poniedziałek, 29 września 2014

Dziewięć.

Teraz był szczęśliwy, nawet bardzo. Miał ją przy sobie i bardzo się z tego cieszył. Nie przespał pół nocy rozmyślając o Amelce. Nie sądził, że zakocha się tak szybko, ale gdy spotkał ją na swojej drodze od razu jakaś dziwna siła podpowiadała mu, że musi się z nią spotykać. Wiedział, że Mela nie jest taka jak Caro. Blondynka jest całkowitym przeciwieństwem jego byłej, krucha, szczera, nieśmiała... Każda chwila spędzona z osiemnastolatką była dla niego czymś pięknym. Uśmiechnął się od ucha do ucha ukazując rząd swoich zębów, gdy zobaczył ją jak wyjmowała listy ze skrzynki. Obiecał sobie, że da jej reprymendę za to, że chodzi. Powinna odpoczywać i nie nadwyrężać nogi zwłaszcza, że już za dwa tygodnie mają jej ściągnąć gips. Podparł swoją głowę na łokciu, który spoczywał na blacie szafki i obserwował przez okno w kuchni jak czyta nazwiska na kopercie. Gdy zniknęła za drzwiami domu ocknął się z transu i zajął się porządkami. Przez te ostatnie dni, nie przejmował się za bardzo swoim mieszkaniem. Wolał spędzać czas z Amelką i trochę zapuścił swój dom. Do treningu zostało mu jeszcze dużo czasu więc ogarnął się z bałaganem w spokoju. Zdążył też zrobić pranie jak i poskładać swoje rzeczy, które od dwóch dni wisiały na suszarce. Odetchnął z ulgą, gdy w całym domu już lśniło. Z uśmiechem na twarzy pognał na trening. Jechał co jakiś czas zmieniając bieg. Skupił się na drodze, ale nie przepuścił okazji, by poobserwować rozbudzony Dortmund. Ludzie gnali do pracy, lub szkoły. Inni szli na zakupy bądź też coś zjeść. Dzieci bawiły się na placu zabaw, a ich rodzice rozmawiali z innymi rodzicami. Lubił tak robić, wiele razy łapał się na tym, że siedząc w kawiarni czy restauracji albo gdziekolwiek indziej dokładnie obserwował ludzi dookoła. Po chwili włączył migacz i zjechał na wjazd prowadzący na parking. Zajął swoje miejsce i wysiadł z auta. Poprawiając torbę treningową na ramieniu nacisnął guzik na pilocie by zamknąć auto. Wszedł do środka i witając się z pojedynczymi osobami pracującymi w budynku ruszył do szatni...
- Hej chłopaki! - rzekł zamykając za sobą drzwi
- No siemasz Marco!
- Jak tam? - zagadnął posyłając niewielkiej jeszcze grupce chłopaków uśmiech.
- Dobrze, dobrze - rzekł Sven odwzajemniając gest klubowej jedenastki. - A u ciebie blondasie? - zaśmiał się ubierając koszulkę.
- Odezwał się - zarechotał - Wspaniale - dodał po chwili
- Czeeeeść misiaczki kolorowe! - krzyknął od progu roześmiany Kevin - No chłopaki gdzie muzyka?! gdzie tańce?! - jęknął podbiegając do bumboxa i podłączył swój telefon włączając muzykę. Zaczął tańczyć w rytm poruszając swoim tyłkiem na wszystkie strony. Na korytarzu było słychać śmiechy każdego kto był w szatni. Nie mogli się powstrzymać.
- Ale ty jesteś głupi - rzekł przez śmiech Nuri
- Ja ciebie też kocham Sahin! - Grosskreutz podbiegł do niego i ucałował go w policzek.
Marco pokręcił z rozbawieniem głową i wrócił do zawiązywania swoich korków. Gdy wszyscy już dotarli i byli gotowi całą zgrają ruszyli na murawę.
- Dobra chłopaki, mała rozgrzewka później ćwiczenia z piłką i rozegramy mały meczyk. Tak raz, raz - Klopp klasnął w dłonie poganiając chłopaków
Wszyscy posłusznie wykonali polecenie trenera i zabrali się do pracy. Marco całkowicie skupił się na treningu. Mimo iż nie zapowiadał się aż tak bardzo wyczerpujący trening chciał dać z siebie wszystko by na mecz być w jak najlepszej formie. Po trzech godzinach wykąpany i odświeżony wyszedł z szatni. W towarzystwie Durma kierował się w stronę parkingu...
- Szczerze, to mi się nawet nie chce iść na ten bal - jęknął - Lubię imprezy, dobrze się pobawić, ale na to nie mam ochoty - dodał wzdychając cicho - Chyba jako jedyni przyjdziemy sami, będziemy robić jako para - zaśmiał się.
- Przykro mi Eriś - zarechotał - Chyba będziesz musiał robić za porzuconego, bo ja niestety nie wybieram się sam - uśmiechnął się na samą myśl o pięknej blondynce, która mieszka naprzeciwko niego i skradła jego serce.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że... - podniósł jedną brew ku górze, uśmiechając się szeroko i dokładnie obserwując swojego przyjaciela. Reus skinął mu twierdząco głową. Wiedział jakie pytanie chciał zadać mu obrońca. A nie czuł potrzeby, by ukrywać to przed nim. - Poznam ją?
- Raczej będziesz musiał - zaśmiał się klepiąc go w ramię.
- Fakt - uśmiechnął się - Na pewno jest świetna - dodał - I ciesze się bardzo z tego powodu, że jesteś szczęśliwy...
- Dzięki stary - rzekł przybijając mu piątkę - Do zobaczenia jutro - pożegnał się i wsiadł do auta.


~ ~ ~ 


Uśmiech nie schodził z jej twarzy od wczoraj, z pana Antka również. Była szczęśliwa to i jej ojciec był. Muzyka w jej pokoju rozbrzmiewała w całym domu. Pan Antoni wyszedł na badania wraz z panią Dianą, która nawet nie chciała słyszeć, że to Amelka z nim pójdzie. Od kiedy osiemnastolatka miała nogę w gipsie pielęgniarka bywała u nich bardzo często. Ona sama pokochała dziewczynę jak swoją córkę więc chciała dla niej jak najlepiej. Łagodnie kołysała się na boki w rytm wydobywający się z głośników. Była w swoim świecie pochłonięta książką. Krzyknęła głośno, gdy ktoś dźgnął ją w boki. Zorientowała się dopiero gdy usłyszała głośny śmiech blondyna. Wyłączyła muzykę i wzięła do ręki poduszkę po czym przyłożyła mu bardzo mocno.
- Nie lubię cię! - pisnęła mrużąc oczy
- Wczoraj mówiłaś co innego - odparł uśmiechnięty podpierając się na łokciu. Wpatrywał się w jej piękne błękitne oczy i nie mógł się oderwać.
- Wczoraj to było wczoraj - powiedziała - A dzisiaj jest dzisiaj - zakończyła krzyżując swoje dłonie na piersi.
- Czyli tak się bawimy? - zapytał nie przestawiając się uśmiechać.
- Jestem za duża, by się bawić - wytknęła mu język.
Zaśmiał się i chwycił ją mocno w pasie przyciągając do siebie. Czule wpił się w jej usta. Poczuł jak się uśmiecha. Odwzajemniła pocałunek co bardzo mu się spodobało. Zachichotała, gdy zamruczał cicho.
- Wcale nie jesteś taka duża - rzekł odrywając się od niej.
- To, że jestem niska wcale nie oznacza, że nie jestem dorosła - odpowiedziała.
- Niskie jest piękne, pamiętaj - zacytował przytulając się do niej.
Amelka wtuliła się w jego ciało kładąc głowę na jego piersi. Usłyszała bicie jego serca. Po wczorajszych słowach, które wypowiedział wiedziała, że ono należy właśnie do niej. Uniosła kąciki swoich ust ku górze i objęła go ręką w pasie. Przyjemny dreszcz przeszedł przez jej ciało, gdy położył rękę na jej plecach.
- Mell - zaczął - Mam coś dla ciebie - dodał. - To dla ciebie i twojego taty - wyciągnął dwa bilety z kieszeni spodni i podał jej.
- Bilety na mecz? - podniosła jedną brew ku górze.
- Tak za dwa tygodnie, gramy tutaj z Bayernem o puchar Niemiec. Chciałbym abyś była. Miejsca są na samym dole tuż przy bandach reklamowych. Specjalnie tak wybrałem by pan Antek też mógł przyjść. - wytłumaczył
- Jeśli tego chcesz to przyjdę - uśmiechnęła się - I będę ci kibicować z całych sił. Tylko muszę sie zaopatrzyć w twoją koszulkę - dodała.
- Tym już też się zająłem - wyszczerzył swoje ząbki w szerokim uśmiechu. - Poczekaj momencik...
Zniknął za drzwiami jej pokoju, by po chwili wrócić z żółto-czarnym trykotem z nazwiskiem Reus i numerkiem jedenaście z tyłu. - Proszę bardzo...
- Oj Marco, Marco - zachichotała - Dziękuje - cmoknęła go przelotnie w usta. Chwyciła koszulkę w dłonie i pognała do łazienki. Wróciła po chwili... - I jak?
- No, no pani Reus pasuje pani - powiedział przyciągając ją do siebie i całując namiętnie w usta.
Uśmiechnęła się oddając pocałunek. Całkowicie skupiła się na nim. Cieszyła się, że ma go przy sobie. Razem oglądali film na kanapie w salonie czekając na powrót jej ojca oraz pani Diany ze szpitala. Amelka martwiła się trochę, ponieważ długo nie wracali. Bała się, że coś się stało. A było zupełnie inaczej. Po dwóch godzinach oboje wrócili do domu.
- Co tak długo? - naskoczyła na tatę - Martwiłam się...
- Spokojnie kiciu - uśmiechnął się - Godzinę temu wyszliśmy dopiero z badań, było mnóstwo ludzi. Byliśmy głodni z Dianą, więc poszliśmy coś przekąsić. Później spotkaliśmy Hansa i trochę nam zajęło - wytłumaczył.
- Mogliście chociaż zadzwonić! - poskarżyła się.
- Mój telefon się rozładował a twój tato zostawił swój w pokoju. Nie potrzebnie się martwiłaś - pielęgniarka ucałowała ją w głowę.
- Mam nadzieję, że opiekowałeś się moją maleńką dobrze - posłał blondynowi uśmiech.
- Oczywiście, że tak szefie - zaśmiał się.

__________________________________________________________________________

Przymkniecie oczko na to, że zmieniłam datę meczu :p musiałam na potrzeby opowiadania :)
Znów chcę przeprosić za to, że rozdział jest dziś ale wczoraj nie miałam czasu.
Nauka a później jechałam na żużel <3
Moja kochana Unia wygrała <3
Brawo panowie ❤

Do piątku :*

10 komentarzy:

  1. Ajajaj... Jagódka nam się rozkręca! :D I bardzo dobrze! Tak ma być. :)
    Kevin rozbawił mnie nie na żarty. :) Erik jest za to taki słoodki. <3
    Tyle piszesz o tym balu, że nie mogę się już doczekać. ^^
    Pewnie tam wydarzy się coś specjalnego, co? :)
    Czekam na kolejny rozdział. :3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochamm ! :D
    Kevin Boże..xD Erik ehh <3
    Uwielbiam Twojego bloga <3 Czekam na nowego i zapraszam do mnie ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest cudowny, wręcz rozpłynęłam sie czytając go <3
    Uwielbiam sposób, w jaki piszesz :)
    Amelia i Marco... Oni tak bardzo do siebie pasują <3
    Naprawdę się kochają, a czytając to czuję ich szczęście :D
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam Cię gorąco :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu jacy oni są nieogarnięci ♥
    W końcu razem ♥
    Podasz tytuł melodii w tle ;D
    Zapraszam do mnie, nowy blog ; http://miloscodmienna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. ♥♥♥- to chyba najbardziej obrazuje wszystko, moja droga.
    Kocham! Uwielbiam! Ubóstwiam! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa jaki bd wynik tego meczu haha

    OdpowiedzUsuń
  7. No i kolejny można zaliczyć do cudownych rozdziałów ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki ty masz dar do pisania !! <3
    To opowiadanie wciąga mnie z każdą chwilą coraz bardziej. :)
    Marco, jest po prostu cudowny. :**
    I tworzą idealną parę razem z Amelią.
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.


    Buziaczki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Misia,przepraszam,że taka opóźniona jestem,ale to ostatnio u mnie normalne.
    Kurczę,przechodzę już do sedna. :)
    Tyle tu miłości! Potrafisz stworzyć nastrój,nie powiem,że nie.
    Bal,bal,bal! ♥ Na pewno to będzie wydarzenie warte świeczki. Dla Melli na pewno.
    Więc...dodawaj już kolejny! :*
    Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaka sielanka! No chce się czytać i czytać!:)
    Jacy Oni wpaniali, słodziaki moje!
    Już nie mogę się doczekać reakcji kolegów na wieść o tym, że Reusik na bal z kobietą przyjdzie:)
    Czekam na nn <3
    Tymczasem jedyneczka u mnie:)
    http://zakazany-romans.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń