piątek, 5 września 2014

Dwa.

Ze swoim życiem wracał do normy, tak jakby jego związek z Caro w ogóle nie istniał. Nie miał zamiaru użalać się więcej nad sobą i postanowił wziąć się w garść. Jeszcze bardziej przykładał się do gry, chciał by jego forma wróciła do tej sprzed jego załamania. Wiedział, że powróci o wiele silniejszy. Musiał sobie zacząć radzić sam. Mario wrócił do Monachium po tym, jak blondyn zapewnił go, że z nim wszystko w porządku. Melanie dostała wyraźny rozkaz od Gotzego by mieć oko na brata. Jej jak zawsze się to uśmiechało. Kochała swojego młodszego braciszka i kochała się z nim spotykać.
- Widzę, że wraca stary, dobry Marco - rzekł uśmiechnięty od ucha do ucha Erik.
- Nie mam zamiaru więcej się smucić. - wyjaśnił - Dość już tego. Trzeba żyć jak dawniej - dodał lekko się uśmiechając
- I tak trzymaj chłopie! - uśmiechnął się Łukasz wsiadając do swojego auta. - Cześć misie! - pomachał ze środka i pojechał.
- Ja w sumie też lecę, do zobaczenia jutro - powiedział Durm podając pomocnikowi dłoń.
Marco uścisnął ją i skierował swoje kroki do samochodu. Usiadł na miejscu kierowcy i odpalił swojego Astona Martina. Zanim ruszył włączył jeszcze swoją ulubioną stację radiową. Kierując się do pobliskiego sklepu nucił sobie muzykę lecącą właśnie z radia. Zaparkował auto i udał się na szybkie zakupy. W mgnieniu oka uporał się z potrzebnymi rzeczami i z dwoma siatkami wrócił. W końcu mógł ze spokojem dojechać do domu i odpocząć. Klopp dał im straszny wycisk na treningu i marzył tylko o odprężającej kąpieli jak i drzemki w cieplutkim łóżku. Odetchnął z ulgą, gdy zajechał na podjazd. Pogoda dzisiejszego dnia nie rozpieszczała Dortmundu. Deszcz od samego rana męczył ludzi, a chmury nawet nie miały zamiaru zniknąć z nieba. Wychodząc z auta z parasolem nad głową otworzył tylne drzwi i wyjął zakupy. Uśmiechnął się szeroko widząc siedzącą na tarasie Amelię. Owinięta grubym kocem czytała książkę bujając się na huśtawce. Pomachał jej, co odwzajemniła z uśmiechem, po chwili wracając do lektury.
Wchodząc do środka rzucił klucze na szafkę w korytarzu i ruszył rozpakować pakunek. Uporał się z nim szybko. Od razu po tym ruszył do łazienki. Ciepła woda lała się do wanny. Wlał swój ulubiony płyn do kąpieli. Uwielbiał się tak odprężać. Całkowicie się zrelaksował.
- Tak Mario? - zapytał
- Dzwonię po to by się zapytać jak się czujesz, a więc?
- Właśnie się kąpię, zrobiłem zakupy na treningu byłem coś jeszcze? - rzekł uśmiechnięty.
Czasem miał dość swojego przyjaciela, nieraz przesadzał ze swoją nadopiekuńczością, ale po prostu kochał go jak brata, którego nigdy nie miał. Gotze był jego ogromnym wsparciem we wszystkim. Zawsze mógł na niego liczyć i z wzajemnością. Dziękował w duchu, że ma kogoś takiego.
- Bardzo ładnie, a jadłeś mi coś? - spytał po raz kolejny
- Nie tatusiu, jeszcze nie - odparł przewracając teatralnie oczami.
- Serio?
- Oczywiście - rzekł - Tak mnie wypytujesz o wszystko, że inaczej nie można stwierdzić - uśmiechnął się. - Spokojnie Mario, moje załamanie dawno się już skończyło. Teraz jestem starym Marco i potrafię o siebie dbać, nie musisz się o mnie martwić - dodał.
- No w sumie masz rację, przepraszam - powiedział
- Nie masz za co stary - odparł.
Nawet się nie zorientował a minęła godzina. Owinięty tylko ręcznikiem na biodrach poszedł do garderoby i założył luźne dresy. Wskoczył do łóżka z prędkością światła. Sen był tym czego potrzebował, aby się zregenerować. Zamknął swoje oczy, lecz za żadne skarby nie mógł zasnąć. Może i rozmawiał długo z Gotze, ale potrzebował się jeszcze komuś wygadać. Westchnął cicho przekręcając się na prawy bok. Wiercił się chyba z kilkanaście minut, nie potrafił znaleźć odpowiedniej pozycji. W końcu odpłynął w krainę morfeusza.


~ ~ ~ 


Uwielbiała taką pogodę, kochała burzowe dni, deszcz lejący się z nieba. To odzwierciedlało jej życie. Choć czasem łapała się na tym, że nie chciałaby żyć inaczej. Gdy czytała o tych przeróżnych sprawach przyjaźni na internecie, zdecydowanie wolała swoją przyjaźń ze swoim tatą. Wiedziała, że przynajmniej on jej nie skrzywdzi. Miała z nim wspaniały kontakt, może i czasem i zdarzała się im jakaś kłótnia, ale to przecież było normalne. A Amelka już po pięciu minutach przepraszała pana Antoniego, lub na odwrót. Nie potrafiła się na niego gniewać bo zawdzięczała mu wiele ze swojego życia.
- Cześć kochanie - usłyszała głos pani Diany naprzeciwko siebie. Oderwała się szybko od lektury, którą czytała i posłała starszej pielęgniarce uśmiech.
- Dzień dobry - odparła - Tata jest w pracowni - poinformowała
Pani Goldberger pokiwała ze zrozumieniem głową i weszła do środka. Mela z lekkim uśmiechem na twarzy wróciła do książki. Popijając ciepłą herbatę przewijała co kilka minut strony dramatu. Z czystym sercem mogła przyznać, że nie czytała jeszcze tak piękniej książki jak ta. Łzy płynęły z jej oczu tak jak deszcz. Nie potrafiła ich opanować. Podciągała nosem i z zaciekawieniem czytała dalej, cały czas roniąc łzy.
- Płaczesz przez książkę czy po prostu chwila słabości? - podskoczyła z przerażenia prawie spadając z huśtawki. Spojrzała w górę, gdzie zobaczyła twarz blondyna, która jej się przypatruje - Przepraszam, że cie przestraszyłem - uśmiechnął się lekko.
- Nie ma sprawy - odpowiedziała ocierając swoje policzki - A co do wcześniejszego twojego pytania to książka - dodała.
- Już myślałem, że nie będę wiedział jak cię pocieszyć - zaśmiał się cicho - Mogę? - zapytał wskazując na miejsce obok niej
- Pewnie, siadaj...
- Co czytasz? - zainteresował się - If I stay ciekawe?
- Bardzo - uśmiechnęła się - Zresztą jak widać - zaśmiała się lekko.
- Nie ma się co smucić - rzekł
- Może napijesz się herbaty? albo zjesz ciasto? - zaproponowała.
- Nie dziękuje, wpadłem tylko zapytać, czy macie pożyczyć odrobinę cukru? Byłem dziś w sklepie, ale zupełnie o nim zapomniałem - wytłumaczył.
- Jasne, za chwilę ci przyniosę - powiedziała biorąc od niego szklankę, przyjemny dreszcz przeszedł po jej ciele, gdy przypadkowo dotknęła jego dłoni. Poczuła, jak jego spojrzenie wbija się w jej ciało, ale za żadne skarby nie chciała spojrzeć w jego oczy. Weszła do domu i skierowała się do kuchni. Zwinnie nasypała cukier do środka i zaniosła przed dom, gdzie czekał Marco.
- Proszę bardzo - uśmiechnęła się niepewnie, a jej policzki przybrały czerwonego koloru, gdy odwzajemnił ten gest.
- Dzięki wielkie, oddam jutro.
- Daj spokój, głupią szklankę cukru? nie potrzeba. - odpowiedziała.
- Jeszcze raz wielkie dzięki i do zobaczenia - rzekł i machając jej kilkukrotnie wrócił do domu.
Nie wiedziała co się z nią w tamtym momencie działo. Odetchnęła głośno i wróciła na huśtawkę. Wpatrywała się w dal, przed siebie. Obserwowała jak liście tańczą na wietrze. Nie zauważyła, jak blondyn dokładnie przygląda jej się zza kuchennego okna.

____________________________________________________________________________

DZIĘKUJE ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE ♥
Jesteście wspaniałe ;)
Dodaję wam kolejny rozdział i mam nadzieję, że się spodoba <3

12 komentarzy:

  1. o ktoś tu się zakochał <3
    ale się cieszę <3
    Marco taki boski, jak ja go uwilebiam <3
    Czekam na nexta i przesyłam Ci tonę buziaków :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że się podoba! :)
    czytając go miałam cały czas uśmiech na twarzy ^^
    czekam na dalszy rozwój spraw ;)
    pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tego bloga no <3 Jest taki hmm.. no nie wiem jak to nazwać :D Ale bardzo mi się podoba ! :3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny, zaskakujący rozdział. ;)
    Marco jest uroczy i taki dojrzały.
    O Amelii mogę powiedzieć to samo. :)
    Bardzo do siebie pasują, jestem ciekawa, co z tego wyniknie. Bo coś wyniknie, prawda? ;)
    Czekam na nn. :3
    Buziaki :*
    PS. Czytałaś książkę "If I stay"? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. mhmhmh cudne! Już coś się rodzi,czuć to wszędzie :* Amelia to bardzo sympatyczna dziewczyna. Czkam na kolejny! ♥ Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Melcia się zakochała, omonomonomonom ♥
    A Pączuś♥ taki troskliwy, omonomonomonomonom ♥♥♥♥
    Wspaniały, cudny, zajebisty, ekstra, mega rozdział, ale to chyba już wiesz ♥
    czekam na kolejny, pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział super!!
    Amelia jest po prostu cudowna ;D
    Taka miła, uczynna, delikatna.
    Marco wyszedł z dołka. Cieszymy się xD
    Mario jaki opiekuńczy się zrobił xD
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny!!!! ja chcę już następny!!!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Amelka już podbiła moje serce. :) To ciepło wręcz od niej bije z kilometra.
    A teraz się zakochała. Świetnie! Tylko... Niech ta miłość nie okaże się raniąca, no proszę... Pamiętaj, takiej sympatycznej dziewczyny nie można tak bardzo ranić! ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy blog, uwielbiam no :D
    Już sobie wyobrażam ten ryj Reusa jak poszedł do Amelki :D


    -Czyżby wierna fanka Igłą Szyte?- spytał Krzysiu -Oczywiście że tak- na jej odpowiedź igła wyjął kamerę
    -Chciałabyś zostać.gwiazdą?- Igła w swoim żywiole <---- zapraszam http://pomyslomnieczasem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział cudowny <3
    No, no :D Myślę, że coś będzie pomiędzy Melą, a Marco :)
    Mam nadzieję, że dobrze myślę xD
    Życzę weny i czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku, mówiłam Ci już że Ty masz niesamowity talent ?! :O
    Jeżeli nie, to robię to teraz. !
    Uwielbiam Twoje opowiadania, a to już na samym początku tak wciąga, że nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :)
    Dobrze, że Marco zapomina o Caro. :D
    A Amelia może będzie miała nareszcie przyjaciół i spotka tą jedyną miłość... o ile już tego nie zrobiła. :)
    Czekam na nn. <3

    Buziaki ;*********

    OdpowiedzUsuń