niedziela, 21 września 2014

Siedem.

Mały Nico padł jak zabity wieczorem. Zasnął tak szybko, że Marco nie zdążył mu nawet przeczytać bajeczki. Uśmiechnął się szeroko widząc jak słodko śpi. Ucałował go w główkę i przymknął drzwi. Sam również był zmęczony. Dawno nie bawił się tak z chrześniakiem. Ziewnął przeciągle idąc w stronę łazienki. Szybki prysznic sprawił, że czuł się odświeżony. Położył się do łóżka wysyłając krótkie Dobranoc :* do Amelki. Z ogromnym uśmiechem zasnął w najlepsze. Obudził się z krzykiem, gdy poczuł jak jakiś ciężar siada mu na brzuchu. Otworzył oczy i spojrzał na chłopca, który z ogromnym uśmiechem na twarzy przyglądał się mu.
- Dzień dobly ujku! - rzekł przytulając się do pomocnika.
- Cześć Nicuś. - odparł - Ja ci dam mnie tak budzić - zaśmiał się przewracając go na łóżko i łaskocząc lekko.
- Tacie też tak lobie - powiedział dumny.
- Ty nasz mały rozrabiako - zarechotał - Co głodny jesteś? - zapytał.
Malec skinął mu potwierdzająco głową. Blondyn wstał i wziął go na ręce. Razem zaczęli przygotowywać kanapki. Mały układał różne wzorki z warzyw. Gdy wszystko było już gotowe piłkarz usiadł naprzeciwko czterolatka, wbił w niego swoje spojrzenie gorączkowo nad czym się zastanawiając. Nico spojrzał na niego pełny zdziwienia. Nie miał pojęcia o co mu chodzi.
- Ujku cemu się tak na mnie patsys? - zapytał
- Co powiesz na to, aby wziąć te wspaniałe kanapki i pójść razem do Amelki, mieszka w tym domu na wprost mojego. Zjedlibyśmy śniadanie we trójkę. - zaproponował uśmiechając się szeroko.
- Pewnie! - rzekł podekscytowany.
Marco chwycił dłoń chłopczyka i z talerzem kanapek w drugiej wyszli z domu. Zamknął go na klucz i radośnie maszerowali do dziewczyny. Reus wziął malca na ręce wcześniej wciskając dzwonek.
- Cześć piękna - przywitał się
- Hej Marco - odparła zdziwiona - To... to twoje dziecko? - zapytała wprost.
- Oczywiście...
Razem z Nico obserwowali reakcję dziewczyny, jej twarz zdradzała pełno uczuć zmieszanie połączone z niedowierzaniem... Piłkarz jak i malec wybuchnęli wielkim śmiechem nie mogli się dłużej powstrzymać.
- Żartowałem, to mój chrześniak - wyjaśnił. Uśmiechnął się szeroko widząc ulgę na twarzy dziewczyny - A ty moja droga z tego co wiem to miałaś odpoczywać - powiedział poważnie - Mykaj mi na górę razem z Nico. Ja przyniosę sok i kanapki - dodał - No już, już!
Chłopiec pomaszerował wraz z Amelią, która poruszała się o kulach do pokoju. Blondyn uśmiechnął się szeroko widząc, że dziewczyna spodobała się czterolatkowi, mimo że nawet jej nie poznał. Nico już taki był... Wziął do ręki tacę i ułożył na niej talerz z posiłkiem. Wyjął z szafki trzy szklanki i sok pomarańczowy. Ostatnimi czasy przebywał tutaj wiele razy, że zdołał się już nauczyć, gdzie co leży więc nie było z tym problemu. Ze wszystkim w dłoni powędrował do pokoju dziewczyny. Położył wszystko pomiędzy nimi na łóżku i kazał się częstować.
- Ujek a wiesz jaka ciocia jest fajna! - zapiszczał mały.
- Widzę, że zdążyłeś ją już poderwać - zaśmiał się - Masz gust po wujku piona!
- Nie, ja wole zółwia! - pisnął.
- Widzisz wujek Marco żyje w starych czasach i się nie zna - zachichotała przybijając z malcem żółwika.
Pomocnik spojrzał na nich spod byka i zajadając się kanapką udał obrażonego. Amelia zaśmiała się cicho pod nosem wiedząc, że Reus tak czy tak nie jest zły. Razem z Nico mieli dla niego "przeprosiny". Piłkarz siedział odwrócony do nich plecami, choć doskonale widział co planują. Obserwował ich dokładnie w lustrze, które znajdowało się naprzeciwko niego. Blondynka ostrożnie zbliżała się do blondyna z prawej strony, Nico natomiast z lewej. Oboje dali mu czułego buziaka w policzek. Marco zaśmiał się głośno. Położył się na plecach łapiąc przy tym malca i usadził go na swoim brzuchu. Zaczął go łaskotać przez co mały zaczął składać się ze śmiechu.
- Będę musiała zgłosić na policję, że znęcasz się nad dzieckiem - zachichotała.
- Nad tobą też mogę - rzekł wyszczerzony od ucha do ucha - I to z wielką chęcią...


~ ~ ~ 


Nikt nie wiedział jak ulżyło jej to, że Nico nie jest synem Marco. Szczerze nawet nie wiedziała dlaczego przypuszczała do siebie to, że piłkarz mógłby mieć syna. Spędzenie tego dnia w ich towarzystwie było czymś co sprawiło jej ogromną radość. Chłopiec był bardzo podobny do Marco. Nie dziwiła się, że Melanie wybrała właśnie blondyna na ojca chrzestnego jej synka. Pomocnik idealnie się nadawał do tej roli, a zwłaszcza że traktował go jak własnego syna. Z uśmiechem obserwowała jak Reus delikatnie głaszcze śpiącego chłopca po główce. Był taki opiekuńczy...
- Widać, że go kochasz - powiedziała cicho by nie zbudzić malca.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - szepnął z uśmiechem na swojej twarzy - Jestem szczęśliwy, że jest. Najbardziej uszczęśliwia mnie, gdy przychodzi na mecz a ja strzele dla niego gola. Raz nawet popłakał się z tego powodu. Jest po prostu wspaniały - spojrzał na niego, a uśmiech na jego twarzy powiększył się jeszcze bardziej.
- A ty jesteś wspaniałym chrzestnym i wujkiem - uśmiechnęła się podchodząc do niego. Wtuliła się w jego plecy składając pocałunek na jego policzku. Marco chwycił jej dłoń i ucałował jej wierzch splatając ze swoją.
- Już dziesiąta, będę się zbierał - rzekł - Dobranoc piękna - ucałował ją w czoło
- Dobranoc Marco - odparła
Chłopak wziął małego na ręce i ruszył w stronę domu. Amelia po wyjściu piłkarza położyła się z powrotem na łóżku. Spędzili wspaniały dzień we trójkę. Szybko im zleciał. Świetnie się bawili. Razem przyrządzali obiad, Nico zakolegował się również z jej tatą. Pokochała małego już od samego początku. Lubiła dzieci a chłopiec był wspaniały. Dokładnie zrozumiała dlaczego piłkarz kocha go tak bardzo. Zasnęła z ogromnym uśmiechem na ustach. Nawet się nie przebrała. Obudziła się bardzo wypoczęta. Rozsunęła swoje zasłony i ucieszyła się widząc wchodzące słońce na niebie. Wzięła z szafki swoje ubrania i powędrowała się wykąpać. Zrelaksowała się siedząc w wannie po uszy wypełnionej ciepłą wodą z olejkiem lawendowym. Leżałaby tak jeszcze z godzinę, gdyby nie jej tato, który dobijał się do drzwi.
- Kiciu Marco przyszedł - rzekł przez drzwi przekrzykując muzykę.
- Już wychodzę - oznajmiła.
Niechętnie wstała i wytarła się mięciutkim ręcznikiem. Szybko się ubrała i przeczesując swoje włosy, które przed chwilą rozpuściła ruszyła w stronę salonu.
- Chyba muszę się przyzwyczaić, że mnie teraz będziesz nachodzić - zachichotała podchodząc do niego, przytuliła się na powitanie cmokając go szybko w policzek.
- Raczej tak - zaśmiał się obejmując ją swoimi ramionami.
- Gdzie Nico? - zapytała z uśmiechem na twarzy.
- Niestety Melanie musiała wziąć go dzień wcześniej. Wyjeżdżają gdzieś - wyjaśnił. - Porywam cię na długaśny spacer - uśmiechnął się - Pani Diana zaraz przyjdzie zaopiekować się twoim tatą więc będziemy mieli dużo czasu. - dodał
- Ty to masz pomysły - skomentowała
Blondyn odpowiedział jej tylko ogromnym uśmiechem i wystawieniem języka co wywołało u niej cichy śmiech. Uwielbiała go i to bardzo.
Niecałe piętnaście minut później pielęgniarka zjawiła się w domu. Reus chciał spędzić ten dzień w jej towarzystwie. Nie zawsze mają aż dwa dni wolnego, więc postanowił wykorzystać te dni jak najlepiej. Dziewczyna cały czas łapała go na tym jak na nią spogląda. Po raz pierwszy zobaczyła u niego rumieńce. Z nimi wyglądał jeszcze przystojniej. Amelia nie wiedziała gdzie się znajdują. Mimo iż mieszkała w Dortmundzie trzy lata to nigdy jeszcze tutaj nie była. A miejsce było przepiękne. Różnego rodzaju drzewa dookoła i kolorowe kwiatki rosnące na całej polanie dodawały temu miejscu większego uroku. Żal jej było nawet je deptać.
- Cudownie tutaj - powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Racja - rzekł - Ale to jeszcze nie jest nasz cel - dodał
Blondynka spojrzała na niego zdziwiona, ale nic nie powiedziała. Bez słowa kroczyła tuż obok niego. Cieszyła się z tego powodu, że to właśnie on idzie obok. Po dwudziestu minutach w końcu dotarli na miejsce. Nogi jej odpadały, ale warto było. Spojrzała na chłopaka z dużym uśmiechem na twarzy, gdy splótł ich dłonie. Chciał zrobić to już wcześnie, ale strasznie się bał. Pociągnął ją lekko za rękę i ruszyli dalej. Usiedli razem na końcu pomostu. Uśmiech nie schodził z twarzy dziewczyny.
- Tu chciałem cię zabrać - rzekł układając ich splecione dłonie na swojej nodze.
Amelia nic nie powiedziała, ucałowała go tylko w policzek i położyła głowę na jego ramieniu....

________________________________________________________________________

Ble, ble i jeszcze raz ble .
Przepraszam za to i za błędy również.
Nie mam pojęcia co się dzieje z bloggerem u mnie -,-
Dodałam rozdział dzisiaj, a pisze, że pojawił się w sobotę -,-
A i chciałam sprostować sprawę. Erik grał w Mainz przed przejściem do Borussii, ale ja zmieniłam to na potrzeby opowiadania ;)
Do piątku ♥

14 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, co pieprzysz, że nie ♥ Będę CI to zawsze powtarzać, kocham Twoje blogi ♥♥
    Nico podbija serca wszystkich :D
    Wreszcie się przełamał, no ♥♥♥♥♥
    Czekam na kolejny :*

    A co do Twojego problemu... Masz pewnie inną strefę czasową w bloggerze ;) W ustawieniach w "język i formatowanie" znajdziesz odpowiedź :)

    Buziaki :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm... *.* Marcooo!
    No on jest taki cudowny, że ach! <3
    Jak opisujesz jego dzień z chrześniakiem to po prostu odpadam.
    Jest taki czuły i opiekuńczy. <3
    Czekam na nn. :**
    Buziaki :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O, rany... ♥
    Nie dość, że Nico jest taki uroczy, to jeszcze Marco w roli chrzestnego! No normalnie! Aaa! ♥♥♥ Jak ja to kocham!
    I ta końcówka... No fenomenalna, no! Tylko tyle mogę powiedzieć, bo z wrażenia najzwyczajniej mnie zatkało. Powiedz, jak to jest wiedzieć, że z powodu Twojej twórczości, po prostu targają inną osobą skrajne uczucia? Skrajne, gdyż nie umiem dokładnie sprecyzować tego wszystkiego, jednakże to cudowne. ♥
    Czekam na następny rozdział z niezwykłą niecierpliwością! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Boszeee Marcoo ^^
    A może wiesz, gdzie takiego Marco znajdę?
    Rozdział jest przecudowny :***
    Czekam na kolejny i gorąco Cię pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakiż on jest kochany <3
    Marco to taki Anioł Stróż dla Mell. Pojawił się wtedy, kiedy go potrzebowała... I ta ich nieśmiała miłość jest piękna. W ogóle to, co piszesz jest piękne.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jacy oni kochani. Mel jeszcze się broni,ale to samo w sobie jest cudowne!
    Jestem tak bardzo ciekawa dalszej części! A niedziela tak daleko :c
    Oby szybko minęło.Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż mogę powiedzieć.. Chyba tylko tyle że rozdział świetny no i doczekałam się pocałunku ;) czekam na następny :d buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Nico ^^
    A tą dwójkę jeszcze bardziej! Jej jakie to słodkie.
    Marco jest taki romantyczny awwww:)
    Czekam na nn
    <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem Ci , że zwyczajnie zakochałam się tym rozdziale.
    Samo imię Nico powoduje na mojej twarzy szeroki uśmiech , a co dopiero postać na jaką Go kreujesz kochana!
    Nic dodać nic ująć.
    Przecudowne opisywanie emocji , nietuzinkowe dialogi , tekst czyta się z taką lekkością , że nie da się tego do niczego porównać... Masz talent , a to nie podlega dyskusji...:)
    A zapomniałabym ! Marco , w roli ojca chrzestnego ? - Widok przecudowny! Awww♥
    Czekam na dalszy rozwój sytuacji.
    -----
    Zapraszam na http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/ , gdzie pojawiła się nowa odsłona oraz na coś nowego http://du-sei-stark.blogspot.com/ co dziś ma swoją premierę...Będzie Nam bardzo miło jak zajrzysz.
    Ann i Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Och, dzieci są tak niewinnie słodkie. Nico poraża swoim optymizmem.
    Co do Amelii i Marco, Oni są tak cudowni, iż nie wyobrażam sobie że mogłaby nastapić taka sytuacja kiedy nie będą razem. Dziewczyna ma w sobie tyle ciepła, wrażliwości i delikatności, że nie dziwię sie Marco swojego zauroczenia Jej osobą.
    Co do samego Reus'a jest świetny w swojej doskonałości. Ciepły, czuły i troskliwy. Razem tworzą idealna parę czego im zazdroszczę:)
    Czekam na nn<3
    Tymczasem zapraszam do siebie na nowego bloga w którym dodałam prolog:

    Usłyszał tylko huk zamykanych drzwi i gdy już spojrzał za siebie to nikogo nie było. Odeszła. To nie była chwilowa wymiana słów jak w zwykłym normalnym związku. To już był koniec, definitywny koniec. Brunet sam do tego doprowadził. Wierzył głęboko w to, że dobrze czyni lecz czy sam nie był zbyt zazdrosny i zbyt uległy wpływom innych ludzi? Czy nie został zaślepiony przez anonimowo wirtualne człowieczeństwo które jest pełne zazdrości i obraża inne osoby, które są rozpoznawalne? Ktoś w tej historii zwyczajnie się pogubił. Kto? To się jeszcze okaże.

    http://zakazany-romans.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Na początek przepraszam, że komentuję dopiero teraz. :/
    Ale brak mi czasu na cokolwiek.
    A rozdziały 6 i 7 są wspaniałe.
    Ale ich do siebie ciągnie, przecież to czuć z kilometra... :)
    Mam nadzieję, że już niedługo wyznają sobie to co tak na prawdę czują.
    A Nico, on jest po prostu cudowny <3 <3
    Czekam na nn. :****

    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam, że tak długo nie komentowałam twoich blogów, ale nie miałam kompletnie na to czasu ;c Tego bloga już całego nadrobiłam i jestem po prostu w nim zakochana *_* Cudowny pomysł no i cudowny Marco ;)
    Widać od początku, że Marco i Amelia są sobie pisani. No i Nico, który jest prawdziwym słodziakiem ;3
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. NADROBIŁAM <3 Wybacz kochana , że dopiero teraz komentuje i wgl ale nie miałami internetu ;c
    Rozdział jak zwykle genialny ;**
    Jak reszta dziewczyn mam nadzieję , że Amelia i Marco wreszcie się ograną i będą ze sobą no bo przecież.. ahh ! <3
    Kocham :*
    Zapraszam serdecznie do mnie ;3
    http://nigdyniedajsobiewmowiczeniewarto.blogspot.com/
    http://tyijanaszahistoria.blogspot.com/
    http://nieczytajprzyszlosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Również nadrobiłam i jestem z siebie dumna! <3 Twój profil od kilku dni siedział mi przed oczami, na jakie opowiadanie nie weszłam tam się pojawiałaś, więc stwierdziłam, że może to jakieś przeznaczenie i warto przeczytać coś u siebie i dobrze zrobiłam <3 Rozdział jest po prostu boski nie mówiąc już o całym blogu XD To, że Amelia nigdy się nie całowała jest niesamowicie słodkie, wszystkie doświadczenia będzie zdobywać z Marco więc to tylko umocni ich związek który mam nadzieje się jakoś rozwinie ;-; Nico to mój mistrz, kocham go najmocniej i w tym opowiadaniu rozbraja jeszcze bardziej :D <3 Kocham go <3
    Tego bloga też <3 więc czekam niecierpliwie na nexta <3
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń