- Kiciu - usłyszała za swoimi plecami głos ojca, odwróciła się w jego stronę, ale za żadne skarby nie spodziewała się też tam tej osoby, która siedziała wraz z panem Antonim przy stole. Spaliła się na twarzy ze wstydu, gdy zobaczyła wyszczerzoną w uśmiechu jego twarz.
- Marco? co ty tutaj robisz? - zapytała z lekkim wyrzutem.
- Twój tata mnie zaprosił - wytłumaczył - Spełnienia najskrytszych marzeń. Tylko raz kończy się osiemnaście lat. - rzekł podając jej niewielką torebkę.
- Dziękuje, za życzenia i nie musiałeś mi nic kupować - powiedziała poważnie.
- Głupio było mi przyjść tak bez prezentu - odpowiedział.
Gdy przypomniała sobie o tym, że jest jeszcze w piżamie odstawiła momentalnie pakunek na stół i przepraszając ich wystartowała jak rakieta do swojego pokoju. Wywołała tym śmiech u Reusa jak i jej taty. Wróciła do nich po dwudziestu minutach, odświeżona i ubrana. Z lekkim uśmiechem zdmuchnęła świeczki na torcie urodzinowym. Obecność Marco trochę ją peszyła, a zwłaszcza że blondyn cały czas jej się przypatrywał. Przez te czternaście dni, które minęły bardzo się zakolegowali, a można nawet i powiedzieć, że zaprzyjaźnili. Piłkarz często spędzał z nią czas i pomagał jej przy tacie. Z każdym dniem czuła się coraz dziwniej w jego obecności, ale starała się to ukrywać. Nie chciała go ranić, ani nic podobnego.
- Wszystkiego najlepszego córeczko - rzekł pan Antoni - Proszę - dodał dając jej wielkie pudło.
- Tato - powiedziała lekko zła - Przecież wiesz, że...
- Kochanie tak jak Marco powiedział, tylko raz kończy się osiemnaście lat. Odkładałem na to przez kilka lat. Mam nadzieję, że się ucieszysz - przerwał jej.
- Oczywiście, że się cieszę tato, ale wiesz, że za te pieniądze mógłbyś mieć dodatkową rehabilitację. Może zacząłbyś znów chodzić - spojrzała na niego.
- Amelko zrozum, dla mnie już nie ma ratunku. Nie stanę już na nogi. - odparł.
Dziewczyna westchnęła cicho ze zrezygnowania. Spowodowała tym, że twarz piłkarza lekko posmutniała. Rozumiał ją i wiedział jak bardzo chciałaby, aby pan Antek znów zaczął chodzić.
- Dziękuje - ucałowała go lekko w policzek mocno się do niego tuląc.
Spojrzała na blondyna, który posłał jej lekki uśmiech. Wszyscy trzej dokończyli swój kawałek tortu. Blondynka wzięła wszystkie talerze i poszła je pozmywać. W tym czasie chłopak włożył tort do lodówki.
- Wszystko dobrze? - zapytał opierając się o szafkę stojącą obok zlewu.
- Tak - skłamała - Nie, w sumie nic nie jest dobrze - westchnęła smutno
- Niby dlaczego?
- Czemu on nie wierzy, że może jeszcze chodzić, przecież wszystko jest możliwe. Ludzie stawali na nogi po gorszych przypadkach. - odparła
- Dość już w życiu przeszedł, zresztą ty też - powiedział - Nie ma po prostu siły już o siebie walczyć. Więc walczy o ciebie - dodał przytulając ją lekko.
Dziewczyna wtuliła się w jego ciało rozkoszując się cudownym zapachem jego perfum. Znów czuła tą niezręczność, oraz te motyle, które rozsadzały jej brzuch od środka. Nienawidziła tego uczucia.
- A mojego prezentu to już nie otworzyłaś - poskarżył się, choć na jego twarzy gościł uśmiech.
Mela oderwała się od niego i wcześniej wycierając ręce w ręcznik wzięła torebkę do ręki i wyciągnęła z niej niewielkie zamszowe pudełeczko w którym znajdowała się śliczna srebrna bransoletka.
- Marco - jęknęła.
- Cieszę się, że ci się podoba - rzekł zakładając jej na rękę.
Spojrzała na piłkarza spod byka, chłopak od razu posłał jej szeroki uśmiech. Przytulił ją do siebie ponownie, szepcząc ciche wszystkiego najlepszego.
~ ~ ~
Nie miał pojęcia dlaczego, ale znajomość z Amelką stała się dla niego bardzo ważna. Od momentu, gdy stali się przyjaciółmi codziennie się uśmiechał. W jego życiu zapanował już spokój. Cieszył się z tego ogromnie, miał dość tego, że wszystko mu się zawaliło. Chciał aby wszystko ponownie wróciło do tego co było kiedyś. Oprócz jego związku. Uwielbiał spędzać czas z Mell, gdy tylko jego myśli przypominały sobie o niej momentalnie szeroki uśmiech wkradał się na jego twarz. Właśnie tak jak teraz. Leżąc na łóżku z założonymi rękoma za głowę myślał o niej, wyszczerzony od ucha do ucha. Nie mógł już wytrzymać, nie widział jej od dwóch dni. Był strasznie zmęczony, nie miał na nic siły. Niecałe trzydzieści minut temu wrócił do domu z wyjazdowego meczu. Podróż wykończyła go maksymalnie, ale musiał do niej pójść.
- Dzień doberek - rzekł przytulając ją na powitanie - Jak się miewamy? - zapytał spoglądając na nią.
- Hej - posłała mu lekki uśmiech - Jest dobrze, a u ciebie jak tam?
- Jestem zmęczony, ale się trzymam - rzekł - Co powiesz na mały spacer? - zaproponował.
- Jeśli jesteś zmęczony to dlaczego nie odpoczywasz? Marcoo... - przeciągnęła.
- Musiałem się z tobą zobaczyć no, mam gdzieś zmęczenie - zaśmiał się.
Blondynka westchnęła cicho i ruszyła na korytarz by założyć buty. Reus kulturalnie pomógł jej ubrać bluzę i razem skierowali się w stronę parku. Oboje zauważyli tatę Amelii, który wraz z panią Dianą wybrał się na spacer. Dziewczyna uśmiechnęła się uroczo, gdy przyglądała się tacie. Żywo dyskutował z pielęgniarką o jakiś rzeczach. Marco nie potrafił przestać na nią patrzeć. Uwielbiał jej uśmiech, ale najbardziej cieszył się gdy to właśnie on go wywoływał.
- Wracamy? - spytała - Trochę zimno się zrobiło.
Kiwnął potwierdzająco głową. Rozpiął zamek od swojej bluzy i ściągnął ją. Położył ją na ramionach dziewczyny. Spojrzała na niego spod przymrożonych oczu.
- Nie ma mowy - powiedziała poważnie - Bierz tą bluzę i ją zakładaj. Jeszcze będziesz chory!
- To będziesz się mną opiekować - zaśmiał się - Będziesz przynosić mi ciepłą herbatkę do łóżeczka - dodał po chwili. Ponownie założył jej swoją bluzę i objął ją ramionami. - A tak na poważnie to nie puszczę cię, dopóki nie przestaniesz jej ściągać. - rzekł spoglądając w jej oczy.
Dopiero teraz zauważył jakie są błękitne. Zachodzące słońce odbijało się w nich. Nie potrafił oderwać od niej wzroku. Opanował się po dłuższej chwili i odsunął się na bezpieczną odległość.
- Przepraszam - powiedział ze skruchą.
Amelia posłała mu zrozumiały uśmiech. W ciszy przebyli całą drogę powrotną. Nie wiedział jak ma się zachować. Zrobił ogromną głupotę, ale nie żałował tego. Pożegnali się tylko krótkim przytuleniem i ciche cześć, które później rozchodziło się w głowach ich obu. Robiąc sobie ciepłą herbatę, nie mógł się powstrzymać by nie spojrzeć w jej okna. Widział jak rozmawia z panem Antkiem. Uśmiechnięta taka jak zawsze, a co najważniejsze była nadal w jego bluzie, którą szczelnie się okryła biorąc do ręki kubek parującej cieczy.
_____________________________________________________________________________
Dodaje wam kolejny i bardzo, bardzo, ale to bardzo wam dziękuje za komentarze pod poprzednim ♥
Po ogarnięciu swojego planu i innych rzeczy stwierdziłam, że dam radę dodawać wam rozdziały dwa razy w tygodniu czyli wtorek i piątek ;)
Za błędy przepraszam.
Do następnego ;**
Oczarowałaś mnie tym rozdziałem. Marco jest taki kochany. Dziewczyna chyba podbiła jego serce i to bardzo mocno. Czekam na kolejny cudowny rozdział! Już się nie mogę doczekać. Byle do piątku. Buziaczki! ;*
OdpowiedzUsuńTo jest takie piękne! Naprawdę!
OdpowiedzUsuńCzas tak cholernie mnie pogania, bo na jutro dużo nauki, lecz nie mogłam się powstrzymać od przeczytania Twojego rozdziału, a teraz... Kurde! Nie mogę się przestać o nim myśleć...
Piątek! Ja już chcę piątek, nie tylko ze względu na rozpoczynający się week! ♥
P.S.: http://najpotezniejsza-magia-milosci.blogspot.com/
Zapraszam. ♥
Bardzo mi się podoba! <3
OdpowiedzUsuńMarco jest taki cudowny i delikatny.
Też takiego chcę! :)
Byłaby z nich piękna para. ^^
Cieszę się, ze rozdziały będą dodawane 2 razy w tygodniu! <3
Już nie mogę się doczekać pt! :D
Buziaki :*
Ten rozdział jest piękny!
OdpowiedzUsuńWszystko idealnie współgra :)
Nie wiem, jak ty to robisz, że wychodzi tak pięknie ;>
cieszę się, że będziesz dodawać rozdziały 2x w tygodniu! :3
pozdrawiam i jak to się mówi, byle do piątku! ;*
Genialny!! :)
OdpowiedzUsuńOni byli by taką piękną parą. ;3
Super, że rozdziały bd 2 razy w tygodniu :D
Rozdział cudowny :)
OdpowiedzUsuńMarco taki hmmmm jakby to powiedzieć zakochany ?
A Mela też coś czuje <3
Oni są wspaniali <3
Uwielbiam tę historię :)
Czekam na nexta i pozdrawiam :***
Ojejku, dzięki temu blogowi jeszcze bardziej polubiłam Marco:(((
OdpowiedzUsuńJaki kochany, omonomonomonomonom <3
Co ten pan Antek... Na pewno jeszcze ustanie na nogi, ja w niego wierzę! :')
Czekam na kolejny, buziaki :*
W związku z tym, że bardzo podoba mi się Twój blog zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji: http://footballismydope.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html
OdpowiedzUsuń<3 ♡ ♥