Wchodząc do domu Gotzego mocno go przytulił. Tęsknił za nim, to już nie było tak samo jak oboje mieszkali w Dortmundzie widywali się codziennie jeśli nie na treningu to po. Nie po to kupili domy obok siebie by nie spędzać czasu razem.
- A więc przyjacielu jakie plany na dziś wieczór? - zapytał Marco spoglądając na niego.
- Proponuję imprezkę, treningu jutro nie ma. Możemy zadzwonić po Bastiana - odpowiedział uśmiechając się szeroko w stronę przyjaciela. Reus pokiwał ochoczo głową zgadzając się na propozycję pomocnika. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Wymieniali się informacjami ze świata piłkarskiego jak i oglądnęli mecz Chelsea z Manchesterem City. Gdy zorientowali się, że już późna godzina od razu ruszyli do łazienek by odświeżyć się przed planowaną imprezą. Marco odprężył się całkowicie biorąc prysznic w łazience w swoim pokoju. Ubrał się w swoją ulubioną niebieską koszulę i czarne rurki. Założył marynarkę i psiknął się kilkukrotnie swoim ulubionym perfumem. Dłonią przeczesał swoją fryzurę i był już gotowy. Usiadł na kanapie i westchnął ciężko wiedząc, że Mario tak szybko nie zejdzie. Nawet Bastian zdążył już przyjść, lecz Gotze nadal się szykował i z tego co było widać szybko nie zejdzie.
- Serio pączek długo jeszcze? - jęknął Reus spoglądając na schody.
- Matko no już idę, nie moja wina, że chcę dobrze wyglądać przy mojej kobiecie - rzekł - O wilku mowa - uśmiechnął się szeroko widząc jak jego ukochana wchodzi do domu wraz z partnerką Bastiana. Przywitał ją czułym pocałunkiem i mocnym uściskiem.
- Hej Ann - powiedział uśmiechnięty Marco cmokając ją w policzek.
- No cześć Reus - odparła odwzajemniając jego uśmiech.
Całą piątką wybrali się do najlepszego klubu według piłkarzy z Monachium, Bez problemu weszli do środka. Po wypiciu drinków dwójka zawodników Bayernu ruszyła wraz ze swoimi ukochanymi na parkiet. Blondynowi nie przeszkadzało to, że został sam. Wręcz przeciwnie, miał chwilę do przemyśleń. I tu niestety był to jego błąd. Od razu pomyślał o Amelii, która pewnie siedziała teraz na tarasie, szczelnie owinięta cieplutkim i puszystym kocem. Popijała herbatę i czytała książkę lub też spoglądała na śpiący Dortmund. Uśmiechnął się szeroko na samą myśl o jej błękitnych oczach.
- Może zatańczymy - brunetka o pięknych długich nogach wręcz wymruczała mu do ucha te słowa. Dokładnie przebadał ją wzrokiem, uśmiechnęła się do niego. Wyglądała jak modelka, lecz w ogóle nie przypominała Amelki.
- Pewnie - odparł chwytając jej wyciągniętą dłoń. Idąc z nią na parkiet okręcił ją sprawnie. Alkohol szumiał mu w głowie. Wiedział, że ma bardzo słabą głowę, ale dziś całkowicie musiał się wyluzować. Musiał przestać myśleć o Meli, która zadręczała jego myśli dwadzieścia cztery godziny na dobę. Cztery mocne drinki mu całkowicie pomogły. Nie myślał o niej w ogóle. Skupił się na brunetce ocierającej się o jego ciało. Nie panował nad sobą. Nawet nie wiedział kiedy to się stało, że leżał właśnie z nią w jednym z klubowych pokoi. Obudził się, gdy poczuł jak dziewczyna wstaje szybko z łóżka. Spojrzał na nią zdziwiony, gdy zapinała swoją krwisto czerwoną sukienkę.
- Nie patrz tak na mnie miśku, chciałam się tylko z tobą przespać - wytłumaczyła znikając za drzwiami. Marco przeklnął siarczyście zdając sobie sprawę co właśnie zrobił. Ubrał się w mgnieniu oka i wyszedł z klubu. Chłodny wiatr i cisza wokół niego sprawiła, że zaczął żałować. Wyrzuty sumienia zaczęły dręczyć go strasznie. Gdy dotarł do domu, od razu położył się spać. Chciał jak najszybciej zapomnieć o tym dniu, o tym wydarzeniu, o wszystkim. Miał dość wrażeń...
Gdy się obudził był już wieczór, przeczuwał, że tak będzie. Musiało tak być, skoro wrócił do domu po piątej nad ranem. A zasnął dokładnie dwie godziny później. Odświeżył się i zszedł na dół.
- Mam problem - westchnął głośno, rzucając się na kanapę, Założył ręce za głowę i tępym wzrokiem wpatrywał się w sufit. Pomocnik Bayernu usiadł na fotelu niedaleko przyjaciela i uważnie mu się przyglądał. - Mario popełniłem największy błąd w moim życiu - wyżalił się.
- Przespałeś się wczoraj z kimś? - wypalił
- Tak - jęknął - Przecież ja taki nie jestem. Dlaczego to wszystko się stało. Chciałem tylko się wyluzować i odprężyć, a co najważniejsze zapomnieć. Chciałbym cofnąć czas - dodał.
- O czym chciałeś zapomnieć Marco? - zapytał nie rozumiejąc słów blondyna.
- Chyba o kim - mruknął - O Amelii, ale proszę cię nie pytaj o szczegóły. Nie chcę a co najważniejsze nie potrafię o tym rozmawiać. Jeszcze nie teraz - dodał szybko.
Mario skinął mu głową, dając znak, że zrozumiał prośbę przyjaciela. Wyszedł z salonu zostawiając go samego. Wiedział, że Reus musi sobie teraz wszystko przemyśleć jak i poukładać. A dla Marco to było zabójcze, z każdą kolejną sekundą nienawidził siebie samego...
~ ~ ~
Miło spędziła czas z tatą, choć czasem brakowało jej Marco. Mimo tego, że wyjechał tylko na tydzień to złapała się na tym, że bardzo za nim tęskniła. Wyczekiwała momentu, gdy wróci do domu i znów spędzą trochę czasu razem. Zrozumiała, że znalazła przyjaciela. Teraz miała ich dwóch i nie chciała stracić żadnego. Z uśmiechem na twarzy spoglądała przez okno gdy auto blondyna zaparkowało na podjeździe. Wybiegła szybciutko na dwór wpadając w jego objęcia.
- Wariatka - zaśmiał się przytulając ją mocno do siebie.
- Chciałam się tylko przywitać to źle? - zapytała spoglądając w jego oczy.
- Absolutnie - odpowiedział szybko - Bardzo miłe z twojej strony jak i wspaniałe - rzekł
- Już się bałam - zaśmiała się.
Z utęsknieniem spędziła pół dnia w obecności Marco. Razem dobrze się bawili. Reus opowiedział jej dokładnie jak minął mu pobyt u Gotzego. Pominął tylko jeden szczegół, który chciał zostawić dla siebie. Wieczorem gdy wróciła już do swojego domu, z uśmiechem położyła się do łóżka. Jej mokre włosy rozłożyły się na całej poduszce. Nie mogła przestać się uśmiechać. To on sprawiał, że była szczęśliwa jak i radosna. Bardzo cieszyła się z tego powodu, że go spotkała. Nie miała pojęcia jak potoczyłoby się jej życie, gdyby Marco nie przeprowadził się naprzeciwko nich. Czy nadal byłoby takie jak wtedy, czy zmieniłoby się jakoś. Nie wiedziała i nie chciałaby się dowiedzieć. Całkowicie odpowiadało jej tak jak było właśnie teraz.
Kolejny ranek nastał szybko. Z ogromnym uśmiechem na twarzy przygotowywała śniadanie dla siebie jak i ojca. Smażyła jajka na patelni oraz pokroiła warzywa. Ładnie nakryła do stołu, nuciła sobie cichutko pod nosem kołysząc się lekko w rytm muzyki lecącej z radia. Marco nie mógł przestać się śmiać. Obserwował ją dokładnie ze swojego kuchennego okna. Uwielbiał ją, oparł się o blat jednej z szafek i całkowicie skupił się na spoglądaniu na Amelkę. Nawet nie zauważyła gdy jej roześmiany tata wjechał do kuchni. Nałożyła mu posiłek na talerz i postawiła przed nim.
- Rozumiem, że powrót Marco jest powodem twojego wyśmienitego powodu - posłał jej uśmiech zajadając się pysznościami przyrządzonymi przez swoją córkę.
- I tak i nie - odparła - Pójdę otworzyć - oznajmiła, gdy w całym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. - Cześć, przyszedłeś na śniadanie? - zachichotała przytulając się do niego.
Marco z ogromną chęcią jak i radością odwzajemnił ten gest. Wraz z blondynką wszedł do środka i nawet nie miał co protestować bo talerz z jedzeniem wylądował tuż przy jego twarzy.
- Nie będzie pan zły, jeśli porwę dzisiaj Amelkę na długi spacer? - zapytał spoglądając na pana Antoniego.
- Oczywiście, że nie chłopcze - rzekł - Bardzo się z tego powodu cieszę, dzięki tobie nie musi spędzać każdego dnia ze mną i być na mnie skazana - dodał z uśmiechem.
- Ja mam tego dość - syknęła wychodząc z kuchni, dźwięk upadającego na talerz widelca roznosił się w głowie piłkarza, jak i ojca dziewczyny. Pan Antek westchnął cicho pod nosem.
- Pójdę za nią - powiedział wstając z miejsca. Szybko dogonił dziewczynę, która kierowała swoje kroki przed siebie. Bez żadnego słowa szedł obok niej. Wiedział, że jest wściekła i musi ułożyć sobie wszystko w głowie. Chwycił jej rękę, sprawiając, że przystanęła. Widząc łzę spływającą po jej policzku mocno ją do siebie przytulił. Zrozumiał, że to był dla niego najgorszy widok w życiu. Nie potrafił patrzeć jak jest smutna i płacze.
- Już dobrze - szepnął tuż przy jej uchu - Nie płacz - dodał cmokając ją we włosy.
- Czemu on zawsze tak musi mówić, przecież wie jak jest ile razy mam mu jeszcze powtarzać - jęknęła podciągając nosem.
- Nie mam pojęcia, ale wiedz, że jesteś dla niego całym światem jak i mocno cię kocha - powiedział cicho.
Blondynka mocniej wtuliła się w jego ciało. Marco to bardzo odpowiadało, uwielbiał ją przytulać.
- Wiem - odparła.
- Mell... - podczas gdy wypowiadał ten skrót jej ciało momentalnie się napięło, a przyjemne dreszcze przeszły jej po ciele. Uwielbiała, gdy tak się do niej zwracał, tylko on miał takie prawo je wypowiadać.
- Tak? - zapytała przełykając głośno ślinę. Siłowała się ze sobą, by nie spojrzeć mu w oczy, lecz to jej się nie udało. Wpatrywała się w jego tęczówki, nie mogąc przestać.
- Dziękuje, że pojawiłaś się w moim życiu - rzekł cmokając ją czule w czoło.
- To ja ci dziękuje - odpowiedziała.
__________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba ;)
zostawiam was z czwórką a ja lecę do kina na wyczekiwany film " If I Stay " ♥ ;)
Co ten Rosj odpieprzył?! :O
OdpowiedzUsuńPączek się stroi jak baba <<<<<<<<<
Uh, jeszcze wzmianka o Ann... NIE WIEM, ALE... JEJ NIE TRAWIĘ UH D:
Ale rozdział... TO CZYSTA FINEZJA! Tak bardzo kocham tego bloga, o mamuńciu :(
Czekam na kolejny <3 Buziaki :*
Kochana rozdział jak zwykle mega <3 Bardo mi się podoba to opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńAha bo bym zapomniała :D Nominowałam Cię do Liebster Award :*
http://tyijanaszahistoria.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html
Buziaki :*
O mamo!
OdpowiedzUsuńDziewczyno, Ty z rozdziału na rozdział piszesz coraz lepiej! ♥ A myślałam, że już tak nie można. :)
Kurde... I wiesz co? Nie mam pojęcia jak skomentować zachowanie Reusa.
Wstrzymam się z oceną i później mam nadzieję jakieś klarowne zdanie mi się wyrobi. ^^
O matko matko! :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wyobrażasz sobie, jak poprawiłaś mi humor tym rozdziałem :D
perfekcja, czysta perfekcja ;)
pozdrawiam i tym razem do wtorku :*
Oooo... jaki ten Marco słodki..<3
OdpowiedzUsuńNo nie zrobił dobrze przesypiając się z pierwszą, lepszą panną, ale to było spowodowane alkoholem, więc mu wybaczam. Ten jeden i ostatni raz. ^^
No i co mam powiedzieć?
GENIALNE! <3
Czekam tylko na ten pierwszy pocałunek. Mam nadzieję, że nastąpi szybciej niż mi się wydaje. ^^
Czekam na nn. :)
Buziaczki :*
Rozdział super!!
OdpowiedzUsuńZachowanie Marco... Ekhem... Bez komentarza.
Końcówka romantyczna *,*
Pozdrawiam ;*
Boskie *.*
OdpowiedzUsuńCzy Marco może w końcu przyjąć do wiadomości, że ją kocha ? <3
Na pewno w końcu to zrozumie :3
Czekam na kolejny i pisz, bo uwielbiam Twojego bloga :***
Ps: Też się wybieram na ten film *.*
Pozdrawiam :***
Ps: zostałaś nominowana do Liebster Award !
UsuńWięcej informacji na http://lp-bvb-my-love-and-my-drugs.blogspot.com/
Ooo jakie to słodkie! Obawiam się,że Marco jest dla Meli tylko przyjacielem i coś między nimi pęknie,ale obym się myliła. Ewidentnie mu na niej zależy i to jest romantyczne,to w jaki sposób ją pociesza i po prostu jest przy niej :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! Buziaki! ;* ;*
Jaki piękny rozdział.! <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy to co Marco zrobił ws Monachium wyjdzie na jaw...
Ta "przyjaźń " między Mell i Reusem już przejawia się w poważniejsze uczucie.
A ta scena na końcu była po prostu cudowna ! <3
Czekam z niecierpliwością na kolejny. :****
Pozdrawiam <3 ;**