał swojej rodzicielce na pożegnanie po czym mocno przytulił się do swojego wujka. Marco uśmiechnął się szeroko i wrócił z nim do sypialni.
- Nie mamy dla niego piżamki..
- U mnie w domu jest. Przej... - urwał widząc jej minę
- Ja pójdę, wy leżcie i oglądajcie bajkę - powiedziała stanowczym tonem i biorąc klucze od Marco skierowała się do domu naprzeciwko. Dawno tutaj nie byłam... Wchodząc do środka doznała lekkiego szoku.. tego miłego szoku. Na jednej ze ścian z sypialni wisiało pełno ich zdjęć. Widząc je umocniła wiarę w to, że Reus naprawdę ją kocha. Uśmiechnęła się pod nosem i biorąc kilka rzeczy małego z garderoby blondyna wróciła z powrotem do jej wspaniałych chłopaków...
________________________________________________________________________
Jestem, jestem. ;)
Narzekanie zostawię dla siebie XD
Dziękuje, że jesteście ♥
Przepraszam za błędy! ;)
I do następnego ♥
OOOOoooooojejjj jaki słodki *.*
OdpowiedzUsuńKocham jak Amelka i Marco są happy :D
I jeszcze ten słodki Nico och cud miód malina :*
Czekam na następny z niecierpliwością :))
Pozdrawiam, życzę weny ...
mmm, ciekawe, ile razy będę jeszcze powtarzać, że uwielbiam Ami i Marco? <3 oby jak najwięcej <3
OdpowiedzUsuńkocham ich i Nico! Kochany łobuz! :):)
Czekam na kolejny kochana, całusy :*
Hahah, Marco pod okiem Amelki :D Nie pochodzi sobie ;pp
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zaczyna im się układać :D Przyjazd Nico - jeeej :D
Bardzo fajny rozdział (jak każdy i jak zawsze ;p ), czekam na więcej!! :D
Życzę weny i do następnego, którego już nie mogę się doczekać :D
Pozdrawiam ;)) - Karu ;d
Genialny rozdział!<3
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że okazało się, iż Marco jest tylko przemęczony. Miałam już najgorsze myśli. :/ Bałam się, że w życiu Amelki znów nastanie chaos. Dzięki Jagodzie, nie! :D
Oni oboje są tak słodcy. <3 Oboje dbają o siebie nawzajem. Oboje są dla siebie podporą... No nie wyobrażam sobie, żeby ich związek nie istniał. :/ Są cudowni. ♥
A Marco za każdym razem, gdy pojawia się jego siostrzeniec zachwyca mnie jeszcze bardziej. ♥ Widząc ich trójkę, widzę piękną rodzinę. :) Czekam na owoc miłości Amelki i Marco.. Może już niedługo? :D Hahah xD
Czekam na więcej! :*
Buziaki :*
Jagódko, mam takie pytanko. :)
UsuńCzy planujesz może na te wakacje jakiegoś krótszego bloga? Podobnego do tego o Tomku? :) Najlepiej Lechitami w roli głównej. ♥♥ Bardzo chciałabym przeczytać Twoją odsłonę życia któregoś z graczy Kolejorza. :))
Amelka i Marco- awwwh. ♥ Uwielbiam ich razem, naprawdę!
OdpowiedzUsuńTaki związek tak ten ich... ja... Nie mam słów.
Nie umiem go w żaden sposób opisać. Nie potrafię objąć głębiej rozumiem, a w rezultacie rozwinąć w postaci słów tego, co tak naprawdę ich łączy.
Ktoś powie: MIŁOŚĆ. Wg mnie to zbyt banalne. Tutaj jest coś więcej. Coś, co dodaje życiu smaczek. Coś, co podsyca ich miłość... Coś, czego nie umiem opisać dokładniej, a co czuję na własnej skórze...
Czekam na następny! Buuuziole :*